Ośrodek Szczyrk Mountain Resort to bez wątpienia największy i najnowocześniejszy kompleks narciarski w kraju. Nie dziwi więc, że jednym z jego znaków rozpoznawczych mają być perfekcyjnie przygotowane trasy zjazdowe, jakich nie powstydziłby się niejeden alpejski kurort. To wymaga jednak ogromnego wysiłku i nie lada umiejętności. Aby stoki były gładkie jak stół potrzeba niekonwencjonalnych metod ich układania. Tu pojawia się problem, z którym od zeszłego roku muszą się zmagać właściciele ośrodka…
Do przygotowania tras narciarskich wykorzystywane są ratraki – czyli ogromne „spychacze” wyrównujące i ubijające śnieżną skorupę. To nic nadzwyczajnego, bo tak robi się wszędzie, lecz na trasach SMR pracują one w odmienny sposób, niż w większości ośrodków narciarskich. Ratraki poruszają się bowiem – i to bez względu na to jak stromy jest dany stok – na linie. Jeden jej koniec przymocowywany jest do specjalnych punktów kotwiczenia, czyli stalowych słupów rozmieszczonych na zboczu w wybranych do tego punktach, a drugi do wciągarki ratraka. Dzięki temu maszyna wyrównująca trasę nie musi aż tak bardzo wykorzystywać własnego napędu do poruszania się po zboczu. Po prostu opuszcza się i podciąga na linie. Dzięki temu jej gąsienice nie grzęzną w śnieżnym puchu. To sprawia, że ratrak w każdych warunkach może perfekcyjnie – bez dziur i wszelkich nierówności – wyrównać trasę zjazdową. W czym więc problem? Otóż ratraki wyruszają do pracy, gdy ze stoków zjadą już narciarze, czyli po zmierzchu. Teoretycznie o tej porze nie powinno już tam być nikogo. Jest jednak inaczej. Wśród amatorów aktywnego spędzania czasu zimą, coraz większym powodzeniem ciszy się narciarstwo skiturowe. To bardzo wymagająca, aczkolwiek przynosząca wiele satysfakcji forma zimowego aktywnego wypoczynku. Dzięki możliwościom, jakie daje sprzęt skiturowy, można poruszać się po górskim zboczu zarówno w górę, jak i w dół. Wyciągi narciarskie nie są więc do niczego potrzebne. Jednym z ulubionych miejsc, gdzie zwolennicy tej formy narciarstwa oddają się swej pasji, są właśnie należące do SMR trasy na Małym Skrzycznem. Wiele osób przyjeżdża tam wieczorami, aby odpocząć po dniu pracy. I tu pojawia się zasygnalizowany na wstępie problem: w tym czasie na stokach pracują już ratraki. Sam pojazd – świecący silnymi reflektorami – jest widoczny z daleka, natomiast ciągnąca się za nim cienka stalowa lina już nie.
Może ona mieć nawet kilometr długości i być „ukryta” pod śniegiem. Gdy jednak się napręży i uderzy w czyjeś ciało, bez trudu przetnie je na pół. Operatorzy ratraków nie są w stanie nawet tego zobaczyć, a co dopiero zapobiec tragedii…
– Apelujemy do wszystkich narciarzy skiturowych, aby po zmroku nie wchodzili na trasy, na których pracują ratraki – mówi Tomasz Laszczak, kierownik do spraw kolei linowych w SMR. Wyjaśnia, że nieprzestrzeganie tego zakazu może doprowadzić do nieszczęścia, a tego wszyscy chyba chcieliby uniknąć. Zaznacza, że nie jest to czcze gadanie. W ubiegłym sezonie miałby bowiem miejsce na terenie SMR dwa bardzo groźne zdarzenia z udziałem narciarzy skiturowych. – Od tragedii było wtedy dosłownie tylko o włos – przyznaje. Poza tym – zauważa – w myśl przepisów ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich chodzenie po trasach zjazdowych jest zabronione. Oczywiście – jak wynika z rozmów z pracownikami SMR – nikt wojny ze skiturowcami nie chce prowadzić. W tym sezonie – podobnie jak w ubiegłym – za dnia mają być dla nich wyznaczone nawet specjalne trasy podejściowe tak, aby ci, którzy idą do góry, nie stwarzali zagrożenia dla osób zjeżdżających w dół stoku. Planowane są także – choć na razie szefostwo SMR nie zdradza szczegółów – inne działania mające uświadomić tym, którzy jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy, że podchodzenie – czy zjeżdżanie – tam gdzie pracuje ratrak podpięty do liny jest naprawdę igraniem z życiem…
No to rozmawiajmy konkretnie: a w którym miejscu od Soliska na Małe Skrzyczne jest potrzebna lina do ratraka ? Tam nie ma takich miejsc stromych. Jedynie na Bieńkuli i może na Golgocie. A może trzeba doszkolić panów-ratrakowców z operowania sprzętem. W Alpach są wielokrotnie bardziej strome stoki i liny używa się bardz0 sporadycznie. I jeszcze pytanie zasadnicze: kto w górach zimą był pierwszy? narciarze podchodzący na nartach czy ratraki???
