Przedszkola w gminie Tomice są przygotowane na przyjęcie o wiele większej ilości dzieci niż ta, która obecnie do nich uczęszcza. Ale nie ma kto ich zapełnić, gdyż część rodziców woli posyłać pociechy do placówek w Wadowicach. Tymczasem razem z przedszkolakami uciekają z gminy pokaźne kwoty. Wójt Witold Grabowski szuka sposobu, by je zatrzymać.
Rocznie gmina Tomice wydaje setki tysięcy złotych na pokrycie kosztów pobytu dzieci swoich mieszkańców w „obcych” przedszkolach, przeważnie wadowickich. W 2016 roku wydała na ten cel 226 500 zł, w kolejnym 310 588 zł, zaś w bieżącym będzie to około 360 000 zł. Co ciekawe, kwoty rosną, choć ilość malców uczęszczających do placówek w innych gminach spada. O ile w 2016 roku było ich 70, to w bieżącym, do sierpnia (nie ma jeszcze danych za wrzesień, październik i listopad) już tylko 50. Wójt gminy Witold Grabowski pokazuje tabele, z których wynika, że opłata, którą ponosi za miesiąc pobytu jednego kilkulatka w przedszkolu publicznym w Wadowicach wzrosła w ciągu trzech ostatnich lat z 385 zł do prawie 820 zł. – To ponad dwa razy więcej niż wydalibyśmy na to samo dziecko w naszej gminie. Nie wiem, skąd u nich biorą się takie koszty. Mają tam złote klamki czy inne luksusy? Strasznie mnie to denerwuje, że te pieniądze uciekają mi przez palce i nie mogę ich zainwestować u siebie. Za to, co dopłacam rocznie do jednego malca uczęszczającego do przedszkola w Wadowicach, wybudowałbym metr chodnika – mówi włodarz.
Halina Stuglik, kierowniczka Zespołu Obsługi Placówek Oświatowych w Wadowicach wyjaśnia, że w gminie Tomice utrzymanie dziecka w przedszkolu jest dużo tańsze, ponieważ tamtejsze placówki działają przy szkołach, a w takiej sytuacji koszty obsługi i mediów rozkładają się również na uczniów podstawówek. – Nie da się takich samych kwot osiągnąć tam, gdzie przedszkola mieszczą się w samodzielnych budynkach i mają własne stołówki, tak jak u nas. My wszystko wyliczamy zgodnie z tym, co jest zapisane w Prawie oświatowym, a przedtem w Ustawie o systemie oświaty – podkreśla. Zaś Witold Grabowski przyznaje, że za dwoje dzieci, które chodzą w Wadowicach do placówki działającej na podobnych zasadach, jak przedszkola w jego gminie, płaci zdecydowanie mniej niż za pozostałe – tylko 351 zł od malca miesięcznie.
Różne bywają powody, dla których rodzice posyłają dzieci do przedszkoli w innych gminach. Niektórych zmusza do tego brak miejsc w najbliższych placówkach, inni podejmują taką decyzję świadomie, chcąc zapewnić latorośli najlepszą opiekę i najszerszą ofertę zajęć dodatkowych. Często też się zdarza, iż mama lub tata wybiera przedszkole, obok którego przejeżdża w drodze do pracy – by na odwożenie pociechy tracić jak najmniej czasu. Pierwszy z tych powodów w żaden sposób nie odnosi się do gminy Tomice. Jej przedszkola przygotowane są na uruchomienie większej ilości oddziałów, niż ta, która działa w nich obecnie. Nie robią tego tylko dlatego, iż brak jest malców, którymi można by je zapełnić… Witold Grabowski uważa, że w większości przypadków nie chodzi też o dogodniejszą lokalizację.
– Są osoby, które dowożą dzieci do Wadowic, choć mijają po drodze dwa przedszkola w naszej gminie. Godziny otwarcia naszych placówek również nie powinny nikogo zniechęcać. Przedszkole w Tomicach działa od szóstej do siedemnastej. Inne o godzinę lub dwie krócej, ale czas ich pracy jest elastyczny. Dostosowujemy się do potrzeb rodziców. Jeśli zbierze się choć piątka takich, którzy chcą zostawić dzieci w przedszkolu dłużej, to nie będzie z tym żadnego problemu – tłumaczy wójt. Jak zapewnia, wszystkie przedszkola na terenie gminy Tomice mają nowoczesne wyposażenie i posiłki przyrządzane na miejscu, w kuchniach obsługujących również szkoły. Dzięki temu wyżywienie jest tanie, a obiady podawane dzieciom nigdy nie są zimne.
Włodarz zamierza dotrzeć do wszystkich rodziców, którzy dowożą pociechy do Wadowic lub innych miejscowości poza granicami gminy Tomice i dowiedzieć się, czego – ich zdaniem – brakuje miejscowym przedszkolom. – Ilu z nich będzie chciało rozmawiać, nie wiem. Chcę też usłyszeć od nauczycieli, co gmina jako organ prowadzący może zrobić, aby przyciągnąć więcej dzieci. Każdemu dyrektorowi tłumaczę, żeby na tych kilkulatków, którzy mieszkają w jego wiosce, a uczęszczają do przedszkoli w Wadowicach, patrzył jak na klientów, którzy od niego odeszli. I zastanowił się, dlaczego do tego doszło – podkreśla.
Od tego co napisano na końcu trzeba zacząć. Czyli dotrzeć do rodziców i rozmawiać z nimi. Tutaj powinna być przytoczona wypowiedź kilku z nich. Kto to ma zrobić, dyrektorzy szkół? – chyba nie jest to najlepszy adresat. Może Zespół Ekonomiczno – Administracyjny Szkół dostałby zadanie marketingowe i zrobił porządne badanie. Albo niech wójt zleci takie badanie socjologiczne. Czy podobna historia nie jest czasem albo za chwilę nie będzie w miejscu gminnego żłobka gdzie nie tak dawno wójt nie chciał słyszeć o dopłatach, rodzice mieli sobie radzić w ramach 500 plus?