Wydarzenia Bielsko-Biała

Wielkie bielskie budowy od środka

Zdjęcia: Eurovia, Miejski Zarząd Dróg w Bielsku-Białej

Rozpoczęta w maju 2018 roku gruntowna przebudowa ulic Krakowskiej i Żywieckiej w Bielsku-Białej już się – ku uciesze kierowców – zakończyła. Z kolei do końca czerwca ma potrwać gigantyczna modernizacja ulicy Cieszyńskiej, rozpoczęta w styczniu 2019 roku. Rozmawiamy z Sebastianem Stawiarzem, który odpowiadał za tę pierwszą inwestycję i Witoldem Miśtakiem, prowadzącym tę drugą. Obaj mogą najpełniej przybliżyć szczegóły tych największych bielskich inwestycji drogowych z ostatnich lat.

Eurovia podjęła się wykonania dwóch największych inwestycji drogowych w Bielsku-Białej – modernizacji ulic Żywieckiej i Krakowskiej oraz Cieszyńskiej. Na koncie ma ponadto najważniejsze przebudowy dróg w całym regionie i jak żadna inna firma jest rozpoznawalna pod tym względem. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że związek firmy Eurovia z Bielskiem-Białą i całym regionem jest szczególny i symboliczny.

Witold Miśtak, dyrektor kontraktu i kierownik budowy na ul. Cieszyńskiej: Historia naszej firmy sięga lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to decyzją Ministerstwa Komunikacji zostało powołane do życia Śląskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych SA z oddziałami w Poznaniu, Krakowie i Katowicach. W 1995 roku postało Przedsiębiorstwo Budownictwa Komunikacyjnego Beskidzkie Drogi w Bielsku Białej. To właśnie te dwa przedsiębiorstwa od początku zakorzenione w polskiej tradycji, po połączeniu w 2003 roku, dały początek nowej firmie – Eurovia Polska SA.

Jakie w praktyce znaczenie ma działalność Wytwórni Mieszanek Mineralno-Asfaltowych w Międzyrzeczu Górnym?

Sebastian Stawiarz, dyrektor kontraktu na ul. Żywieckiej i Krakowskiej: Mamy na miejscu wszystko to, co najważniejsze do budowy dróg. Dzięki świetnemu położeniu przy drodze ekspresowej S52 i najważniejszych węzłach, bardzo szybko możemy dostarczyć materiały w tej części województw śląskiego i małopolskiego.

Witold Miśtak: Wytwórnia miała też niebagatelne znaczenie przy naszych ostatnich inwestycjach. Do przebudowy ulicy Cieszyńskiej potrzebujemy 60 tysięcy ton masy bitumicznej, a do przebudowy ulic Żywieckiej i Krakowskiej zużyliśmy w sumie 45 tysięcy ton. To bardzo duże ilości kluczowego dla budowy dróg materiału, którego nie musimy sprowadzać z daleka, co byłoby droższe, wątpliwe dla jakości wykonywanych nawierzchni, czasochłonne, kłopotliwe dla ruchu i nieekologiczne.

Sebastian Stawiarz: Warto wspomnieć, że większa produkcja w przypadku naszej międzyrzeckiej wytwórni nie wiąże się wcale ze zwiększoną uciążliwością dla otoczenia. Dla jakości produktu ma bowiem ogromne znaczenie dostarczanie do produkcji materiałów wysokiej klasy i stałe monitorowanie procesów. Od lat kierownictwo dokłada wszelkich starań w celu ograniczenia emisji hałasu, pyłu i uciążliwości zapachowych. W każdym roku podczas przeglądów zimowych zespół wymienia filtry, smaruje elementy ruchome i weryfikuje szczelność instalacji. Co roku w wytwórni również przeprowadzane są audyty środowiskowe i bezpieczeństwa, a na podstawie ich wyników planuje się kolejne kroki doskonalenia. Jedną z najnowszych inwestycji środowiskowych była instalacja nowoczesnych filtrów, które oczyszczają powietrze odprowadzane ze zbiorników asfaltu. Jak widać, rozwój możliwości produkcyjnych idzie zatem w parze z rozwojem środowiskowym.

