Wydarzenia Bielsko-Biała

Tu dzwonek nie dzwoni, czyli szkoła w domu

Fot. Pixabay

Z roku na rok przybywa dzieci, które zamiast w tradycyjnej szkole uczą się w domu. Taka opcja przeznaczona jest nie tylko dla osób z dysfunkcjami. Mogą z niej korzystać wszyscy, bo w prawie oświatowym istnieje obowiązek edukacji, a nie szkolny. Nauka w domu ma wiele plusów, ale wymaga konsekwencji i samozaparcia.

Popularność nauki w domu, czy też po prostu w systemie indywidualnym (zwanym z angielska homeschooling) rośnie z roku na rok. Według danych MEN w 2017 roku w ten sposób, poza murami tradycyjnej szkoły, edukację w Polsce pobierało 0,3 procent wszystkich uczniów. Można się zastanawiać, czy to dużo, czy mało, ale biorąc za odnośnik takie państwa jak USA czy Australia, gdzie średnia roczna to 3 procent populacji w wieku szkolnym, nie jest to mało. Tym bardziej że wspomniane kraje mają w kwestii indywidualnego nauczania długie tradycje (słaba gęstość zaludnienia, potężne odległości wielu siedzib ludzkich od placówek szkolnych sprawiły, że od bardzo dawna nauka w domu ma się tam bardzo dobrze).

Fałszywe przekonanie

Czym tak naprawdę jest indywidulane nauczanie i dla kogo jest przeznaczone? – Edukację w domu pobierać może każde dziecko – wyjaśnia Miłosz Zazulak, dyrektor zarządzający ogólnopolską platformą edukacyjną Edun Korepetycje (oddział znajduje się również w Bielsku-Białej). – Niestety wciąż pokutuje u nas przekonanie, że forma indywidualnego nauczania zarezerwowana jest wyłącznie dla dzieci z tzw. dysfunkcjami. Tymczasem coraz więcej młodych ludzi zabieranych jest z tradycyjnej szkoły, bo rodzice dochodzą do wniosku, że ich dzieci są ponadprzeciętnie zdolne, a zwykła szkoła nie jest w stanie zapewnić im wówczas odpowiedniej edukacji. Wolą więc sami uczyć dzieci, albo przy pomocy korepetytorów bądź dostępnych online aplikacji.

Aby dziecko mogło rozpocząć naukę poza tradycyjną szkołą rodzic musi najpierw spełnić kilka warunków. – Trzeba przede wszystkim złożyć wniosek u dyrektora macierzystej szkoły ucznia – wyjaśnia Anna Kij, dyrektorka Wydziału Jakości Komunikacji w Śląskim Kuratorium. – Do tego potrzebne też będzie zaświadczenie z poradni psychologicznej, z którego powinno wynikać, że chęć alternatywnego systemu nauczania nie wpłynie negatywnie na rozwój dziecka. Dyrektor następnie wydaje zgodę, albo nie.

– Jeśli opinia poradni jest pozytywna, rodzice spełniają wymogi, wówczas dyrektor na pewno wyda zgodę – zaznacza urzędniczka z kuratorium. – W przypadku odmowy każdy może się od tej decyzji odwołać do kuratorium.

Chętni na to, aby ich dziecko uczyło się w domu muszą też przedstawić plan nauki opracowany w oparciu o program szkolny, bo efektem indywidualnego nauczania jest przeprowadzany na koniec roku egzamin, już w szkole. Uczeń nie musi jednak zdawać egzaminów z wychowania fizycznego, zajęć plastycznych, czy też muzyki i zajęć technicznych. W alternatywnym systemie nie ma też ocen z zachowania. To, w jaki sposób rodzic będzie edukował swoje dziecko zależy wyłącznie od niego. Może go sam nauczać i nie musi mieć żadnego w tym celu przygotowania pedagogicznego. Może korzystać w razie potrzeby z pomocy korepetytora albo szukać odpowiedzi w internecie.

Czas dla dziecka

Sceptycy podkreślają, że ten sposób edukacji, chociaż efektywny i pozwalający wszechstronnie i bezstresowo uczyć dzieci ma jednak tę wadę, że dziecko pozbawione jest ciągłego kontaktu z rówieśnikami i zaburzony jest jego rozwój socjalny. Z wielu opinii samych rodziców, którzy zdecydowali się na taką formę kształcenia dziecka, dostępnych w internecie wynika jednak, że jest to nieco fałszywy obraz. – To prawda – przyznaje dyrektor Zazulak. – Dzięki nauce w domu dziecko ma znacznie więcej czasu, i z reguły, jak wynika z moich obserwacji, poświęca go na różnego rodzaju zajęcia dodatkowe, w tym w swojej szkole. Bo nauka w domu nie ogranicza korzystania z zajęć pozalekcyjnych.

Trzeba jednak mieć świadomość tego, że aby faktycznie domowe nauczanie przyniosło korzyści dziecku należy poświęcić odpowiednią ilość czasu. – No i trzeba być konsekwentnym w podejściu do całego zagadnienia – dodaje Miłosz Zazulak.

 

google_news
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
belfer
belfer
5 lat temu

I bardzo dobrze, nie ma poniżania, wyśmiewania przez klasowych idiotów, nie ma durnych strajków i nudnawych akademii “ku czci”. Jedyna opcja w tych czasach bo polska szkoła to niestety dno.

Hermenegilda
Hermenegilda
5 lat temu
Reply to  belfer

Nie obrażaj nickiem belfrów. Nigdy szkoła w domu nie zastąpi właściwej szkoły, którą trzeba naprawiać a nie przekreślać.

olo
olo
5 lat temu
Reply to  belfer

Czego cię nauczyła szkoła? Bo mnie nic, w Polsce nauczuciel za wszelką cenę chce ci udowodnić że jesteś matołem. Do wszystkiego w życiu doszedłem sam a nie dzięki gronu grażyn po menopauzie które poczuły trochę wladzy nad dzieciakami.

Hermenegilda
Hermenegilda
5 lat temu
Reply to  olo

Gdyby nie szkoła , zapewne nie pisałbym tutaj bo rodziców nie było stać intelektualnie i materialnie na domowe nauczanie. Ile jest takich rodzin? Chcemy analfabetyzmu?