Miał pracę, za którą otrzymywał wynagrodzenie, ale to mu nie wystarczało. Uznał, że szefa stać na płacenie mu więcej. Tyle tylko, że zamiast poprosić o podwyżkę, postanowił sam wypłacać sobie „premie”. Tak w skrócie i nieco z przymrużeniem oka wygląda sprawa 47-letniego suszanina. Kłopoty jakich sobie narobił ją już jednak poważne.
Właściciel jednego z zakładów produkcyjno-gastronomicznych działających na terenie Suchej Beskidzkiej zauważył niedawno, że giną mu pieniądze. Nie tylko postanowił bardziej przypilnować swojego interesu, ale i nabrał podejrzeń na kogo powinien baczniej zwrócić uwagę. I nie pomylił się. Po krótkim czasie przeprowadził niezapowiedzianą kontrolę w firmie. Zastał w niej pracownika, który przy pomocy dorobionego klucza wszedł na teren zakładu. Próbował zabrać artykuły przemysłowe stanowiące wyposażenie zakładu oraz artykuły spożywcze oraz gotówkę. Rabuś nie wiedział tylko, że jego szef celowo pozostawił pieniądze w firmie. Były one niczym przynęta zarzucona na rybę. Życie pokazało, że ta się na nią złapała. – Złodziej w trakcie swojej długiej działalności zabrał pracodawcy kilkanaście tysięcy złotych – mówi rzecznik suskiej policji Wojciech Copija.
Nieuczciwego pracownika policjanci zatrzymali w ostatnią sobotę kwietnia. W połowie minionego tygodnia mężczyzna usłyszał osiem zarzutów kradzieży z włamaniem, co zagrożone jest karą do dziesięciu lat pozbawienia wolności oraz jeden zarzut kradzieży. W tym przypadku grozi mu kara trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Ile czym jest zagrożone sprowadzenie zagrożenia dla życia i zdrowia wielu ludzi w środku w czernichowie?!?