Jakie są największe różnice między zakończoną już przebudową ulic Krakowskiej i Żywieckiej oraz jeszcze trwającą modernizacją ulicy Cieszyńskiej?

Sebastian Stawiarz: Przebudowa ulic Krakowskiej i Żywieckiej odbywała się w zasadzie po pierwotnym śladzie. Nie było istotnych wykupów działek, lecz drobne korekty, głównie na potrzeby budowy chodników, zatok autobusowych, rzędu jednego-półtora metra. Istniejące zabudowania nie kolidowały z inwestycją. Przy ulicy Krakowskiej zlokalizowane są głównie domy jednorodzinne i firmy, a przy Żywieckiej sporo budynków historycznych.

Witold Miśtak: Tymczasem przebudowa ulicy Cieszyńskiej wprowadza większe zmiany. Jest to przede wszystkim związane z tym, że drogę jednojezdniową zamieniamy na dwujezdniową, z chodnikami po obu stronach i trasą rowerową. Żeby to osiągnąć, inwestor musiał wykupić około trzystu działek. Po tym wchodziliśmy i przejmowaliśmy nowy teren pod realizację robót, co było skomplikowanym procesem. Ta droga to główny ciąg komunikacyjny dla mieszkańców dużych i licznych osiedli, a także dla silnie zurbanizowanego centrum Wapienicy. Myślę, że ostatecznie wszyscy końcowym efektem będą usatysfakcjonowani, bowiem zmodernizowana ulica Cieszyńska znacznie usprawni komunikację i wpłynie na zwiększenie bezpieczeństwa nie tylko kierowców, ale też rowerzystów i pieszych, którzy będą korzystać z własnych bezpiecznych ciągów komunikacyjnych, w tym dwóch nowych tuneli.

Obie inwestycje mają też wiele elementów wspólnych. Przede wszystkim ten, że prace budowlane przebiegają bez zamykania ciągów komunikacyjnych dla ruchu.

Sebastian Stawiarz: Tak, realizowane są na czynnych ciągach komunikacyjnych. Co więcej, ruch w Bielsku-Białej jest bardzo intensywny, a przy tym trzeba zapewnić bezpieczeństwo wszystkim użytkownikom dróg i pracownikom budowlanym. Na każdym etapie musimy uwzględnić też to, by mieszkańcy mogli dojechać do swoich posesji.

Witold Miśtak: Zapewnienie sprawnego funkcjonowania ruchu w rejonie tak dużych inwestycji oznacza dla nas gigantyczną dodatkową pracę logistyczną i organizacyjną. To jednak wielokrotnie przećwiczony przez nas sposób pracy, bo we współczesnych inwestycjach jest po prostu niezbędny. Ciąży na nas duża odpowiedzialność, bowiem o ile z jednym mieszkańcem możemy się indywidualnie porozumieć i przez jeden czy dwa dni zgodzi się na zablokowanie mu dojazdu do posesji, o tyle pogotowie, straż pożarna czy policja muszą mieć sprawny przejazd przez całą dobę.

Jednak nie zawsze to współistnienie budowy i ruchu ulicznego przebiega idealnie.

Sebastian Stawiarz: Szczególnie podczas prac na ulicy Krakowskiej mieliśmy problemy z zachowaniem kierowców. Bywało, że ignorowali sygnalizację świetlną w miejscach, gdzie obowiązywał ruch wahadłowy, co tylko przekładało się na powiększanie korków i powstawanie sytuacji niebezpiecznych zarówno dla pracowników, jak i użytkowników drogi. Mieliśmy też sytuacje, że – pomimo czytelnego oznakowania – kierowcy jeździli pod prąd. Takie zachowania rzecz jasna nie sprzyjają bezpieczeństwu.

