Sport Sucha Beskidzka Wadowice Oświęcim

Zatorzanka z patentem na Tempo

Fot. Wojciech Ciomborowski

Na początku rundy rewanżowej białczańskie Tempo odrobiło większość strat do prowadzącego LKS Rajska. Dziś jednak lider znowu odskoczył podopiecznym Krzysztofa Wądrzyka, gdyż ci nie zdołali pokonać Zatorzanki.

Choć Tempo było faworytem meczu, to jego piłkarze jechali do Zatora z duszą na ramieniu. Zatorzanka jest bowiem jedną z tych drużyn, która białczanom  nie leży. Przed rokiem pokonali ją co prawda u siebie 2:1, ale w miasteczku nad Skawą górą byli gospodarze, wygrywając w takich samych rozmiarach. Jesienią tego sezonu ekipy podzieliły się punktami.

Kibice, którzy wybrali się na stadion Zatorzanki obejrzeli ciekawe widowisko. Pierwszy na listę strzelców mógł wpisać się Michał Puzik, ale po jego strzale z rzutu wolnego piłka trafiła w poprzeczkę. Nie minął jednak kwadrans, a goście cieszyli się z prowadzenia. Gol padł także po stałych fragmencie gry. Łukasz Rupa zaskoczył Filipa Lichańskiego płaskim strzałem na „krótki słupek” bezpośrednio z… rzutu rożnego. Dobrą okazję na podwyższenie miał Mateusz Balcer, ale po jego uderzeniu w długi róg piłkę sparował Lichański.

W tej części gospodarze nie mieli zbyt wielu okazji do zdobycia bramki. Najgroźniejsze stwarzali sobie po stałych fragmentach gry. Wystarczy powiedzieć, że pod koniec pierwszej połowy wykonywali aż pięć rzutów rożnych w odstępie 120 sekund. Po ostatnim z nich do główki doszedł Patryk Formas, ale futbolówka przeleciała kilkanaście centymetrów nad poprzeczką. Trener Wądrzyk był jednak mocno niepocieszony i raz po raz rugał swoich zawodników, których o obronę wziął… sędzia. – Ja rozumiem, panie trenerze, ale mamy święta – temperował szkoleniowca.

Tuż po zmianie stron demony białczan wróciły. Stracili piłkę w środku pola, a co gorsza nie potrafili powstrzymać kontrataku. Zakończyło się rzutem rożnym. Po nim mocno zakotłowało się pod bramką Marcina Kopra. Wreszcie do piłki dopadł Krzysztof Wolanin i zrobiło się 1:1.

W obliczu utraty punktów Krzysztof Wądrzyk puścił do boju Bartłomieja Pająka, który szybko pokazał, że choć dopiero wraca do gry po kontuzji to nie zapomniał swojego fachu. Po koronkowej akcji wypatrzył Michała Puzika. Ten przymierzył w długi róg. Wydawało się, że musi być gol. Lichański wyciągnął się jednak jak struna i uratował swój zespół przed niechybną utratą bramki. Wydaje się, że gdyby Puzik strzelił nieco wyżej lub niżej to bramkarz Zatorzanki nie miałby nic do powiedzenia.

Czas uciekał, a Tempo biło głową w mur. Pojawiły się nerwy, a te powodowały, że goście podejmowali złe wybory. W idealnej sytuacji Pająk zamiast spokojnie „zgasić” piłkę zdecydował się na strzał nożycami. Gdyby trafił byłaby bramka określana mianem „stadiony świata”.  Tymczasem piłka z takim impetem została posłana w kozioł, że po odbiciu się od ziemi przeleciała wysoko nad poprzeczką. Pająk mógł być także bohaterem ostatniej akcji. Złożył się do nożyc, ale przymierzył nie w róg bramki, ale niemal w jej środek i Lichański złapał piłkę. Sekundę później zabrzmiał gwizdek.

Goście schodzili z murawy ze spuszczonymi głowami. Wiedzieli już, że w Zembrzycach miejscowy Garbarz nie zatrzymał lidera. Tym samym LKS Rajsko powiększyło przewagę nad Tempem z trzech do pięciu punktów i tym samym może sobie pozwolić nawet na porażkę w bezpośrednim pojedynku.

Zatorzanka Zator – Tempo Białka 1:1 (0:1)

Zatorzanka: Lichański, Mika, Skrobacz, Baluś, Żmuda, Makuch, Wolanin, Woźniak (60’ Kwiatkowski), Stefaniak (75’ Celej), Formas, Stanek (80’ Kobus).

Tempo: Koper, Gruca, Mentel, Bryła, Puzik, Rupa, Frączek (65’ Ostrowski), Ficek, M. Balcer (55’ Pająk), Bisaga (80’ Woźny), Ł. Balcer (80’ Żak).

Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski

navigate_before
navigate_next

 

google_news
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Bartłomiej
Bartłomiej
5 lat temu

Brak fotoreportażu