Wydarzenia Bielsko-Biała

Nie kupuj okazyjnie szczeniaków! To bezduszny biznes

Bywa, że krótko po zakupie takie buldogi francuskie padają jak muchy. A klienci płacą nawet drugie tyle za ich leczenie, które i tak nie przynosi skutków. W przypadku mieszkanki innego województwa, która skontaktowała się z redakcją, hodowca oddał jej pieniądze. Fot. Czytelniczka

Pokochała tego szczeniaczka buldoga francuskiego, gdy tylko zobaczyła zdjęcie na popularnym portalu z ogłoszeniami. A że był o wiele tańszy niż z renomowanej hodowli, to pokonanie ponad stu kilometrów, by kupić go na Podbeskidziu, nie było żadną przeszkodą. Potem prawie dwa razy więcej wydała na jego leczenie, a i tak mogła się tylko przyglądać, jak kona w męczarniach. Taki jest skutek kupowania w pseudohodowlach. W miejsce jednej zlikwidowanej – powstają kolejne. Nawet pod tym samym adresem…

Miłość od pierwszego wejrzenia

– Pieska zobaczyłam, a potem kupiłam na portalu ogłoszeniowym. Zdjęcia były bardzo urocze. Buldogi wyglądały na zdrowe, a cały opis zachęcał do kupna. Przed weekendem majowym zadzwoniłam do owego pana, by dowiedzieć się więcej i zarezerwować szczeniaczka. Bardzo zależało mi na ciemnym buldogu francuskim, samcu. Przelałam zadatek na pieska w wysokości 300 złotych, aby go zarezerwować. Od bardzo dawna marzyłam o takim piesku i myślę, że to zbiło mnie z tropu, że coś może być nie tak. 11 maja udałam się do miejscowości w powiecie bielskim. Tam czekał na mnie maluszek, który został mi wręczony bez pokazania warunków, w jakich żył. Prawie cała transakcja odbyła się na korytarzu, mimo że prosiłam, by mi pokazano matkę. Okazało się, że akurat „żona zabrała ją do teściów”, a ja pokochałam tego cudnego maluszka od razu i to przysłoniło mi wszystko. Zapłaciłam za pieska w sumie 1400 złotych – opisuje mieszkanka innego województwa.

Pieskiem nie nacieszyła się jednak długo. – Gdy wróciliśmy do domu, miał tak naprawdę pazurki do obcięcia i uszka do czyszczenia. Ale w nocy dostał biegunki. Rano udałam się do weterynarza, który stwierdził, że na razie to może być spowodowane zmianą warunków. Największe problemy zaczęły się po trzech-czterech dniach – wystąpiły biegunka i wymioty. Od razu udałam się do weterynarza, który stwierdził koronawirus oraz gigantyczną liczbę robaków, które były widoczne na zdjęciu rentgenowskim oraz usg. Proces leczenia i zmiana karmy na inną kosztował mnie około tysiąc złotych. Nie dzwoniłam do hodowcy, bo dla mnie ważniejsze było jego zdrowie i walka o niego. Piesek do samego końca był na lekach i kroplówkach – opisuje.

Męczarnie buldoga

Gdy pies konał, jego właścicielka skontaktowała się ze sprzedawcą. Skarżyła się, że ma już dość, że mężczyzna doprowadzi ją do bankructwa i podejmie przeciw niemu kroki prawne. Mieszkaniec powiatu bielskiego pojechał do niej i oddał jej pieniądze, potrącając tylko 50 złotych za paliwo. Psa zabrał ze sobą. – Powiedział, że wyleczy pieska i wrócimy do transakcji. Jednak na drugi dzień poinformował, że szczeniak zmarł. Zaczął krzyczeć, że moi lekarze się nie znali, że piesek był okazem zdrowia i cały czas próbował mi wmówić, że to nie jego wina, a moich lekarzy. Stwierdził, że piesek miał parwowirozę i niby złapał ją u mnie w domu, gdzie nie miał styczności ze zwierzętami. Mówił przez telefon, że poddał go sekcji zwłok w dobrej klinice w Bielsku-Białej i okazało się, że to parwowiroza, którą od razu założył. Zaczął mnie straszyć, że wcale nie musiał zabierać psa i chce, bym mu oddała chociaż połowę kwoty – opisuje kobieta. Później kontakt między nimi się urwał.

