Wydano z kieszeni podatnika kilka milionów złotych, aby odnowić zabytkową willę Rotha – siedzibę bielskiego Studia Filmów Rysunkowych. Po czym okazało się, że nie można w niej pracować, bo po remoncie budynek ma zbyt wiele usterek i… nikogo winnego.
– Jest to niedopuszczalne, co tutaj zrobiono – oświadczył nam w czasie, kiedy pełnił jeszcze obowiązki dyrektora SFR (od 18 grudnia 2020 r do 22 lutego 2021 r.) Tomasz Małodobry. – Remont budynku ukończono w połowie zeszłego roku, poprawki pod koniec roku, ale obiekt stoi pusty, bo nie mogę do niego wprowadzić pracowników.
Powodem, jak twierdził dyrektor, jest grzyb, wilgoć i obawa o to, że z sufitu spadać może tynk. Willa Rotha po remoncie robi wrażenie jedynie z zewnątrz, a i to tylko wówczas, kiedy omija się okiem szczegóły. Przy bliższym spojrzeniu uważny obserwator zauważy na przykład, że nie wszystkie okna posiadają parapety, a jedno z okien zostawiono stare, jakby zapomniano go wymienić. Zdumienie budzić też może fakt, że w zasadzie na stałe z jednej strony budynku pod oknami piwnicznymi ułożone są worki z piaskiem, bo po deszczu woda wlewa się do pomieszczeń piwnicznych. To jednak drobnostki, gdyż poważniejszym felerem są pęknięcia na nowej elewacji i brak odpowiedniej izolacji zewnętrznej budynku, która – wg. projektu – powinna być wykonana z atestowanych materiałów, a tak – jak usłyszeliśmy w SFR – nie jest.
Po śladach fuszerki
Skala niedoróbek widoczna jest jednak dopiero wówczas, kiedy wejdzie się do samego budynku. Poziom piwnicy i parteru, to widoczny miejscami gołym okiem grzyb i „kipiąca” farba, drzwi podparte czymkolwiek, bo same się zamykają. Na wyższych piętrach widać plamy na sufitach, a poziom strychu wygląda jakby ludzka ręka nie dotknęła go od wieków. Do tego niezabezpieczone w kilku miejscach przewody elektryczne i byle jak zaizolowany system klimatyzacji.
Zabytkowy pechowiec
Budynek nie jest wpisany w rejestr zabytków, więc w kategorię obiektów z najwyższym priorytetem ochrony, ale widnieje w ewidencji zabytków. Z tej racji delegatura bielska Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Katowicach jedynie zatwierdzała projekt prac, a ten był zgodny z zaleceniami konserwatora zabytków.
– Podczas remontu doszło jedynie do jednego incydentu, kiedy okazało się, że wyprowadzane są złe profile – mówi szef bielskiej delegatury WUOZ, Mariusz Godek. – Wówczas interweniowaliśmy. Poza tym nie prowadziliśmy nadzoru nad tym remontem.
To swego rodzaju pech, można powiedzieć, bo w przeciwnym razie konserwator zabytków mógłby przyglądać się bliżej pracom remontowym i w razie czego reagować.
Przetarg decyduje
Z rozmowy z nowym zastępcą dyrektora (Tomasza Małodobrego) SFR do spraw inwestycji, Krzysztofem Bielejewskim, wynika, że poprzednie kierownictwo studia będąc inwestorem remontu nie zatrudniło do pilnowania prac tzw. inspektora nadzoru inwestorskiego.
– To podstawa – uważa dyrektor Bielejewski. – Nad takimi pracami musi czuwać ekspert. Szkoda, że tak się stało, bo w ten sposób mamy tu wszystko teraz opóźnione.
