Wydarzenia Bielsko-Biała

Numery na drzewach to jeszcze nie wycinka. Odświeżanie parku

Fot. Marcin Płużek

Na drzewach w parku Strzygowskiego w Bielsku-Białej pojawiły się – namalowane sprejem na pniach – numery. Czyżby władze miasta znów coś „kombinowały”? Obrońcy drzew są czujni. Wszak dwa lata temu o parku zrobiło się głośno, gdy przy okazji rewitalizacji pod topór miało pójść ponad sto rosnących tam drzew. Po fali protestów władze miasta wycofały się z tego pomysłu. Czyżby teraz chciały do niego powrócić? I tak, i nie – można by odpowiedzieć przewrotnie. Ale warto od razu uspokoić obrońców drzew – numery na pniach wcale nie oznaczają, że drzewa są przeznaczone do wycinki.

Park Strzygowskiego położony jest na prawym brzegu Białej, powyżej centrum handlowego Gemini Park. Jeszcze do niedawna był to dziki, porośnięty bujną zielenią nadbrzeżny teren. Wielu bielszczanom nazwa ta jeszcze dwa, trzy lata temu nic nie mówiła, wyszła z powszechnego użycia znacznie dawniej, już w latach 70. ubiegłego wieku. Jedyna – parkowa infrastruktura – jaka przetrwała do naszych czasów to przecinająca cały teren alejka spacerowa, służąca też za ścieżkę dla rowerów.

Przez wiele lat niegdysiejszy park był bardzo zaniedbany i utracił swój parkowy charakter. To miało się zmienić już dwa lata temu. Jeden z projektów budżetu obywatelskiego zakładał jego gruntowną rewitalizację. Propozycja ta nie zyskała w głosowaniu wystarczającego poparcia, ale władze miasta uznały, że to dobry pomysł i postanowiły zrealizować go we własnym zakresie. Plan był ambitny. Teren miał być oczyszczony, a istniejąca alejka przebudowana. Wzdłuż niej miały się pojawić latarnie, ławeczki, kosze na śmieci itp. Na terenie parku miała powstać trasa biegowa, mająca służyć także rolkarzom.

Wszystko to wymagało jednak – jak się okazało – wycięcia 119 drzew, w większości starych i spróchniałych, zagrażających osobom przebywającym na terenie parku. Skala planowanej wycinki przeraziła obrońców drzew, którzy oprotestowali przedsięwzięcie – na pniach drzew rosnących w parku Strzygowskiego pojawiły się niebieskie szarfy z hasłami promującymi ochronę drzewostanu. Naciski sprawiły, że prezydent miasta wycofał się z realizacji projektu (poprzestano na utworzeniu „zielonej plaży” nad brzegiem Białej).

Teraz miasto powraca do zarzuconej koncepcji. Przy czym – zapewnia Dariusz Gajny, miejski ogrodnik – zasięg obecnie przygotowywanej rewitalizacji jest nieporównywalnie mniejszy w zestawieniu z tą planowaną przed dwoma laty. W rozmowie z „Kroniką” miejski ogrodnik wręcz unikał określenia „rewitalizacja”, mówił raczej o „odświeżeniu” parku.

Prace mają się skupić na poprawieniu istniejącej alejki spacerowej, montażu lamp oświetleniowych oraz kamer monitoringu miejskiego. Nie planuje się budowy tras biegowych czy rolkowiska, a także nowych ścieżek spacerowych, może tylko za wyjątkiem jednej, niewielkiej, umożliwiającej dojście do brzegu rzeki. Zieleń rosnąca po wschodniej stronie alejki (od strony zabudowań fabrycznych) ma pozostać nienaruszona, nadal będzie to „kawałek dzikiego lasu”. Obszar po stronie zachodniej (między rzeką a alejką) ma być bardziej uporządkowany. Tam możliwe są pewne prace związane z pielęgnacją zieleni.

I to właśnie dlatego prowadzona jest tam obecnie inwentaryzacja rosnących tam drzew. Wszystkie muszą być naniesione na mapy i dokładnie opisane. Celom tym służą wymalowane na pniach numery inwentaryzacyjne. Dariusz Gajny wyjaśnia, że obecnie odchodzi się już od takiego – wywołującego niepotrzebne emocje – sposobu oznaczania drzew. Obecnie dendrolodzy stosują niewielkie metalowe tabliczki z numerami, przybijane bezpośrednio do pni. Są prawie niewidoczne i mają jeszcze jedną zaletę w porównaniu z farbą: w praktyce są niezniszczalne i mogą wisieć na drzewach przez całe dziesięciolecia, co ułatwia ich późniejszą identyfikację. Natomiast farba po kilku latach schodzi.

W parku Strzygowskiego – podejrzewa ogrodnik – oznaczenia sprejem zostały zastosowane najpewniej dlatego, że osobom przeprowadzającym inwentaryzację zabrakło metalowych znaczników. Nie są to bowiem byle jakie blaszki, do ich montażu stosuje się specjalne gwoździe, które nie kaleczą pni. Ta metoda oznaczania drzew jest już dość powszechnie stosowana przez miejskie służb.

Władze Bielska-Białej w najbliższym czasie planują kilka inwestycji na obszarach zielonych. W końcową fazę wchodzi realizacja przygotowywanego od wielu lat projektu o nazwie „Rewitalizacja miejskich systemów nadrzecznych w mieście Bielsko-Biała” (jego realizacja pochłonie blisko 29 mln zł, z czego około 22 pochodzić będą z Brukseli). Zadanie obejmuje kilka mniejszych przedsięwzięć zlokalizowanych w różnych punktach stolicy Podbeskidzia. Każde z tych zadań może budzić większe czy mniejsze opory ze strony obrońców drzew. Przypomnijmy, że o chodzi o zagospodarowanie terenu oraz adaptację budynku po dawnym przedszkolu przy ulicy Grotowej na potrzeby Centrum Edukacji Ekologicznej, zagospodarowanie terenu ujścia potoku Straconka do rzeki Białej, rewitalizację Cygańskiego Lasu, w tym wykonanie ścieżki edukacyjno-ekologicznej, zagospodarowanie terenu dawnej skoczni, odbudowę drewnianej altany na szczycie Koziej Góry, rewitalizację części parkowej Cygańskiego Lasu. W drugim etapie mają zostać zagospodarowane tereny położone wzdłuż rzeki Białej od granicy miasta do mostu druha Piekiełki, część lasu komunalnego w Wapienicy, teren w Wapienicy w rejonie ulicy Łowieckiej, Lasek Bathelta, teren przy lotnisku w Aleksandrowicach w rejonie ulicy Pieczarkowej, tereny na Trzech Lipkach, tor saneczkowy w Cygańskim Lesie oraz plac przy Szkole Podstawowej nr 25 przy ulicy Pocztowej. Wszędzie tam rosną drzewa…

google_news