Sport Sucha Beskidzka Wadowice Oświęcim

Zwycięzców się nie sądzi

Mecz Tempa Białka z Nadwiślaninem Gromiec mógł być spotkaniem do jednej bramki. Gospodarze zadbali jednak, by dostarczyło ono wielu wrażeń, a atmosferę podgrzali zawodnicy gości, którzy im bliżej było końcowego gwizdka tym głośniej wyrażali dezaprobatę dla pracy arbitrów.

Gdyby w pierwszej połowie wyborne okazje wykorzystali Mateusz Balcer (przestrzelił z… metra) i Adam Frączek to mogło być po zawodach. Wszak gospodarze wygrali tę cześć spotkania „tylko” 2:0. Wynik otworzył Bartłomiej Pająk, który z Erykiem Wróblewskim i Łukaszem Rupą rozklepali obronę rywali i to grając z pierwszej piłki. – Liga Mistrzów. Co za akcja – komentowali kibice. Drugi gol nie był już tak urodziwy. Łukasz Rupa posłał piłkę do siatki z rzutu karnego, który Tempo „wywalczyło” po tym jak dośrodkowaną w pole karne futbolówkę (dorzucał Adam Frączek) ręką zagrał Łukasz Rundzia.

Już druga akcja po zmianie stron przyniosła gościom kontaktowego gola. Do dośrodkowania z rzutu wolnego najwyżej wyskoczył Grzegorz Zajas i Marcin Koper tylko odprowadził piłkę wzrokiem. Podopieczni Krzysztofa Wądrzyka mogli szybko uspokoić zapędy przyjezdnych. Jednak najpierw Rupa nie wykorzystał rzutu karnego po faulu na niezwykle aktywnym Mateuszu Balcerze, który choć warunkami fizycznymi nie grzeszy to serca do walki mu nie brakuje i dziś napsuł ekipie Nadwiślanina sporo krwi. Po chwili po rzucie różnym główkował Paweł Mentel, ale futbolówka trafiła tylko w poprzeczkę. Co prawda jej dolną część, ale wyszła w pole. Sukces przyniosła kontra wyprowadzona lewym skrzydłem przez Pająka, a wykończona przez Balcera. Ta bramka po prostu mu się należała! Goście nie mogli się pogodzić z utratą trzeciego gola, uważając, że wcześniej doszło do przewinienia na ich zawodniku. Najwięcej do powiedzenia miał Mirosław Pactwa. Nie przebierał w słowach i ujrzał żółty kartonik. Ten nie zrobił na nim wrażenia. Kontynuował monolog skierowany do arbitra. Ten jeszcze odczekał kilka sekund, ale ostatecznie wyjął ponownie żółty kartonik, a po nim w górę powędrował czerwony. Zresztą już wcześniej goście wielokrotnie krytykowali decyzje arbitra, co kończyło się serią żółtych kartek.

Wydawało się, że jest po meczu. Ale tylko wydawało. Po nieudanej akcji gości Koper zdecydował się nie łapać piłki. Podał ją do Mentla. Ten miał mnóstwo czasu na wybicie jej, a tym bardziej spokojne przerzucenie jej na skrzydło.  gdy usłyszał „plecy  rosną” było za późno. Piłka skoczyła, spanikował, a Dominik Nędza zabrał mu piłkę i posłał ją do pustej bramki.

Do końca meczu Tempo musiało nerwowo pilnować wyniku bo ani Bartłomiej Pająk, ani Eryk Wróblewski nie wykorzystali stałych fragmentów gry, jak i strzały z dystansu nie przyniosły zamierzonego efektu.  – Mogła być dwucyfrówka, a skończyło się na nerwach. Wygraliśmy, więc nie będę się na was denerwował – mówił do podopiecznych Krzysztof Wądrzyk. – My nie tracimy normalnych bramek – rzucił obrońca Krzysztof Bryła.

Tempo Białka – Nadwiślanin Gromiec 3:2 (2:0)

Tempo: Koper, Mentel, Wróblewski, Bryła, Jędrzejczyk, Puzik (73’ Bisaga), Rupa 983’ Buksa), Frączek, M. Balcer (91’ Konior), Pająk, Ł. Balcer

Nadwiślanin: Kosowski, Zajas, Rundzia, Pactwa, Wierzbic, Waligóra (70’ Pater), Jamróz (45’ Boratyński), Bogacz, Piegzik (75’ Chandzlik), Nędza, Adamczyk

Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski

 

google_news