Takiemu osądowi zaprzecza jednak były, długoletni dyrektor SFR, ojciec pomysłu budowy centrum multimedialnego przy studiu, Andrzej Orzechowski:
– Przez cały czas trwania prac, nadzorowało je trzech inspektorów z uprawnieniami, a zewnętrzna firma z Łodzi prowadziła doradztwo w tym zakresie – tłumaczy. – Przecież ja nie jestem budowlańcem, po to miałem właśnie inspektorów, aby pilnowali tego, co i jak działo się na budowie. Jeśli teraz okazuje się, że wychodzą jakieś błędy, to obecny dyrektor z pewnością pociągnie do odpowiedzialności wykonawcę prac.
Były dyrektor nie ma sobie nic do zarzucenia w tej sprawie tłumacząc, że po pierwsze o tym, kto podjął się remontu zadecydował przetarg.
– Zgłosiły się dwie firmy – mówi. – Jedna z Poznania, która przedstawiła ofertę za trzy i pół miliona złotych i druga z Żywca, która chciała za to samo o prawie dwa miliony więcej.
Komisja przetargowa postawiła na poznańską firmę, bo oferta była tańsza.
– Takie mamy przepisy dotyczące przetargów – dodaje Orzechowski.
Firma umywa ręce
Wspomniana przez dyrektora Orzechowskiego firma z Poznania nie poczuwa się jednak do winy:
– Prace realizowane przez naszą spółkę zostały zakończone w roku 2019. Zarówno poprzednia, jak i obecna dyrekcja Studia Filmów Rysunkowych nie zwróciła się do naszej spółki z żadnym roszczeniem w ramach wymienionych usterek – twierdzi Natalia Nowacka, kierownik projektu. – Wszystkie materiały zastosowane podczas remontu były zgodne z projektem wykonawczym oraz obowiązującymi normami, ponadto prace toczyły się pod ścisłym nadzorem inwestorskim oraz projektowym, który każdorazowo aprobował materiały przeznaczone do wbudowania na obiekcie.
Na roszczenia ze strony studia z pewnością przyjedzie jednak jeszcze czas, co zresztą zapowiedział nam już wcześniej odwołany Tomasz Małodobry, a co z pewnością kontynuować będzie kolejny dyrektor studia. Faktem też jest, że firma z Poznania zakończyła prace w 2019 roku, a całkowity remont ukończono w połowie 2020 roku.
– Dlatego, że końcem 2019 roku zerwaliśmy umowę z firmą z uwagi na nieterminowość i ilość niedoróbek – tłumaczy Andrzej Orzechowski. – Był to już jednak etap wykonania ponad dziewięćdziesięciu procent całego remontu.
Poprawki kończyła tymczasem firma, która wcześniej była podwykonawcą poznańskiej firmy.
Falstart
Trudno dzisiaj przesądzać, kto tak naprawdę zawinił. Jeśli rzeczywiście dojdzie do roszczeń wobec głównego wykonawcy remontu sprawę zbadają z pewnością biegli i dopiero wówczas okaże się, kto ponosi odpowiedzialność za powstanie usterek. Dla bielskiego studia ważniejsze jest jednak to, że cała ta sprawa niekorzystnie wpływa na rozpoczęcie inwestycji budowy studia multimedialnego. Willa Rotha, to – przypomnijmy – pierwszy etap tych prac, bo maja się one zacząć od miejsca, w którym teraz stoi wciąż zapełniony pracownikami budynek zastępczy na czas remontu willi Rotha.
Ani zlotóweczki podatku…
Instytut technologii konserwacji zabytków
nazywa się ta firma…?
No cóż, teraz ta firma remontuje dach naszego ratusza … Strach pomyśleć!!!
Chciałbym zapytać gdzie jest konserwator, który potrafi do…lić się do jednej kreski złą farbą przy prywatnej inwestycji. Tutaj nie zauwazył starego okna biedaczek. Nie mówiąc o środku budynku.
Tadeusz, wpadnij do tego budynku. zdziwisz się co zobaczysz.. Byłam tam, więc wiem o czym piszę. Takich miejsc jak na zdjęciach raczej możesz nie znaleźć..
Autor, który najpierw atakował Małodobrego, potem zaczął jeśc mu z ręki. Daje do myślenia.