Wydarzenia Bielsko-Biała

Pies na szlaku

Fot. Marcin Płużek

Coraz częściej na górskich szlakach spotyka się wędrowców w towarzystwie czworonożnych pupili. Pies „turysta” stał się w Beskidach bardzo powszechnym widokiem. Psiaki zobaczyć można w górach latem i zimą, gdy świeci słonce i pada deszcz, podczas mrozów i śnieżyc. Dzielnie towarzyszą swoim właścicielom w trakcie wielogodzinnych eskapad. Rasa nie ma tu znaczenia. Widuje się duże i małe, kudłate i krótkowłose. Taka sytuacja zaowocowała całkiem nowym – wcześniej niespotykanym – zjawiskiem.

Ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego coraz częściej wyzwani są na pomoc nieradzącym sobie na górskich szlakach psiakom. Najbardziej spektakularną akcję beskidzcy goprowcy przeprowadzili w grudniu w rejonie Malinowa w Szczyrku. Dwójka narciarzy skiturowych wybrała się na wycieczkę wraz z psem. Ten – niemłody już osobnik – zmęczył się brnąc w głębokim śniegu i odmówił współpracy. Narciarze nie byli w stanie go nieść i na pomoc wezwali ratowników. Gdy goprowcy przybyli z odsieczą, opatulili zmęczonego i zziębniętego zwierzaka w specjalny koc, zapakowali na sanie (na których zazwyczaj zwozi się z gór połamanych narciarzy) i odtransportowali w bezpieczne miejsce. Tam pies doszedł do siebie i wszystko skończyło się dobrze.
Nie była to pierwsza taka akcja. Jesienią pomocy potrzebował ogromny dog. Towarzyszył kobietom, które wraz z dziećmi wybrały się na przechadzkę szlakiem prowadzącym z Wielkiej Raczy na Przegibek. Wędrówka tak zmęczyła ogromnego psa, że zaległ na szlaku i żadna siła nie była go w stanie ruszyć z miejsca. Pomogli dopiero ratownicy górscy, którzy przetransportowali doga quadem na parking u podnóża góry, gdzie doszedł do siebie.
Pomocy wymagał też pewien przemarznięty pis, który zgubił się zimą w rejonie Małego Skrzycznego. Został zabrany przez ratowników do goprówki, gdzie mógł się ogrzać. Na szczęście odnalazł się jego właściciel i zaopiekował się „zgubą”.

Nikt przecież nie zabiera ze sobą na wymagającą górską wędrówkę 80-letniego dziadka

Pokazuje to, że nie wszyscy właściciele psów są świadomi tego, iż nie każdy piesek nadaje się na górskie eskapady. Zwłaszcza te bardziej ekstremalne, zimowe czy w wymagającym trudnym terenie.
Na co więc należy zwrócić uwagę, gdy zabiera się psa na górską wycieczkę? Zdzisław Szwabowicz, bielski lekarz weterynarz tłumaczy, że kluczowe znaczenie ma tu wiek i stan zdrowia psa. – Nikt przecież nie zabiera ze sobą na wymagającą górską wędrówkę 80-letniego dziadka – stwierdził obrazowo dodając, że kilkunastoletni pies to przecież już taki staruszek i trudno od niego wymagać, by radził sobie w górach. Poza tym – wyjaśnił – psy, tak jak ludzie, też mają problemy z oddychaniem, krążeniem, nadciśnieniem i wieloma innymi zdrowotnymi przypadłościami. Dlatego zanim zabierze się psa w góry, zwłaszcza gdy wcześniej nie musiał aż tak się wysilać, warto pójść z nim najpierw do weterynarza i dokładnie przebadać. Poza tym nie wszystkie rasy nadają się na takie wycieczki. Są takie, jak chociażby husky, które wręcz uwielbiają ekstremalne wędrówki. Są jednak i takie, które do tego typu wysiłku nie są genetycznie przystosowane. Zwłaszcza gdy chcemy je zabierać w góry zimą. Oprócz trudów wędrówki muszą przecież wtedy znosić bardzo często niekorzystne dla nich warunki atmosferyczne. – Na pewno tam, gdzie husky sobie poradzi, to na przykład bokser będzie miał problemy – przyznał Zdzisław Szwabowicz. Zwrócił też uwagę na to, iż podczas takiej wymagającej wędrówki pies – tak jak my – zużywa sporo energii. Warto więc zabrać dla niego jakieś energetyczne pożywienie i koniecznie wodę, aby miał czym uzupełnić spalone kalorie.
Trzeba też – na co zwracają uwagę ratownicy górscy – wziąć pod uwagę, że zimą pies przedzierając się przez śniegi męczy się bardziej niż my. Zwłaszcza, gdy pokonujemy zaspy na nartach czy rakietach śnieżnych. Pies, brnąc na swych łapach przez biały puch, grzęźnie w nim głęboko. Psy mają też to do siebie, iż nie poruszają się jak po sznurku, lecz krążą tu i tam zbaczając z trasy, co sprawia, że zazwyczaj podczas wycieczki pokonują nawet kilkakrotnie dłuższy dystans, niż ich przewodnicy.

google_news