– To maleństwo nie zasłużyło na taki los. Dla mnie taka mała istotka to nie jest żelazko, które można oddać do sklepu. Ja chciałam tylko zdrowego, szczęśliwego szczeniaczka. Dodam, że pan mi wyrzucał, iż przez tę chorobę przywiózł ją do domu i przez pół roku ani on, ani ja nie możemy trzymać psa. Po czym 28 maja zobaczyłam, że z tej hodowli wyszyły kolejne szczeniaki na sprzedaż. Czyli co? Sprzedaje chore psy innym naiwnym ludziom? – pyta.

Informacja na stronie internetowej jednego z licznych stowarzyszeń o wyrzuceniu lokalnego hodowcy ze swojego grona.

Właściciel hodowli odpiera zarzuty kobiety. – Pies, tak jak wszystkie inne, był trzymany w dobrych warunkach. Ma książeczkę zdrowia, która potwierdza, że wykonano wszystkie niezbędne zabiegi, w tym odrobaczenie i szczepienie. Jednak ten problem wziąłem na siebie i sam zostałem z kosztami. Na własną rękę zleciłem przeprowadzenie sekcji zwłok. Zwierzak był wyniszczony, między innymi przez stres i biegunkę, ale nie miał parwowirozy. Badania wykluczyły tę chorobę. Informacja o tym, że miał robaki, jest nieprawdziwa – przekonuje właściciel hodowli z powiatu bielskiego. – Uczciwie prowadzę swoją hodowlę i prowadzę ją legalnie. Jeśli w przeszłości miałem sytuację, że sprzedanemu psu coś się stało, to oddawałem pieniądze.

Sprawdź hodowcę

Jak ustaliła „beskidzka24”, jedno ze stowarzyszeń kynologicznych hodowlę mężczyzny usunęło dyscyplinarnie. Teraz należy do innego. W Powiatowym Inspektoracie Weterynarii w Bielsku-Białej dowiadujemy się, że hodowla jest co jakiś czas kontrolowana. I że widać progres w jakości jej prowadzenia, choć można mówić tylko o spełnianiu minimalnych wymagań. Lekarz weterynarii Dominika Kubica z inspektoratu, która kontrolowała posesję stwierdza jednak, że nie poleciłaby kupowania psów w takich miejscach. To samo stwierdza Zenon Dobija, powiatowy lekarz weterynarii. – Psy należy kupować ze sprawdzonych źródeł, uznanych hodowli, najlepiej od hodowców zrzeszonych w Związku Kynologicznym w Polsce. Tymczasem wielu hodowców posługuje się certyfikatami jakichś stowarzyszeń, które tylko wyglądają na godne zaufania. Tym, którzy chcą kupić psa, zalecam weryfikowanie hodowli w inspektoracie weterynarii albo w Związku Kynologicznym w Polsce – radzi Zenon Dobija. Dodaje, że często ci, którzy kupili psa po okazyjnej cenie z niesprawdzonej hodowli, musieli potem wydawać po kilka razy więcej u weterynarza, a leczenie i tak nie gwarantowało powodzenia.

Dominika Kubica martwi się, że w dalszym ciągu jest ogromny problem z pseudohodowlami. – Jeśli nie byłoby popytu na tanie psy, to nie byłoby problemu. Po prostu nie kupujmy psów w podejrzanie atrakcyjnych cenach – radzi. Sama ostatnio zajmowała się psem z takiej hodowli, który… terroryzuje całą rodzinę. Tłumaczy, że psy z podejrzanych hodowli mają problemy genetyczne i są podatne na choroby. Wyjaśnia, że zmiany w prawie miały uzdrowić tę sytuację, ale tylko ją pogorszyły.

Buldogi francuskie wychodzą dokładnie z tego samego domu, w którym w skandaliczny sposób hodowlę prowadził brat mężczyzny, dzisiaj parający się tym samym biznesem. Jednemu z braci siłą odebrano psiaki, a do drugiego kontrolerzy nie mieli zastrzeżeń, choć zakupy w podobnych miejscach odradzają.

Urzędnik z gminy, w której prowadzona jest kontrowersyjna hodowla ma nadzieję, że w końcu zmieni się prawo i nastąpi powrót do jednolitego związku kynologicznego. – Teraz mamy do czynienia ze stowarzyszeniami wzajemnej adoracji, które może prowadzić kilkanaście osób. Kupiec widzi tylko ładnego pieska, parę zdań o tym, że jest rasowy i jakiś wpis o stowarzyszeniu zajmującym się kynologią. W takich hodowlach, z jaką mamy tu do czynienia, pod względem prawnym nie można się przyczepić, bo spełniają minimalne standardy. Ale jest ryzyko występowania takich problemów, jak chów wsobny czy wybuch choroby – wskazuje. – Jeśli ktoś chce w pełni uczciwie i profesjonalnie prowadzić hodowlę, to wcale nie zbije na niej kokosów. Bo utrzymanie rasowych psów jest bardzo drogie i wymaga choćby podawania najlepszej karmy i zapewnienia najlepszej opieki weterynaryjnej. Hodowcy pokazują się też na różnych pokazach czy konkursach. A wszystko to kosztuje – uzupełnia.

