Wydarzenia Bielsko-Biała

Po lawinie pomocy… drugie życie „Babci Ewy”

Teraz, gdy medialny szum już opadł słynna na całą Polskę bielszczanka, „Babcia Ewa”, przystosowuje się do życia bez strachu o jutro. Więcej problemów mają teraz jej opiekunowie z tym, w jaki sposób racjonalnie spożytkować zebraną przez internautów górę pieniędzy.

Przypomnijmy – po tym, jak 6 września nieznani wciąż sprawcy weszli podstępem do mieszkania 99 letniej bielszczanki, Ewy Bebek, i perfidnie okradli ją z dorobku całego życia zabierając 4 tys. zł, ruszyła internetowa lawina pomocy dla pokrzywdzonej.

Specjalne konto utworzyła bielska fundacja „Serce dla maluszka”, pomoc płynęła też na konto udostępnione przez jednego ze znanych youtuberów. W sumie po kilkunastu dniach „Babcia Ewa”, bo tak ochrzcili ją internauci, była już bogatsza o blisko 600 tys. zł. Z natury skromna, całe życie spędziwszy bardziej w ubóstwie niż zbytku bielszczanka długo nie mogła zrozumieć tego, co się tak naprawdę stało.

Niczego nie brakuje

Od początku przy pani Ewie był jej opiekun, przyjaciel rodziny, pan Janusz. Na bieżąco też losem starszej pani zaczęła się interesować wspomniana fundacja. Dzisiaj, kiedy od zakończenia zbiórki pieniędzy mija już ponad miesiąc, „Babcia Ewa” wciąż żyje skromnie, ale ma zabezpieczone wszystkie podstawowe potrzeby. – Ma otwarty rachunek w sklepie, przedpłaconą kartę, każdego dnia przychodzi do niej na kilka godzin opiekunka, ma zapewnioną opiekę lekarską, dostała nowoczesny aparat słuchowy, będzie też remont mieszkania i działki z altanką – wylicza Ewelina Kliś, zarządzająca fundacją „Serce dla Maluszka”.

Niedawno zdecydowano też o przeznaczeniu części pieniędzy na remont nagrobka rodziców Ewy Bebek. Wcześniej wymieniono poza tym garderobę starszej pani i zakończono leczenie stomatologiczne.

Twarde reguły

Ponad pół miliona złotych, to sporo pieniędzy na potrzeby człowieka, który zadowalał się do tej pory skromnymi groszami z emerytury. „Babcia Ewa” zresztą jest tak skromną osobą, że początkowo nawet o remoncie mieszkania nie chciała słyszeć twierdząc, że szkoda na to wydawać pieniądze. – Zasady są takie, że zgromadzone środki, zgodnie z przepisami i naszym regulaminem, nie mogą być przekazane w formie gotówki czy przelewu dla osoby, dla której były zbierane – tłumaczy Ewelina Kliś. – Możemy tylko z tego konta płacić za wszystko, co jest potrzebne w tym przypadku dla pani Ewy, aby polepszyć standard jej życia i dbać o jej zdrowie.

Lawina próśb o pomoc

Tymczasem po nagłośnieniu przez media historii bielszczanki do fundacji zaczęły zgłaszać się ludzie z podobnymi problemami, z jakimi jeszcze do niedawna musiała borykać się „Babcia Ewa”. – Przyszło ponad pięćdziesiąt próśb o pomoc od ludzi starszych, znajdujących się w podobnej sytuacji – tłumaczy pani Ewelina. – Niestety nie możemy ich wspomóc ze środków zebranych dla pani Ewy. Ale i tak postaramy się im jakoś ulżyć.

Na razie więc zebrana kwota służyć będzie „Babci Ewie”. W przyszłości tymczasem najprawdopodobniej powołana zostanie do życia „Fundacja Babci Ewy”. – Mamy taki pomysł i mam nadzieję, że go kiedyś zrealizujemy – zapewnia Ewelina Kliś. – To była piękna, spontaniczna akcja wszystkich ludzi i trzeba zrobić wszystko, aby nie zmarnować tego potencjału.

google_news