Żywiec: Czy szpital padnie?

Jako niezwykle dramatyczną określa sytuację Szpitala Powiatowego w Żywcu starosta Andrzej Kalata. Placówka, która ma teraz co miesiąc prawie 2 mln zł straty, jest na krawędzi upadku. Jej dług sięga blisko 30 mln zł! W dodatku grozę sytuacji budzi jeszcze to, że może zabraknąć na pensje dla lekarzy i pielęgniarek. Niestety, z pomocą nie raczą ruszyć ani Narodowy Fundusz Zdrowia, ani Ministerstwo Zdrowia. Władze powiatowe z radnymi wystosowały kolejny rozpaczliwy apel o pomoc do NFZ i wojewody Jarosława Wieczorka.

Starosta Andrzej Kalata mówi, że apel o pomoc nie jest wynikiem pandemii koronawirusa, lecz trwa już od kilku lat, od kiedy w październiku 2017 roku wprowadzono nowe zasady finansowania poprzez ryczałty w ramach sieci szpitali.

– Dla żywieckiej lecznicy wyznaczono ryczałt na podstawie 2015 roku, gdy akurat było bardzo niekorzystne finansowanie. Od tego czasu prosimy, apelujemy i domagamy się o ponowne przeliczenie wskaźników i podwyższenie ryczałtu. Absolutnie nie wykorzystujemy pandemii koronawirusa, aby upomnieć się o pieniądze dla szpitala. Zadłużenie naszej placówki przez ostatnie dwa lata wzrosło aż o 20 milionów! Dochodzimy do tego, że z powodu tragicznego finansowania z NFZ miesięczny deficyt szpitala wynosi już 2 miliony złotych! W dodatku wprowadzona od stycznia nowa płaca minimalna zmusiła szpital do wydania około 270 tysięcy złotych w skali miesiąca, co daje nam ponad 3 mln zł w ciągu roku! Niestety, szpital nie dostał na to od NFZ ani złotówki! Przy tym wszystkim warto pamiętać, że nasz szpital to placówka publiczna i nie ma możliwości dodatkowego zarabiania. Działa tylko na tym, co dostanie z NFZ. Szpital cały czas działa, a na tak zwane „ostro” przyjmowanych jest ponad 90 procent pacjentów. Prowadzone są 22 ścieżki dyżurne. Sytuacja jest dramatyczna, ale szpital jest w pełni zdeterminowany i robione jest co tylko można. Teraz obawiamy się, że może zabraknąć na pensje dla lekarzy i pielęgniarek, którzy są na pierwszym froncie walki z koronawirusem i z innymi chorobami – mówi starosta Andrzej Kalata.

W środę, 8 kwietnia, podczas zdalnej sesji Rady Powiatu Żywieckiego radni wystosowali dramatyczny apel do NFZ i wojewody śląskiego. Poprosili o zdecydowane działania na rzecz poprawy sytuacji finansowej szpitala i ratowania służby zdrowia w powiecie żywieckim.

– Jako placówka publicznej służby zdrowia Szpital Powiatowy w Żywcu stoi na krawędzi upadku. Fatalny przelicznik ryczałtowy oparty na wyliczeniach z 2015 roku, konieczność wprowadzania coraz to nowych ustawowych obowiązków płacowych bez odgórnego zabezpieczenia środków na ten cel spowodowało, że Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej w Żywcu ma najgorszy poziom finansowania w województwie śląskim oraz jeden z najgorszych w kraju. Jeżeli nie zostaną podjęte radykalne kroki dające możliwość wsparcia finansowego nie tylko naszej placówki, ale również i innych znajdujących się w podobnej sytuacji, może dojść do stanu skutkującego koniecznością przerwania świadczeń usług medycznych, a w ostatecznym przypadku nawet do zamknięcia działalności ZZOZ w Żywcu! – czytamy między innymi w apelu.

Starosta Andrzej Kalata podkreśla, że powiat podjął apel, aby wskazać niesprawiedliwe różnice pomiędzy szpitalami.

– Nasz szpital ma ryczałt 36 milionów złotych, a są podobne szpitale, które mają aż 80-90 milionów. To jest przepaść! Dlatego nasz szpital co miesiąc ma coraz większe zadłużenie. We wszystkich wskaźnikach jesteśmy na ostatnim miejscu w przeliczeniu na mieszkańca czy na jednego pacjenta. Nie możemy się z tym zgodzić, że jesteśmy gorszym powiatem. Nie żądamy dużo. Chcemy mieć tylko średnią porównywalną do innych szpitali – zaznacza starosta.

Dodatkowo radni powiatowi zadecydowali o zaciągnięciu 6,5 mln zł kredytu.

– Będzie on w całości przeznaczony na spłatę zobowiązań szpitala i tym samym ratowanie powiatu żywieckiego przed upadkiem. W chwili, gdy szpital zostanie przeniesiony do nowej siedziby i zacznie go prowadzić firma InterHealth Canada, powiat przejmie zadłużenie dotychczasowego szpitala. A będzie ono jeszcze większe, bo co miesiąc wzrasta o 2 miliony. Szpital już nie płaci ZUS-u, bo nie ma z czego. Liczymy, że z tego kredytu zapłacimy około 4,6 miliona złotych do ZUS-u, a pozostała kwota zostanie przeznaczona na spłatę innych zobowiązań. Dodam, że obecne zaległości wobec ZUS-u wynoszą około 24 milionów złotych. Mam nadzieję, że uda się wydłużyć dotychczasową ugodę z ZUS-em, bo do tej pory ratowało to szpital przed upadkiem – tłumaczy starosta.