Wydarzenia Cieszyn

Święta u Jana Błachowicza. Obowiązkowo czerwony barszcz z fasolą jaś

Święta to czas szczególny, w którym każdy ma trochę więcej czasu, by spędzić go z rodziną, najbliższymi i odpocząć. Czy jest tak także w przypadku sportowców z naszego regionu? Zapytaliśmy ich, jak w tym roku je spędzą, czego nie może zabraknąć na wigilijnym stole, o jakich prezentach marzą i czy przypadkiem nie migają się od przedświątecznych obowiązków. Nasi rozmówcy podzielili się z nami również planami na sylwestrową noc oraz tym, czego życzyliby sobie w nadchodzącym roku. Na pierwszy ogień Jan Błachowicz!

JAN BŁACHOWICZ: Święta spędzimy, tak jak się powinno, czyli rodzinnie, ale chyba jednak w Warszawie. Wszystko ze względu na konieczność przemieszczania się – dwa psy, dzieciak, więc jest to logistycznie trudne do ogarnięcia.

Na wigilijnym stole nie może zabraknąć oczywiście barszczu czerwonego z fasolą jaś. Kiedy przeprowadziłem się do Warszawy, nikt tego nie znał i nie jadł. Teraz już część Warszawy przejęła tę potrawę, więc zarażam inne regiony naszą kuchnią. Ogólnie lubię to świąteczne obżarstwo i jest to wręcz obowiązkowe. Zawsze staram się tak ustawić swój sportowy grafik, żeby najbliższa walka była mniej więcej dwa i pół miesiąca po tym okresie. Tak, żebym mógł skorzystać ze wszystkich dobrodziejstw stołu świątecznego i jeść, czego i ile chcę. Poza tym, nigdy nie lubię trenować w tym okresie międzyświątecznym, bo zawsze każdy jest w rozjazdach i później wychodzi, że to ani trenowanie, ani świętowanie.

Ze świętami mam bardzo dużo miłych wspomnień, zawsze był to czas szczególny, zwłaszcza za dziecka. Teraz też staram się brać udział w przedświątecznych przygotowaniach. Kuchnia to nie moja bajka, więc tam się nie udzielam. Jednak lubię dekorować dom, wieszać wszystkie lampki czy bombki. Oczywiście załatwienie choinki, jakieś zakupy czy pakowanie prezentów też są na mojej głowie.
Oczywiście w święta obowiązkowo trzeba oglądnąć “Kevina”, ale chyba najbardziej lubię ten pierwszy i drugi dzień świąt. Zawsze jest tak, że do Wigilii nie można nic jeść. Słyszę tylko: „czekaj, czekaj, zostaw to na święta, nie dotykaj”, a później ten żołądek jest tak skurczony, że przynajmniej ja przy wigilijnym stole nie mogę się najeść jakbym chciał, ale następnego dnia od rana wszystko wraca do normy i można korzystać. Poza tym, w pierwszy i drugi dzień już nie ma tej nerwówki.

Jeżeli natomiast miałbym wybrać jakiś jeden prezent świąteczny z czegokolwiek, to chciałbym, żeby świat wrócił do normalności.
Sylwestra też chcemy spędzić rodzinnie. Plan jest taki, żeby przyjechać do Cieszyna, ale zobaczymy czy wyjdzie. Wszystko ze względu na psiaki, które bardzo boją się petard, a nie wiadomo, gdzie i z kim je zostawić. Natomiast jak wezmę je na imprezę, to ją rozniosą (śmiech). Więc tak czuję po kościach, że pewnie skończy się na spokojnej domówce w najbliższym gronie.

Jeżeli pod choinkę było życzenie dla wszystkich, to na nowy rok będę egoistą. Chciałbym w 2021 roku odzyskać pas, żeby znów był w moich rękach.

google_news
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Hermenegilda
Hermenegilda
2 lat temu

Bohater ma życzenie aby odzyskać pas w 2021 r.?

Seba
Seba
2 lat temu

Jano w 2022 ?po obżarstwie