Jak grzyby po deszczu

Znamiennym jest fakt, że dokładnie pod tym samym adresem hodowcy z powiatu bielskiego, wcześniej skandaliczną hodowlę prowadził… jego brat. Opisywaliśmy już odebranie temu mężczyźnie aż dziesięciu chorych szczeniaków w grudniu 2017 roku. Buldogi francuskie leżały na gołym betonie we własnych odchodach w ciemnym i cuchnącym kącie. W sprawie ich właściciela zakończone wyrokiem śledztwo po raz pierwszy prowadzono już w 2015 roku, ale nie zmienił on postępowania. Czekamy na informację, w jaki sposób zakończyło się ostatnie sądowe postępowanie wobec niego. Wiadomo, że się wyprowadził, a jego brat, dziś hodujący psy w tym samym miejscu, odcina się od niego i przekonuje, że nie ma z nim żadnego kontaktu. Swoją hodowlę prowadzi pod inną nazwą. Inspektorzy weterynarii podejrzewają jednak, że będący na bakier z prawem mężczyzna po wyprowadzce w dalszym ciągu może zajmować się sprzedażą psów. Tego też, w rozmowie z redakcją, nie wykluczył jego brat.

Pseudohodowle będą tak długo działać, dopóki klienci nie będą myśleli o dobru zwierząt, ale o zakupie „słodziaka” w jak najbardziej atrakcyjnej cenie. Czy ogłoszenie od lokalnego hodowcy wyrzuconego z jednego stowarzyszenia hodowców, podającego niepełną nazwę kolejnego, do którego się zapisał, sprzedającego w promocyjnej cenie na zwykłym portalu ogłoszeniowym, nie potrafiącego nawet poprawnie po polsku sklecić opisu może w ogóle budzić zaufanie?

google_news
17 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Bernadetta
Bernadetta
3 lat temu

Witam mam podobny przypadek tak wiec gdzie moge zglosic właściciela tej pseudo hodowli zeby ktokolwiek tam zajrzal i zrobil z tym porzadek?

Ola
Ola
4 lat temu

Może zamista kierowania sie własną próżnością i opinią innych czy instagrama otwarlibyście serce na psa czy nawet szczeniaka ze schroniska? Po doświadczeniu widzę, że psy ze schroniska są bardziej wytrzymałe, kochają tak samo a jak nie bardziej i zawsze będą pamiętać kto je przygarnął. W schroniskach jest pełno rasowych psów i uroczch szczeniaków. Wszystkie są odrobaczone i w większosci przypadków zadbane przez personel schroniska.

Elka
Elka
4 lat temu

Moja znajoma kupiła psa w legalnej hodowli z rodowodem Związku Kynologicznego i s**a jest już po kilku operacjach, druga zaś kupiła też w tzw. hodowli legalnej cziłałkę, która waży 5kg.Nalezy kontrolować hodowców a nie wymyślać cudów bo z miłości do zwierząt hodowców zliczyć na palcach. To takich naprawdę zapaleńców hodowców z zamiłowania jest niewielu. Wszedzie liczy się kasa. I bez mydlenia, chodzi o konkurencję prawda? Bo po co komu rodowód za 2_3tys zł. Jak psa nie wolno wystawiać ani rozmnażać ot taki niby rodowód. Kontrola, kontrola i jeszcze raz kontrola. Hodowcy że ZK twierdzili, że miniaturki to wbrew naturze, zwierzęta… Czytaj więcej »

Agnieszka
Agnieszka
4 lat temu

Po pieski i kotki to się jeździ do schroniska tam jest tyle nieszczęśliwców które tylko czekają na miłość..nigdy nie zrozumiem tych snobów którzy wydają na psa lub kota tysiące złotych…chore

...
...
4 lat temu
Reply to  Agnieszka

Rozumiem że jak chcesz kupić nowy samochód, markowy, prosto z salonu, bo od dziecka o nim marzyłaś, to jedziesz na złomowisko nie? Szczególnie jak chcesz potem jechać na zlot fanów danego typu samochodu, gdzie musisz mieć na niego papierki że jest z salonu- e tam, ten że złomowiska da radę. Zwierzęta ze schroniska, spoko, bardzo fajnie jak się na to ktoś decyduje. Ale niektórzy chcą rasowego psa, na wystawy, sporty psie, czy po prostu od zawsze marzył o danej rasie. I nie powinno się od razu wjeżdżać na takie osoby. Tak samo ktoś może chcieć zjeść hamburgera, ale inny będzie… Czytaj więcej »

Ola
Ola
4 lat temu
Reply to  ...