Witold Miśtak: Apelujemy do kierowców, by zwracali na te aspekty uwagę podczas poruszania się po remontowanej teraz ulicy Cieszyńskiej. Trzeba pamiętać, że to teren budowy, na którym sytuacja jest dynamiczna. Nie można jeździć na pamięć, tylko należy zwracać uwagę na znaki, bo co jakiś czas zmienia się organizacja ruchu. Prosimy też o przestrzeganie ograniczeń prędkości, które mają bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo. Chodzi nie tylko o bezpieczeństwo samych kierowców i pracowników budowlanych. W miejscach, gdzie trwa budowa, przekraczanie prędkości może skończyć się uszkodzeniem samochodu. Należy też mieć na uwadze, że nie jesteśmy w stanie oświetlić wszystkich odcinków, więc trzeba zachować koncentrację podczas jazdy.

Ile uwagi poświęca się bezpieczeństwu na placu budowy?

Sebastian Stawiarz: Eurovia dysponuje wewnętrznymi służbami BHP, które wspierają nas, kontrolują i pomagają wyłapać nieprawidłowości, co pozwala spełniać najwyższe standardy. Nasze służby monitorują budowy w całej Polsce i jeśli gdzieś dojdzie do niebezpiecznego zdarzenia, to wyciągają wnioski i wprowadzają kolejne dobre praktyki, mające zwiększyć poziom bezpieczeństwa. Dość powiedzieć, że przy bielskich inwestycjach nie mieliśmy wypadków. Sami pracownicy cenią sobie wysokie normy BHP, co potwierdzają nasze wewnętrzne badania. To tylko kwestia przyzwyczajenia się do naszych standardów, a jest to o tyle ważne, że koszty nieprzestrzegania zasad mogą być o wiele szersze, aniżeli tylko w kontekście finansowym.

Witold Miśtak: Zmienia się świadomość i mentalność pracowników budowlanych w kwestii bezpieczeństwa. Niegdyś trudno było zobaczyć, by na przykład pracownik układający kostkę miał na sobie kask i kamizelkę. Dzisiaj to już norma. Spełniania najwyższych wymagań pod tym kątem wymagamy też od wszystkich współpracujących z nami firm. One też muszą mieć sprawny i prawidłowo oznaczony i wyposażony sprzęt, a ich pracownicy muszą dostosować się do naszych zasad zachowania się na budowie. Na bieżąco reagujemy, gdy zauważamy nieprawidłowe zachowania.

Czy obie inwestycje są przygotowane pod ruch ciężki i będą nam służyć długie lata?

Sebastian Stawiarz: Wszystko zostało obliczone przez nasz Dział Technologiczny. Tak zwana trwałość zmęczeniowa nawierzchni dróg jest dwa razy większa, niż wymagają tego polskie wytyczne. Przy obu inwestycjach Eurovia daje ośmioletnią gwarancję.

Witold Miśtak: To są drogi zaprojektowane pod ruch ciężki, więc są bardzo trwałe. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że ruch ciężki z wielu przyczyn powinien być ograniczany w pobliżu centrum miasta. Szczególnie nie powinno się dopuszczać do ruchu niezgodnie z przepisami przeciążonych samochodów ciężarowych, które zmniejszają trwałość zmęczeniową dróg.

Tak duże inwestycje w miastach wiążą się z opóźnieniami. Z czego one wynikają?

Sebastian Stawiarz: Pracujemy na śladzie istniejących dróg, które mają swoją historię. Kiedyś podziemne instalacje gazowe, wodociągowe czy teletechniczne nie były tak szczegółowo inwentaryzowane. Siłą rzeczy projekt nie przewiduje więc tego, na co natykamy się pod ziemią. Bywa, że dopiero my odkrywamy, iż jakaś sieć jest w tak złym stanie, że wymaga natychmiastowej interwencji i współpracy z jej właścicielem.

Witold Miśtak: Na etapie projektowania modernizacji drogi, przewiduje się przebudowę sieci naziemnych i podziemnych. Jednak zdarza się, że po jej odkryciu okazuje się, że znajduje się w zupełnie innym miejscu, koliduje z innymi instalacjami lub jest w jeszcze gorszym stanie, niż to przewidywano, więc pojawia się nowy problem, którego rozwiązanie wymaga dodatkowego czasu. Podczas modernizacji ulicy Cieszyńskiej zmagaliśmy się także z koniecznością oczekiwania na wydanie działek oraz – w ostatnim okresie – z wyjątkowo deszczową pogodą.

