Wydarzenia Żywiec

Żywiec się budzi! Ludzie chcą wizji rozwoju, a nie kolejnych obietnic i atrap!

Joanna Ostrowska

Rozmowa z Joanną Ostrowską, prezeską Stowarzyszenia Żywiec Nasza Przyszłość w Żywcu

W jednej ze swoich wypowiedzi potwierdziła Pani, że zamierza ponownie walczyć o fotel burmistrza Żywca. Czy to prawda?

– To prawda. Pracę na rzecz miasta rozpoczęłam od działalności w Stowarzyszeniu Żywiec Nasza Przyszłość, które powstało interwencyjnie w 2018 roku, gdy zagrożona była przyszłość miasta i mieszkańców. Bezpośrednim powodem założenia Stowarzyszenia była konieczność przeciwstawienia się próbie bezmyślnego stworzenia centrum spalania odpadów, czyli sieci kilku spalarni, do których trafiałyby tysiące ton odpadów z całego regionu. Realizacja tego pomysłu, wspieranego przez burmistrza Żywca, niosła ogromne ryzyko utraty zdrowia przez mieszkańców oraz doprowadziłaby do bezpowrotnego zatracenia walorów przyrodniczych i turystycznych. Lobby spalarniowe wspierane przez Antoniego Szlagora było tak mocne, że nie pomagały żadne logiczne argumenty. Mając wsparcie tysięcy mieszkańców włożyliśmy masę energii i czasu, aby zapobiec tej katastrofie. To głównie dzięki naszym staraniom Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska odmówił wydania decyzji środowiskowych dla tych inwestycji. Burmistrz zamiast skupić się na rozwiązaniu pilnych problemów, takich jak brak przemyślanej gospodarki odpadowej czy przeciążenie składowiska odpadów komunalnych, tracił pieniądze i czas na forsowanie projektu spalarni odpadów z tworzyw sztucznych. Tamta wygrana przyniosła jeszcze jeden ważny rezultat. Próba stworzenia z Żywca i jego okolic centrum odpadowego obnażyła brak jakiejkolwiek wizji rozwoju naszego miasta i pokazała prawdziwą skalę zaniedbań narastających przez lata. Tworząc Stowarzyszenie wyzwoliliśmy potencjał w ludziach, którzy mają energię do walki o zmiany i chcą ratować to miasto. Zamierzam to wykorzystać. Do wyborów absolutnie nie idziemy po władzę, ale idziemy po to, by wprowadzić zmiany w naszym mieście.

Czy Stowarzyszenie zajmuje się wyłącznie tematem spalarni?

– Nie. Stowarzyszenie powstało po to, aby wprowadzać zasady funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego. To niepojęte, abyśmy w XXI wieku musieli walczyć o podstawowe prawa, jak np. prawo do informacji i współdecydowania o przyszłości naszego miasta. Nie może być tak, że władze miasta prowadzą działania wbrew interesowi i woli mieszkańców. Na każdym kroku widzimy brak wizji, brak gospodarności i problemy, których nie da się już zamiatać pod dywan. Widać to zwłaszcza na przykładzie walki ze smogiem. Ten problem obniża atrakcyjność miasta, ale co najgorsze zabija jego mieszkańców. Burmistrz Antoni Szlagor pochwalił się jakiś czas temu, że wydał 80 milionów na walkę ze smogiem. Jeśli to prawda, to jest informacja zaskakująca, bo niestety nie przyniosło to żadnego efektu. Tak jak w wielu innych obszarach duże pieniądze są wydawane nieefektywnie albo – mówiąc wprost – w dużej części są marnowane.

Czy uważa Pani, że miasto obecnie jest źle zarządzane?

