Powstałe niedawno Muzeum Wiślańskiej Kuchni Regionalnej „Stolica Pradziadków” w Wiśle nie jest typowym obiektem muzealnym. Co więcej, ktoś, kto raz odwiedzi to miejsce, w żadnym wypadku nie będzie mógł powiedzieć, że je zna, bowiem podczas kolejnej wizyty może usłyszeć zupełnie inną historię snutą przy stolicy – szerokiej ławie obok pieca, gdzie dawniej spotykała się cała rodzina, a dziś do tej rodziny dołączają goście muzeum z kraju i ze świata.
Do Wisły przyjeżdża się odpocząć, pochodzić po górskich szlakach, poszaleć na stoku narciarskim. Gdy już się w niej jest, to wręcz obowiązkiem jest skosztowanie wiślańskiej kuchni. Pierwsze, co zaświta w głowie większości z nas, to oczywiście kapuśnica lub porządny kawał schabu w kapuście. Okazuje się j, że to tylko malutki i najbardziej popularny czubek góry smakowej, a odkrywanie prawdziwej kuchni beskidzkiej może być długą i fascynującą podróżą. W taką właśnie podróż zaprasza gości, i tych spoza Wisły i jej mieszkańców, Muzeum Kuchni Regionalnej “Stolica Pradziadków”.
Geneza nazwy
Ciekawa jest historia pochodzenia nazwy muzeum. Nie jest to kwestią przypadku, nie chodzi też o geograficzną stolicę.
– Dawniej na Śląsku Cieszyńskim “stolicą” nazywano długą ławę, często usytuowaną przy piecu, przy której oprawiano świnkę, na której spożywano posiłki. Tym samym stanowiła ona serce domu w trakcie rodzinnych spotkań i uroczystości, bowiem to wokół niej gromadzili się biesiadnicy. Jednocześnie nazwa oddaje też swego rodzaju hołd tym, od których tak naprawdę wszystko się zaczęło, czyli prapradziadków, a w szczególności Praprababci Ewy Bujok zwanej stareczką. To ona zaszczepiła w naszej rodzinie miłość i pasję do gotowania, a ogromna wiedza, którą posiadała na ten temat, jest ciągle żywa i aż po dziś dzień przekazywana kolejnym pokoleniom – mówi Maria Pietruszka, pomysłodawczyni muzeun.
Od wiślańskiej jadłodajni do Muzeum Kuchni Regionalnej
Siłą napędową nowo powstałego muzeum jest właśnie Maria Pietruszka, pochodząca z rodziny, która słynie z ogromnej pasji, miłości i pielęgnowania tradycji do gotowania. . Również tutaj goście mogą skosztować tradycyjnych dań, przyrządzanych w oparciu o sprawdzone receptury babci Anieli – założycielki jednej z pierwszych jadłodajni w Wiśle. Sama restauracja to miejsce pełne smaku oraz niezwykle ważny punkt na kulinarnej mapie Wisły – w końcu nieprzypadkowo znalazła się ona na Kulinarnym Szlaku „Śląskie Smaki”. Wielopokoleniowe tradycje kulinarne, pasja do gotowania i ogromne przywiązanie do regionu skłoniły Marię Pietruszkę do stworzenia miejsca, które będzie pielęgnować pamięć o jej rodzinie, ich historii i dziedzictwie, które miało znaczący wpływ na okoliczną społeczność.
Przez lata, mama Marii Pietruszki, Helena Legierska gromadziła zbierane wśród najbliższych przedmioty, które niosłyby ze sobą jakieś historie – historie na tyle barwne i ciekawe, że warto byłoby opowiedzieć je światu. Związane były przede wszystkim z kuchnią – która nie bez powodu uznawana jest za serce domu – ale wśród zebranych eksponatów znalazły się także różnego rodzaju narzędzia codziennego użytku, jak chociażby… imponująca kolekcja żelazek na węgiel i duszę. Do tego pani Maria zebrała pokaźny zbiór przepisów na regionalne dania – zarówno te, które w jej rodzinie były obecne od pokoleń, jak i również uzyskane od lokalnej społeczności.