I koronawirusem. Czy pandemia bardzo dała się we znaki podczas budowy?

Sebastian Stawiarz: Problemy dotyczyły utrudnionego dostępu do wszelkich urzędów i instytucji. Gdy nie można jakiejś sprawy załatwić bezpośrednio, to procedury wydłużają się. Urzędnicy nie mogą na przykład tak szybko otrzymać i przeanalizować dokumentów. To wydłużyło czynności odbiorowe i formalne przekazanie do użytkowania ulic Krakowskiej i Żywieckiej.

Wiele uwagi poświęcają Panowie na codzienny kontakt z mieszkańcami Bielska-Białej. Dlaczego to tak ważne?

Witold Miśtak: Spotkania z mieszkańcami są bardzo pożyteczne dla wszystkich stron – inwestora, wykonawcy i samych mieszkańców. Dzięki nim w zarodku eliminujemy wszelkie punkty zapalne. Im więcej się rozmawia, tym lepiej. Mieliśmy już kilkanaście większych spotkań, w których stroną były np. placówki edukacyjne, spółdzielnie mieszkaniowe i mieszkańcy osiedli.

Sebastian Stawiarz: Wsłuchujemy się w głos bielszczan, bo mają merytoryczne argumenty i dobrze znają swoją okolicę. Możemy też liczyć na zrozumienie, jeśli dobrze wytłumaczymy, dlaczego jakiejś sprawy nie uda się zrealizować. W Lipniku mieliśmy dwa duże spotkania, w których uczestniczyło ponad 50 osób. Pierwsze zorganizowano przed rozpoczęciem inwestycji, a drugie w trakcie, by wysłuchać uwag o przebiegu prac. Kontakt z mieszkańcami i reprezentantami lokalnych społeczności jest jednak codzienny i pozwala od ręki załatwiać najróżniejsze problemy. Świetnie współdziała się z bielskim MZK. Miejski przewoźnik jest bardzo elastyczny, gdy zachodzi konieczność zmiany trasy – szybko to organizuje, co jest korzystne dla pasażerów.

A jak układa się współpraca z inwestorem – Miejskim Zarządem Dróg oraz władzami Bielska-Białej?

Sebastian Stawiarz: Pchamy wózek w tym samym kierunku. Wszystkim stronom zależy na tym, aby inwestycje przebiegały w dobrym tempie i bezpiecznie. Wszyscy stawiamy też na jakość, by nie trzeba było później czegoś poprawiać. Czujemy się ważnym lokalnym partnerem, bo działamy tu od lat i zapracowaliśmy sobie na zaufanie.

Witold Miśtak: Podchodzimy do siebie ze wzajemnym zrozumieniem, bo i cel jest wspólny. Gdy nie z naszej winy dochodzi do opóźnienia na jakimś odcinku, to nie zarządzamy postoju, tylko wspólnie pracujemy nad wyjściem z sytuacji, by wrócić do pracy.

Coraz częściej mówi się o aspektach ekologicznych inwestycji drogowych. Czym na tym polu wyróżnia się Eurovia?

Witold Miśtak: Przykładowo, materiały z rozbiórek starych dróg są kruszone na miejscu i wykorzystywane ponownie, jeśli inwestor wyrazi na to zgodę. Podobnie dzieje się ze starymi chodnikami czy krawężnikami. Zebrana przy budowie ulicy Cieszyńskiej stara kostka granitowa, jeśli była w dobrym stanie, to posłużyła na przykład do wyłożenia drogi w historycznej części miasta przy bielskim Rynku. Sama Eurovia, gdy na przykład kupuje nową flotę samochodów, to w coraz większej części są to pojazdy hybrydowe albo elektryczne. Pozostały sprzęt, nawet jeśli musi być na olej napędowy, to i tak spełnia najsurowsze normy ekologiczne.

