Wydarzenia Bielsko-Biała

Wiadukt się sypie

Fot: pixabay

Przed ewentualną katastrofą wiaduktu w ciągu ulicy Kwiatkowskiego w Bielsku-Białej uchronić nas mają m.in. zamontowane tam kamery i zakaz poruszania się pojazdów powyżej 30 ton. Ale – jak ustaliliśmy – w ciągu doby na wiadukt wjeżdża kilkaset tirów!

W MZD muszą chyba mieć stalowe nerwy, skoro uważają, że wystarczy zamontować kamery monitoringu, aby na wiadukt nie wjeżdżały tiry. Te ciężkie pojazdy nie powinny po nim jeździć.  W lipcu tego roku dokonano ekspertyzy technicznej wiaduktu i  uznano, że konieczne jest natychmiastowe wprowadzenie ograniczenia tonażu poruszających się po konstrukcji pojazdów. Ustawiono więc odpowiednie znaki i zamontowano kamery, aby – jak to określono – dopilnować przestrzegania zakazu. Tyle, że w praktyce nic to nie daje. Poprosiliśmy MZD o sprawdzenie monitoringu i zapisu z kamer, aby sprawdzić ilość pojazdów łamiących zakaz. Przekazane nam dane szokują. Okazuje się, że tylko w okresie od 7 listopada do 4 grudnia na wiadukt wjechało w sumie 7900 tirów!

– Przyznam, że jestem tym mocno zaskoczony – nie ukrywa Wojciech Waluś, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Bielsku-Białej. – Musimy coś z tym zrobić, bo w przeciwnym razie nie opanujemy sytuacji. Skontaktujemy się w tej sprawie z policją.

Tymczasem wcześniej szef MZD twierdził, że nie ma powodów do niepokoju: – To nie jest tak, że gdy na wiadukt wjedzie jakiś wyładowany tir, to konstrukcja się zawali – tłumaczył dyrektor. – Każdy tego typu obiekt projektowany jest w zakresie dopuszczalnego obciążenia z dużym zapasem. Wiadukt, o którym mowa, rzeczywiście po wielu latach eksploatacji wykazuje obecnie objawy tak zwanego zmęczenia. To naturalny proces. Ta konstrukcja jest już wrażliwa na wjazdy na nią z cięższymi ładunkami. Stąd wprowadzenie ograniczenia tonażu. Ważne przy tym jest to, ile jednocześnie na wiadukcie znajduje się ciężkich pojazdów i z jakim obciążeniem.

To ostatnie stwierdzenie dyrektora Walusia wydaje się być kluczowe w zaistniałej sytuacji. Teoretycznie bowiem może się zdarzyć i tak, że na wiadukcie, pomimo zakazu, znajdzie się kilka przeładowanych tirów, a nawet kilkanaście, skoro w ciągu doby wjeżdża na niego blisko 400 ciężkich pojazdów. Takiej sytuacji najwidoczniej jednak nikt nie dopuszczał wcześniej w swoich rozważaniach. Teraz z pewnością ulegnie to zmianie i podejście MZD do kwestii bezpieczeństwa na wiadukcie radykalnie się zmieni. A przynajmniej powinno.

google_news
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Tadeusz
Tadeusz
4 lat temu

@Chop z wonsem Takie zadanie zacieszacza.Chop z wonsem to siedzi na tylnym siedzeniu.A przewały odbywają się w najlepsze.Gawiedż się “ślizga”.I tego się trzymmy.

Chop z wonsem
Chop z wonsem
4 lat temu

Wiadukt się sypie, miasto zadłużone a zacieszacz urządza lodowisko za pieniądze podatników…

rozbawiony
rozbawiony
4 lat temu

Wielkie mi mecyje.A gdzie w Polsce przestrzegane są zakazy lub nakazy wyrażane znakami?

Hermenegilda
Hermenegilda
4 lat temu
Reply to  rozbawiony

Trochę inna sytuacja, nieprzestrzeganie zakazu, na moście który nie jest do wyegzekwowania doprowadzi do tragedii zawalenia się mostu. Tu nie trzeba być prorokiem.

Hermenegilda
Hermenegilda
4 lat temu

Przy takim myśleniu jak teraz ulegnie to zmianie? Bez pieniędzy ani rusz a takie są niezbędne do przystąpienia natychmiast do remontu. O tej sprawie nie mówi jednak nikt. Kierunek ograniczenia tonażu to nie jest kierunek perspektywiczny.