– Wiele aspektów funkcjonowania naszego miasta wymaga natychmiastowej poprawy. Zaczynając od braku wizji rozwoju Żywca, powstrzymania odpływu ludzi młodych, zaniedbań infrastrukturalnych, podupadającego małego biznesu, a kończąc na problemach pogarszających komfort codziennego życia. Słabo działa nawet komunikacja miejska, która niedostosowana jest do zajęć szkolnych, pracy zakładów produkcyjnych i firm oraz obecnych granic miasta. Od dłuższego czasu mieszkańców męczy smród z przepełnionego wysypiska śmieci zwożonych z całej okolicy. Problemem jest również oczyszczalnia ścieków, która jest coraz bardziej obciążona spływającymi ściekami z całego regionu. Jak ocenić to, że burmistrz Antoni Szlagor jest także przewodniczącym zgromadzenia Związku Międzygminnego Do Spraw Ekologii, a nie chroni interesów Żywca? Gminy stowarzyszone w Związku Międzygminnym mają czysto, bo odprowadziły ścieki i śmieci do Żywca, który bierze na siebie całe to obciążenie. Rozwiązujemy problemy innych gmin, nie radząc sobie z nimi u nas. Jeżeli są w tym jakieś korzyści, to nie dla naszych mieszkańców. Przyjmujemy ścieki z całej okolicy, a z drugiej strony burmistrz mówi, że miasto musi dopłacać duże sumy pieniędzy do ścieków, wody i śmieci. Uważamy, że nasze interesy, czyli mieszkańców Żywca są źle reprezentowane w Związku Międzygminnym. Burmistrz stale nas informuje o rosnących kosztach i dopłatach do zakładów komunalnych, do którego kontroli sam jest zobowiązany. To w takim razie może cały sektor komunalny w Żywcu jest źle zarządzany? Trzeba się także przyjrzeć zaopatrzeniu mieszkańców Żywca w wodę pitną.

Ma Pani dużą wiedzę na temat jakości życia mieszkańców Żywca i mówi Pani o tym z dużym zaangażowaniem, ale w poprzednich wyborach jednak się nie udało. Czy wierzy Pani, że tym razem ma szansę?

– Już raz stanęłam do rywalizacji o ten urząd. Nasz komitet wyborczy w poprzednich wyborach miał półtora miesiąca na przeprowadzenie kampanii wyborczej i mikrobudżet, ale i tak udało się nam osiągnąć dobry wynik. Dzisiaj myślę, że to dobry czas, by miasto zwrócić mieszkańcom. Od poprzednich wyborów minęło już kilka lat. Coraz więcej ludzi widzi, że Żywiec potrzebuje zmian. To miasto cofa się zamiast rozwijać. Przez ostanie lata nasze Stowarzyszenie było bardzo aktywne. Ludzie zaczęli odzyskiwać nadzieję i wierzyć, że Żywiec może ponownie stać się perłą Beskidów. Czujemy złość na marazm i wiarę w to, że potrzebna jest zmiana. Nasz potencjał rośnie, gdyż rośnie coraz bardziej liczba tych, którzy podzielają naszą wizję i pomysły. Nie jesteśmy partią ani działaczami politycznymi. Jesteśmy przedstawicielami społeczności żywieckiej, a naszą jedyną polityką to polityka rozwoju Żywca.

Chyba nie jest aż tak źle, skoro obecny burmistrz rządzi w Żywcu nieprzerwanie od blisko 20 lat?

– Burmistrz faktycznie rządzi (śmiech). Mieszkańcy nie potrzebują włodarza, a sprawnego lidera, który potrafi realizować wizję rozwoju miasta i wykorzystywać jego potencjał dla dobra mieszkańców. Przez 20 lat mieszkańcy słyszą te same obietnice. Widzą też coraz mocniej rozpadające się budynki, pustoszejące miasto, rozpadającą się bazę turystyczną, a nawet brak szacunku dla mieszkańców, wyrażający się chociażby poprzez zakaz wypowiadania się w trakcie obrad Rady Miejskiej. Zamiast tego mamy kolejne markety w centrum miasta, ścieżki nie rowerowe, a przyrodniczo-dydaktyczne, które prowadzą donikąd, wiatę zamiast tężni, która nie przyciągnie turystów, a zaburzy architekturę parku staroangielskiego. Trudno tu znaleźć miejsce do wypoczynku i wytchnienia. Jednym słowem, żaden z mechanizmów uprawiania polityki lokalnej przez włodarza nie działa normalnie! Kolejna kadencja dokończy zniszczenia. Ciężko liczyć na nową wizję rozwoju, jeśli ktoś nie potrafił jej stworzyć przez 20 lat.

