Wydarzenia Bielsko-Biała

Wyszorować i umyć?

Fot. Marcin Płużek

Bielski radny Marcin Litwin zwrócił się do władz miasta, aby te rozwiązały problem osób – jak je określił – o dużej dysfunkcji społecznej zakłócających porządek w centrum miasta, „a w szczególności podczas wydarzeń kulturalnych organizowanych na Rynku”. Przy czym miał na myśli pewien specyficzny sposób zakłócania porządku – chodziło mu o osoby zaniedbane, otoczone – użył właśnie takiego określenia – aurą smrodu.

 

Taki problem rzeczywiście istnieje i nie ma co go ukrywać. Po mieście snuje się wiele osób zaniedbanych – zwłaszcza bezdomnych – które najzwyczajniej w świecie cuchną. Powodem jest elementarny brak higieny. Szkopuł w tym, iż trudno sobie wyobrazić, jak władze miasta, a także służby porządkowe, miałyby walczyć z tym zjawiskiem. Jedyne co przychodzi na myśl, to przykłady z „brunatnej” przeszłości, a wtedy włos jeży się na głowie.

przepisy są tak skonstruowane, iż sam nieprzyjemny zapach czy wygląd (jeśli nie jest nieobyczajny) nie stanowi naruszenia prawa

Bo cóż z takimi ludźmi mieliby począć strażnicy miejscy czy policjanci? Przymusowo je szorować i myć? Wywieźć gdzieś poza miasto? A może poddać je jakimś innym represjom i szykanom? Tymczasem przepisy są tak skonstruowane, iż sam nieprzyjemny zapach czy wygląd (jeśli nie jest nieobyczajny) nie stanowi naruszenia prawa! Służby mogą reagować w stosunku do takich osób wyłącznie wtedy, gdy faktycznie zakłócają porządek publiczny lub są pod wpływem alkoholu, a ich zachowanie zagraża życiu i zdrowiu ich samych lub innych (wtedy zawozi się ich do izby wytrzeźwień). Sam smród jaki roztaczają wokół siebie – bawiąc się na przykład na koncercie organizowanym na Rynku lub siedząc na publicznej ławeczce – nie jest powodem do interwencji stróżów prawa. I dobrze, bo takich kwestii nie da się rozwiązać nakazami i zakazami. Bo co będzie, jeśli ktoś inny uzna, że w jego mniemaniu porządek zakłócają na Rynku na przykład osoby z „irokezem” na głowie czy ci, co chodzą w czerwonych skarpetach…?

Jak więc walczyć ze zjawiskiem niechlujstwa i braku higieny? Wszak społeczeństwo składa się nie tylko z osób umytych, pachnących i uczesanych. Okazuje się, że może to być banalnie proste. Chodzi o edukację! Jeden ze sposobów na to, jak edukować takie osoby, aby zadbały o swoją higienę, podpowiedział nam pewien czytelnik (stary bielszczanin – jak się określił). On sam stosuje tę metodę – jak przyznał – od wielu lat i widzi pozytywne jej efekty. Osoby o dużej dysfunkcji społecznej – jak z dużą dbałością o poprawność polityczną określił je radny – bardzo często proszą przechodniów o wsparcie. – Jeśli są brudne, zaniedbane i śmierdzą nigdy nie staram się tego nie zauważać, lecz wprost mówię takiemu delikwentowi, że nie dostanie ani złotówki, jeśli się nie umyje. Obiecuję przy tym – i zawsze dotrzymuję słowa – że jeśli będzie czysty i pachnący to dostanie to, o co prosi – wyjaśnia, dodając, że jeśli wszyscy tak by robili, to na pewno sytuacja uległaby poprawie. W jego przypadku – jak sam przyznał – na drogę mydła i wody sprowadził już co najmniej trzech bielskich meneli. Bo osoby zaniedbane i brudne – jeśli tylko odczuwają taka potrzebę – mogą bez problemu wziąć na terenie miasta prysznic czy dokładnie się wyszorować. Chociażby w łaźni prowadzonej przez Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta czy też na terenie miejskiej noclegowni. Bardzo często sedno problemu leży bowiem nie w tym, że ktoś nieładnie pachnie, lecz w tym, że sam nie uświadamia sobie tego faktu i tego, jak odbierany jest przez otoczenie.

google_news
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Hermenegilda
Hermenegilda
4 lat temu

Aha, edukacja aby osoby czyste dostały jałmużnę?. Życzę powodzenia w nawróceniu nie tylko”co najmniej” trzech. Wszyscy radni niech dołączą w wychowywaniu do pomyślunkowego starego bielszczanina.