– Można spokojnie i z pełną świadomością powiedzieć, że ile było gospodyń, tyle było różnych wersji danego przepisu. Przykładowo tzw. żebroczka, czyli pikantna babka ziemniaczana była przygotowywana z ziemniaków, szpyrek, boczku, cebuli i ryżu. Jednak w naszej rodzinie dziadek Paweł, mąż babci Anieli, nie lubił ryżu, dlatego w naszym domu danie to było zawsze robione na grysiku. – tłumaczy Maria Pietruszka, pomysłodawczyni „Stolicy Pradziadków”.
Ze smakiem i historią
Każdy eksponat w muzeum ma swoją własną historię. Na przykład pozornie zwykła maszynka do mielenia mięsa przywędrowała do Wisły przez ocean ze Stanów Zjednoczonych. A było tak: córka prababci Ewy Bujok (też Ewa), pracowała u braci Cienciałów, zwanych „bankierami”. Choć tak naprawdę to Paweł Cienciała otworzył w Wiśle bank, a jego brat Karol w tym samym budynku miał salon fryzjerski. Prapraciocia Ewa była u braci służką. Za pracę oprócz zapłaty często otrzymywała też prezenty. Któregoś razu od jednego z „bankierów”, który wrócił z podróży do Ameryki, otrzymała maszynkę do mielenie mięsa pochodzącą z końca XIX wieku. Ewa podarowała ją stareczce Ewie Bujok (swojej mamie), a ta przekazała ją babci Anieli w prezencie do „nowej chałpy”.
Urządzenia kucharskie oraz pamiątki rodzinne dziadków i pradziadków, a także związane z nimi historie zgromadzone w „Stolicy Pradziadków” mają niezwykłą wartość sentymentalną i niemal z każdym wiąże się inna opowieść, którą można będzie poznać w tym wyjątkowym muzeum.
Zadowolenia z powstania takiego obiektu nie kryją władze Wisły.
– Aspiracją każdej miejscowości wypoczynkowej jest, by jej mieszkańcy i przyjezdni nie tylko mieli gdzie i jak aktywnie spędzić czas, ale też by była baza 9noclegowo gastronomiczna. Większość tych miejscowości ma z tą bazą kłopot. Wisła w oczach odwiedzających nas gości od zawsze słynęła z wysokiej jakości usług gastronomicznych. Są w naszym mieście miejsca z tradycyjną kuchnią, są też nowoczesne, ale jednak czerpiące z tradycji. Cieszę się, że powstało takie miejsce, gdzie tą specyfikę kulinariów z Wisły będzie można poznać i skosztować. Wierzę, że będzie to miejsce nie tylko pyszne, ale i tętniące życiem i pomysłami – mówił na otwarciu burmistrz Wisły Tomasz Bujok.
Burmistrz, w czasie inauguracji Bujok upiekł pierwsze placki na piecu. Poszło mu to zupełnie sprawnie, a przed gospodarzami przyznał się, że uczyła go piec “starka”. Na miejscu popularnością cieszyła się potrawa o nazwie żebroczka, którą również burmistrz Tomasz Bujok określił jako najbardziej typową dla Wisły minionych dekad.
Zostań częścią muzeum
Wiślańscy górale słyną ze swojej wyjątkowej kultury, a tradycja ma ogromne znaczenie dla jej mieszkańców. Gwara, góralskie jadło, ludowe stroje czy tradycyjne pieśni przetrwały aż po dziś dzień i są ciągle żywe. Snując plany i wizje dotyczące muzeum, założycielki „Stolicy Pradziadków” tworzą miejsce łączące nie tylko kolejne pokolenia, ale i całą lokalną społeczność Wisły – stąd pomysł włączenia okolicznych mieszkańców w tworzenie historii tego miejsca i jednoczesne poszerzanie wiedzy na temat dawnych tradycji wiślańskich i regionalnych dań. I to już w pewien sposób udało się osiągnąć!
– Chcemy w ten sposób uhonorować osoby, które zechciały współtworzyć razem z nami „Stolicę Pradziadków” i podzieliły się z nami swoimi rodzinnymi przepisami. – mówi pomysłodawczyni muzeum Maria Pietruszka.
Dlatego wszystkich tych, którzy w swoich szafkach czy szufladach kuchennych mają poukrywane przepisy, przekazywane z pokolenia na pokolenie i z dziada pradziada, zachęcamy, aby podzielili się nimi z wiślańskim Muzeum Kuchni Regionalnej.
Zdjęcia: Michał Cichy
i wypić, kawa by się przydała a i pod parasol