Czy jest Pani gotowa na to wyzwanie?

– Jestem osobą mocno stąpającą po ziemi. Kobietą z silnym charakterem i z wszechstronnym przygotowaniem. Jestem z wykształcenia historykiem, politologiem i architektem wnętrz. Potrafię budować dobre relacje ze wszystkimi i nikogo nie przekreślam, jeśli tylko jego głos jest ważny dla wspólnego dobra. Widać to było podczas protestu spalarniowego, jak wielu mieszkańców zjednoczyłam i solidarnie zaczęliśmy walczyć dla ochrony mieszkańców wobec bezwzględności pomysłodawców tej chorej inwestycji.

Czy możemy się dowiedzieć więcej o Pani programie i planach wyborczych?

– Będę burmistrzem urzędnikiem, a nie burmistrzem celebrytą, gospodarzem, który dba o swoich mieszkańcach, wie o ich potrzebach, niezbędnych zmianach prowadzących do lepszego komfortu życia w naszym mieście. Moim zapleczem jest duża grupa wspaniałych ludzi, którzy mają podobne spojrzenie na przyszłość miasta i rozwiązywanie jego problemów. Nie tylko mówimy o strategii, ale też o rozwiązaniach prostych problemów, takich jak korki i paraliż komunikacyjny, niebezpieczne przejścia dla pieszych czy brak sygnalizacji świetlnej. Nie zapominajmy też o wycince zieleni w mieście, o kłopotach schroniska dla zwierząt. Listę tych obecnych problemów i bolączek, które trzeba naprawić można by tak wymieniać bardzo długo.

Jednym słowem zapowiada Pani rewolucję?

– Rewolucję w podejściu do rozwoju miasta i szacunku dla mieszkańców. Żywiec ma bardzo dobre zaplecze. Ma kompetentnych i zaangażowanych urzędników i specjalistów, którym trzeba pozwolić wykorzystywać swoją wiedzę i pokazać, że mogą zrobić więcej niż to, na co pozwala im burmistrz. Trzeba uwolnić ich potencjał. Rewolucję w zarządzaniu. Zamiast akcyjnych inwestycji przed wyborami, proponuję konsekwentne planowanie i realizację inwestycji zgodnych z wizją rozwoju miasta. Rewolucję w wydatkowaniu środków i rewolucję w walce ze smogiem. W XXI wieku nie jest to niemożliwe. Tej rewolucji chcą mieszkańcy. Żywiec się budzi. Ludzie chcą wizji rozwoju, a nie kolejnych obietnic i atrap, planowanego i stabilnego rozwoju, a nie chaotycznych przedwyborczych działań.

Pod jakim hasłem pójdziecie do wyborów i kim są wasi kandydaci na radnych?

– Wszystko w swoim czasie. O naszym programie będziemy mówić już po rozpoczęciu kampanii. Mogę powiedzieć, że Stowarzyszenie Żywiec Nasza Przyszłość ma dobrych kandydatów, a lista nazwisk pokaże, że możemy wreszcie przebudzić nasze miasto.

Jaka to będzie kampania?

– Chcemy, żeby była to kampania oparta na walce na argumenty i programy z wizją rozwoju miasta. Będziemy chcieli debat. Mieszkańcy mają tylko po jednym głosie. Mają prawo dobrze go ulokować w osobę, która będzie działać, a nie obiecywać. W osobę, która weźmie odpowiedzialność za to miasto, obudzi je z marazmu i w końcu uczyni je perłą Beskidów. Zapraszamy wszystkich do współpracy. Wszystkich tych, którym zależy na dobru naszego miasta.

STOWARZYSZENIE ŻYWIEC NASZA PRZYSZŁOŚĆ

google_news