W hicie kolejki skoczowskiej klasy B prowadzący w tabeli Zryw Baków podejmował wicelidera – Cukrownika Chybie. Mimo, że gospodarze już przed tygodniem zapewnili sobie tytuł mistrzowski to do derbowego spotkania podeszli bardzo poważnie.
Już pierwsze natarcie lidera przyniosło efekt w postaci gola. W 2. minucie wynik otworzył Adrian Gabryś, jednak odpowiedź chybian była natychmiastowa. Po wznowieniu gry szarżę na bramkę Zrywu przeprowadził grający trener zespołu gości Szymon Miłek i został sfaulowany w obrębie jedenastu metrów. Sędzia podyktował rzut karny, który w 4. minucie na gola zamienił Rafał Szczygielski. Chwilę później ten sam zawodnik ponownie mógł zaskoczyć rywali, ale jego groźny strzał z rzutu wolnego z kłopotami zastopował golkiper miejscowych Artur Dyba na spółkę ze stoperem Wojciechem Rakusem, ikoną klubu z Bąkowa.
Kolejne akcje przeprowadzili podopieczni trenera Artura Wiaka, ale w dobrych sytuacjach snajper Zrywu Łukasz Wacha minimalnie pudłował. Gdy bramka dla gospodarzy wisiała w powietrzu, skuteczny kontratak przeprowadzili “Cukrownicy”. W 30. minucie prowadzenie gościom dał uderzeniem z bliska Przemysław Szczypka, a to trafienie poprzedziła seria kuriozalnych błędów w szeregach defensywnych bąkowian. Jeszcze przed przerwą szansę na wyrównanie ponownie miał Łukasz Wacha, ale tego dnia jego celownik był wyjątkowo rozregulowany i piłka po jego strzale pofrunęła nad poprzeczkę.
Po zmianie stron od mocnego uderzenia rozpoczęli gospodarze, którzy ruszyli do odrabiania strat i coraz bardziej zagrażali bramce chybian. Pojedyncze kontry gości zatrzymywał Artur Dyba, ale znacznie więcej pracy miał jego vis a vis między słupkami Cukrownika Bartłomiej Gandzel. Wicelider bronił się dzielnie, jednak w 66. minucie musiał pogodzić się ze stratą gola. Łukasz Wacha został podcięty w polu karnym a z jedenastu metrów wyrównał Szymon Gaszczyk. Zryw poszedł za ciosem i w 73. minucie zadał decydujący o końcowym triumfie cios. Atakował Łukasz Wacha, jego szarżę powstrzymał golkiper Cukrownika, ale do odbitej przez niego futbolówki dopadł Dominik Mąka i posłał ją do siatki. W końcówce zawodów lider mógł dobić przeciwnika, ale Łukasz Wacha najpierw trafił w słupek a chwilę później przegrał pojedynek z Bartłomiejem Gandzelem i rezultat 3:2 utrzymał się do ostatniego gwizdka arbitra.
– Szybko zdobyty gol mógł nam ustawić to spotkanie, ale goście niemal od razu wyrównali. Potem rywale dołożyli jeszcze jedno trafienie i do przerwy to wszystko nie wyglądało zbyt optymistycznie. W szatni jednak powiedzieliśmy sobie kilka mocnych słów i po zmianie stron zagraliśmy dużo lepiej. Zdominowaliśmy przeciwnika i odwróciliśmy losy tego pojedynku. Czwarte zwycięstwo z wiceliderem w sezonie rozwiewa wątpliwości, która drużyna w tym sezonie jest najlepsza w klasie B – skomentował derbowe starcie Artur Wiak, trener Zrywu.