Sport Sucha Beskidzka Wadowice Oświęcim

Sosnowianka bez armat

Na tarczy wróciła z podkrakowskich Węgrzc  Sosnowianka Stanisław Dolny. W ten sposób podopieczni Jacka Piszczka nie zdołali się wygrzebać z dna tabeli i wciąż pozostają jej czerwoną latarnią.

Sobotnie, przedpołudniowe (rozpoczęło się o 11.00) spotkanie nie było może meczem o sześć punktów, ale o cztery na pewno. Wszak przed nim i gospodarze i goście mieli na koncie zaledwie po jednym oczku. Solidarnie w trzech pierwszych spotkaniach stracili po 11 bramek, a KS Węgrzce wyprzedzał w tabeli Sosnowiankę tylko dzięki temu, że zdołał zdobyć sześć goli, a ekipa ze Stanisławia Dolnego tylko trzy. – Cały czas budujemy formę. Zespół złożyliśmy tuż przed ligą i potrzebujemy jeszcze czasu – mówił przed pierwszym gwizdkiem trener Piszczek, który dowodził swoimi podopiecznymi z ławki rezerwowych. Jego vis a vis stał w tym czasie na drewnianej ławce, ale za ogrodzeniem, a że padało to jeszcze musiał trzymać w ręce parasol. Tak przed pierwszym gwizdkiem, jak i po rozpoczęciu zawodów kierował poczynaniami swojego zespołu. Widać, że kara jaką otrzymał po poprzednim spotkaniu nie była zatem tak dotkliwa i za bardzo nie przeszkodziła w dowodzeniu drużyną.

Gospodarze nie zamierzali dać przyjezdnym szans na rozwinięcie skrzydeł i od razu ruszyli do ataku i szybko stworzyli sobie dwie dogodne sytuacje strzeleckie, ale Paweł Sołtys w obu przypadkach zachował się niczym wyga i przeniósł piłkę nad poprzeczkę, choć za drugim razem Mateusz Kubiak oddał strzał z co najwyżej dwóch metrów. Potem jednak bramkarz gości nie miał już tyle szczęścia. W 21 min. gospodarze zagrali gierkę w lewym narożniku, a wprowadzony chwilę wcześniej za kontuzjowanego Michała Zdzińskiego Dawid Witko posłał szczura. Mokra piłka nabrała poślizgu i między nogami obrońców, a co gorsza właśnie Pawła Sołtysa znalazła drogę do siatki. Co prawda golkiper utrzymywał, że piłkę trącił jeszcze jeden z rywali znajdujących się na spalonym, ale arbiter wskazał na środek.

Po zmianie stron Sosnowianka zagrała o niebo lepiej niż w pierwszej połowie, ale grzeszyła nieskutecznością lub podejmowaniem złych decyzji. W brodę może pluć sobie Patryk Orłoś, który jeszcze przy wyniki 0:1 stanął oko w oko z Jakubem Wałachem. Zamiast strzelać szukał partnera i okazja została zaprzepaszczona. A kto wie jak potoczyłby się mecz gdyby przyjezdni doprowadzili do remisu. Zamiast tego stracili jeszcze dwie bramki (jedną zdobył ponownie Witko), z których drugą po rzucie karnym podyktowanym po faulu Pawła Sołtysa.

KS Węgrzce – Sosnowianka Stanisław Dolny 3:0 (1:0)

KS Węgrzce: Wałach, Łucarz, Tracz, Moskal, Kowalczyk, Gagat, Zasadni, Panek, Michniak, Zdziński (od 10 min. Witko), Kubiak, oraz Chuchro, Gala, Dyląg, Białkowski, Czernecki.  

Sosnowianka: Sołtys, Skowron (od 46 min. Szydłowski), Dulias, Gawron, Orłoś (od 68 min. Grzegórzko), Serafin, Żmuda (od 87 min. Słabik) , Filek, Konefał, Pacut, Peterka  

Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski

 

google_news