Zapytaniem mimo to że ratrak ratrakuje trasę, to czy maja obowiązek postawić znak że na trasie jest ratrak, żeby narciarz wiedział
Po co tam łazi niech mu jaja obetnie i spokój
Właśnie dzis zdarzyl się wypadek.14 letni chłopiec wpadł na line i walczy o życie.Jezdze 20 lat i nigdy nie widziałem ratraka na linie i podejrzewam ze ten chłopiec rowniez.Za słabo jest nagłośniony temat tylko chyba potrzeba czyjejś śmierci żeby to zrobić.Niech Pan teraz pojdzie i powie w twarz rodzicom tego chłopca,,po co lazi”
Jak trasa jest zamknieta to jest zamknieta… tyle w temacie… wejscie na nia to zlamanie prawa… tyle w temacie po raz drugi…
Z buta każdy może wyjść w górę, tylko czy trasa na której odbywało się ratrakowanie, była oznaczona, że jest praca ratraka na linie
Miejsce na komentarz rozumiem w ten sposób, że może się wypowiedzieć każdy. Nie jest to forum dla ekspertów. Szymon i inni, którzy nie potrafią mieć własnego zdania w temacie artykułu, wyszukują komentarze nie po ich myśli i obrażają komentującego. A wypowiedz się jeden z drugim, że uważasz inaczej, bez wycieczek osobistych.
ciekawe komu do szczescia te liny ja różni9cy nie widze no ale pewnie ktoś w portfelu odczuł
gość proponuję zapytać eksperta z Koziej Wólki niejakiego Franusia
Kozia Wólka, całkiem sympatyczna, pieszczotliwa nazwa. Proszę też użyć sympatyczniejszego “vel” zamiast “nijakiego” bo przecież mnie lubisz Szymon.
Zabezpieczyć miejsce pracy także w nocy do obowiązek obsługi ratraków. W razie wypadku, będą ponosili odpowiedzialność. Wymyślili liny więc trzeba wymyślić zabezpieczenie terenu wokół. A nie tylko apele.
o kucze dawno specjalista ds. wszystkiego się nie wypowiadał.
To się ucz o kurcze
Ale jaki obowiązek obsługi? To co do nich należy robią. Są znaki i tablice informujące że od 16 zakaz wejścia na stoki że są ratrakowane. Może według Franka powinno się dac dwumetrowy płot wzdłuż tras? Jak coś się stanie wine poniesie osoba której tam nie powinno być! Jak się łamie zakazy i ignoruje ostrzeżenia to potem trzeba się liczyć z konsekwencjami. A jak na Słowacji jest zakaz wejścia w góry i potem trzeba kogoś ratować to kto jest za to odpowiedzialny? Slowacki TOPR ze pomimo zakazu ktoś poszedł w góry czy osoba wzywajaca pomoc bo sobie nie radzi?
Kto powiedział, że trzeba być specjalistą aby komentować na portalu? Dowiedzieć się można co można było zrobić więcej dla zabezpieczenia obszaru pracy z długimi na kilometr, niewidocznymi linami – kiedy nie daj Boże stanie się wypadek i w temat wejdzie prokurator. Przykład Słowacji to inna sprawa.
Dokładnie niema problemu jak się nić nie dzieje, problem jest w tedy jak jest wypadek śmiertelny
Ogarnij się wujku dobra rada. Nie zasmiecaj internetu swoimi wypocinami w stylu nie znam się, ale się wypowiem
Śmieci podrożały wkoło. Nie jest tak źle.
Jesteś idiota,sam zaśmiecasz swoimi wypocinami internet.Temat jak najbardziej słuszny i warty uwagi
Dokładnie tak