Rasowe psy są tylko i wyłącznie wytworem próżnosci ludzi. Często przenoszą choroby genetyczne spowodowane latami chowu wsobnego. Porównując psa ze schroniska z autem ze złomowiska udowadniasz że tak naprawde nie masz wiedzy ani serca do zwierząt. W mojej rodzinie zawsze były psy ze schroniska kochały nas i my kochaliśmy je. Każdy żył długo.

Aga
Aga
4 lat temu

Nic nie gwarantuje zdrowia, ani dobra hodowla ani zdrowi przodkowie. Zdrowym rodzicom czasem rodzą sie chorowite dzieci, gdyby genetyka byla taka prosta to juz dawno bylaby dla nas calkowicie zbadana. Jednak jesli chodzi o wady genetyczne trzeba miec wiedzę z zakresu genetyki aby wiedziec ze np danego psa mimo ze wygrywał na wystawach lepiej nie rozmnażac dalej bo np wykryto u niego po czasie jakas genetyczna chorobę, którą przekaże dalej. Wieksze szanse na zdrowie maja psy zdrowo karmione, u ktorych nikt nie oszczedzal na szczepieniach, badaniach i warunkach w ktorych przebywały.

Iwona
Iwona
4 lat temu

Też kupiłam pieska rasy CHIHUAHUA z mało znanej…… hodowli. Pies był zarobaczony i jak się później okazało ciężko chory. Miał kardiomiopatie ogólną tzn. przerosniete serce, wątrobę, uszkodzone płuca i przepukliny pachwinowe. Po leczeniu psa kiedy okazało się że pies potrzebuje bardzo kosztownej operacji oddałam psa hodowcy wraz ze wszystkimi wynikami badań do weryfikacji. Hodowca był u weterynarza i przekazał mi że pies jest zdrowy co nie było prawda. Telefonicznie rozmawiałam z tym weterynarzem i o dziwo zadał mi takie pytanie “czy ten pies jeszcze żyje?” Hodowca oddał psa osobie trzeciej bez mojej zgody pisemnej w/g umowy. Przypuszczam jednak że pies… Czytaj więcej »

Kajq
Kajq
4 lat temu

Jesteście śmieszni. Ze 1 przypadek z buldogami się zdarzył to od razu bierzcie psy z zkwp a tam nie lepiej psy też chorują i zdychaja. Skoro zkwp takie idealne to niech chodowca da ci pisemną gwarancje że pies nie zachoruje ani nie zdechnie że jest 100 % zdrowy. Sama prowadzę hodowle poza zkwp przez 4 lata odchowalam 2 mioty psów są zdrowe i mają kochającej rodziny biorą udział w wystawach jedna z suczek odemnie z hodowli z moim przydomkiem hodowlanym jest zalazycielka kolejnej hodowli jestem dumna ze w mojej hodowli rodzą się zdrowe i zrównoważone psy mimo to że nie… Czytaj więcej »

Inga
Inga
4 lat temu
Reply to  Kajq

Jestes zwykłym psuduchem sprzedającym kundelki…Pies rasowy ,to pies rodowodowy ZKwP/Fci, a to co Ty produkujesz ,rozmnażasz to niewiadomo jakiej to jest rasy,i gwarancji nie ma ani na zdrowie ani co z tego wyrosnie,nie masz badan, uprawnien hodowlanych ,zwykle pseudo stowarzyszenie burka i kocurka….i naucz sie polskiego Hodowca a nie chodowca a psy umierają,nie zdychają no chyba ,że u Ciebie zdychają gdzieś w szopie za domem,gdzie suczka traktowana jest jak bankomat ..mam nadzieje ,ze prawo sie zmieni i tacy psuduchy jak ty beda karani za rozmnażane kundelków

Magda
Magda
4 lat temu

Ja nabyłam psa rasy jamnik (Kraków). Miał być z hodowli (teraz wiem że to pseudo hodowla). Okazało się, że psina ma chorobę skóry a miały to być ślady po zabawie z innymi szczeniakami- tak twierdziła pani sprzedająca psa. Wszystko odbyło się w przedsionku mieszkania tak jak opisuje pani w artykule. Poza tym pies był wystraszony i wygłodzony bo po prostu rzucał się na jedzenie. Teraz czeka go operacja, gdyż nie zeszły mu jądra. Na szczęście na nic więcej nie choruje jest bardzo wesołym i rozbrykanym psiakiem. Bardzo mi przykro, że piesek tej pani odszedł ? Dodam jeszczeże owa pani od… Czytaj więcej »