Sebastian Stawiarz: Cała nasza firma dąży do tego, aby o 40 procent zredukować ślad węglowy. Ochrona środowiska to jeden z filarów naszej pracy. Nasze zakłady inwestują w ekologiczne procesy produkcji, a budowa dróg jest planowana tak, by zminimalizować oddziaływanie na środowisko. Przy budowie ulic Żywieckiej i Krakowskiej w wyniku zastosowanej technologii robót ograniczyliśmy ilość koniecznej do wywiezienia ziemi o 70 procent. To wyeliminowało potrzebę organizacji gigantycznego transportu, dzięki czemu mieliśmy mniej korków, spalin, niszczenia i brudzenia dróg.

Dlaczego warto stawiać na tak duże i doświadczone firmy budowlane jak Eurovia?

Sebastian Stawiarz: Dysponujemy wielkim doświadczeniem i znakomitym personelem. Jeśli pojawia się jakiś problem podczas budowy, to nie idziemy do projektanta i nie mówimy: „rozwiąż to”. Sami proponujemy warianty najlepszych rozwiązań. W Bielsku-Białej korzystamy głównie z tych samych grup podwykonawców i poddostawców z lokalnego rynku. Nie dość, że to korzystne dla gospodarki regionu, to jeszcze korzystne dla samego przebiegu prac, bowiem jesteśmy dobrze zgrani. Dzięki europejskiej skali naszej działalności, jesteśmy bardzo elastyczni. Gdy w pewnym momencie brakowało nam zasobów ludzkich, to sięgnęliśmy po inne brygady, w tym jedną z Łotwy. Z drugiej strony, w razie potrzeby pomagamy nawet zagranicznym oddziałom firmy. Jedna nasza brygada przez miesiąc pracowała we Francji.

Witold Miśtak: Warto też zwrócić uwagę na to, że w naszej pracy posługujemy się najnowocześniejszym sprzętem budowlanym. Jesteśmy też doskonale przygotowani nawet do najtrudniejszych wyzwań logistycznych.

Na czym polega Panów praca, łącząca czasem funkcje kierownika budowy i dyrektora kontraktu?

Witold Miśtak: Dyrektor kontraktu odpowiada za całość inwestycji, w tym przebieg jej realizacji, administrowanie kontraktem, część finansową, przygotowywanie dokumentów, rozliczenie z inwestorem. Raz w tygodniu są organizowane wewnętrzne narady koordynacyjne, ale do tego dochodzą też narady z nadzorem kontraktu, inwestorem oraz przygotowywanie sprawozdań i raportów.

Sebastian Stawiarz: Z kolei kierownik budowy odpowiada przede wszystkim za dopilnowanie przestrzegania prawa budowlanego. Jego rolą jest zapewnienie bezpiecznej pracy i dbanie o technologię robót. Łączenie tych funkcji w praktyce sprawdza się dobrze. To niełatwa praca, ale przynosi nam wiele satysfakcji, gdy możemy już oddać drogę do użytku.

Skąd Panowie przyjechali do Bielska-Białej? I czym się będą Panowie zajmować po zakończeniu kontraktów w Bielsku-Białej?

Witold Miśtak: To specyficzny zawód z wieloma wyzwaniami. Z reguły pracujemy od jednego kontraktu do drugiego, a zmiana przebiega płynnie. Gdy kończymy jeden, już przygotowujemy się do drugiego. Ciekawe jest to, że ciągle pracuje się w nowym miejscu i poznaje nowych ludzi. Na co dzień mieszkam pod Tarnowem, ale – pracując w Bielsku-Białej – jestem w delegacji i tu tymczasowo zamieszkałem. Bardzo pozytywnie oceniam Bielsko-Białą i tak też opisuję miasto moim znajomym. Nawet większe miasta nie wytrzymują porównania. To bardzo przyjazne miejsce do życia.

Sebastian Stawiarz: Znałem już Bielsko-Białą, bowiem jestem z Chełmu Śląskiego, więc miałem tu całkiem blisko. Gdy trwała przebudowa ulic Krakowskiej i Żywieckiej przyjeżdżałem tu codziennie. Cieszę się, że tak duża realizacja odbyła się właśnie w tym pięknym mieście i przyczyniliśmy się do rozwoju jego infrastruktury, która i tak jest imponująca w porównaniu do innych podobnych miejscowości.

google_news