Ania
Ania
4 lat temu

Dopóki w naszym kraju będzie przyzwolenie na rozmnażanie bezmyślne zwierząt, opłacanie lek weterynari i tworzenie roznego rodzaju związków kynologicznych dopóty zwierzę będzie traktowane jak przedmiot albo i gorzej. Dla mnie handlarz to nie miłośnik zwierząt a wg mnie wszyscy zrzeszenii w związkach t takich czy innych właśnie nimi są. Jeszcze gorzej gdy oddają psa za darmo bo któryś z miotu bez rodowodu. Więc jakie jest ich podejście gdy wiedzą że na psie czy kocie nie zarobią. ZAKAZ ROZMNAŻANIA ZWIERZAT. POSIADANIE PSA CZU KOTA POWINNO BYC PRZYWILEJEM I BYC TRAKTOWANE JAK DOBRO WYŻSZEGO RZĘDU A NIE JAK OBECNIE JEST MODNE POSIADAC… Czytaj więcej »

Bibi
Bibi
4 lat temu

Jak można wogole kupować zwierzęta ja tego wogole nie rozumiem. To nie są żadne zabawki żeby kupić A jak się znudzi to buch wyrzucić to jest zwierzę które ma uczucia.!!

Daria
Daria
4 lat temu

Kupno psa z hodowli zrzeszonej w ZKwP nie gwarantuje wcale zdrowego szczeniaka. Marzyłam o jamniku krótkowłosym króliczym. Na jednej z wystaw nawiązałam kontakt z jedną z hodowli. Przed kupnem szczeniaka zadzwoniłam do odpowiedniego oddziału ZKwP pytając o hodowlę. Opinia była rewelacyjna. Okazało się jednak, że hodowcy z premedytacją mnie oszukali. Jamnik miał być króliczy, a okazał się małym standardem. Najprawdopodobniej był przez “hodowców” głodzony, żeby w momencie kupna był mały i drobny. W domu odpowiednio karmiony bardzo szybko zaczął nabierać masy. Bardzo szybko okazało się też, że szczeniak ma ogromny lęk środowiskowy i separacyjny (zarówno “hodowcy” jak i osoby w… Czytaj więcej »

Magda
Magda
4 lat temu

Od kiedy to ZKwP gwarantuje zdrowe psy? Oglądając w necie ostatnio same reportaże z interwencji w pseudohodowlach ze ZKwP, śmiem twierdzić, że artykuł napisany pod monopol ZKwP. Teraz w innych stowarzyszeniach sa lepsze hodowle i ładniejsze psy niż w ZKwP. Nie organizacja czyni dobrego hodowcę a CZŁOWIEK.

Ewa
Ewa
4 lat temu

Pan hodowca zapomniał odpowiedzieć jak dzwonił po rzekomej “sekcji zwłok ” i kazał sobie oddać 50% kosztów za pieska,bo wyszła parwowiroza po czym nigdy poszkodowanej nie wysłał wyników. Kontakt urwał a teraz w rozmowie z gazetą twierdzi, że piesek jej jednak nie mial. Dodatkowo nie wiedziałam a pracuję w szpitalu, że w sekcji zwłok można wykryć stres. Manipulant,kłamca człowiek bez zasad. Nie potrafisz zajmować się zwierzętami to odpuść. I to rada dla każdego kto chce zakładać hodowlę.

Ewa
Ewa
4 lat temu

Ok. Pseudohodwla, może nas czekać niespodzianka. Ja kupiłam psa od hodowcy ze Zkwp z metryką, który regularne wystawia swoje psy. Szczeniak był nieduży – ostatni z miotu. Nie przybiera na wadze, biegunka, ciągle śpi, zaczynamy badania. Robaki wykluczamy, badania krwi, potem bardziej specjalistyczne na SGGW , usg, wreszcie diagnoza zespolenie wrotno oboczne. Operacja u profesora Galantego. Pies żyje, problemy z ustawieniem cukru. Trzy miesiące strachu. Telefon do hodowcy, bardzo mi współczuje ale nie chce partycypować chociaż w części kosztów. Pierwsza cieczka, ropomacicze i torbiel na jajniku. Operacja na cito, wcześniej zrobiła Suni echo serca. Po operacji suni nie odrosło futerko… Czytaj więcej »