Wydarzenia Żywiec

Żywecczyzna: Jak spędzają święta?

Jak niektórzy znani mieszkańcy Żywiecczyzny spędzają święta Bożego Narodzenia? Tradycyjnie, a może niekonwencjonalnie? Jakie zwyczaje kultywuje się w ich domach? Zapytaliśmy kilku z nich. Oto, co usłyszeliśmy.

Szymon J. Wróbel, reżyser z Jeleśni: – Święta spędzam – oczywiście – z najbliższymi. Mamy w domu taki zwyczaj, że mężczyźni nie wstają od wigilijnego stołu, zanim nie wybrzmi modlitwa i ostatni kęs nie zostanie zjedzony. Dlatego podawanie potraw – tradycyjnie wigilijnych – pozostaje paniom. Najmłodsza osoba przy stole jest odpowiedzialna za wyjmowanie prezentów spod choinki i przekazywanie ich adresatom. Na stole znajduje się dodatkowe nakrycie, bo to ciekawy i ważny zwyczaj, towarzyszący nam od lat, szczególnie bogaty w znaczenia. Potem pasterka, najchętniej góralska, bo uważam, że ten całkiem nowy zwyczaj, któremu hołduje się w wielu kościołach, jest fantastyczny. Ważne jest kolędowanie, pozwalające odwiedzić osoby zaniedbywane pod tym kątem w ciągu roku. I tak chodzimy od domu do domu, aż w tym ostatnim jest nas trzydziestu albo nawet czterdziestu (śmiech). Świąteczne dni upływają na byciu ze sobą i – obowiązkowo – oglądaniu „Kevina”.

Antoni Szlagor, burmistrz Żywca: – Tradycyjnie święta Bożego Narodzenia rozpocznę od złożenia życzeń swoim pracownikom i współpracownikom. To nasz coroczny zwyczaj. Zwyczajem jest również wigilia dla ubogich i samotnych mieszkańców miasta, która odbywa się na żywieckim Zamku, zawsze dwudziestego czwartego grudnia. Nie chcemy bowiem – tak jak w wielu innych miejscach – obchodzić tego wyjątkowego wydarzenia w innych terminach. W tym dniu wszyscy czujemy się wielką rodziną i dla nikogo nie powinno zabraknąć opłatka i ciepłego posiłku. Czas świąt spędzam z rodziną.

Leszek Mieszczak, pisarz z Łodygowic: – Wigilię w moim domu zaczynamy od porannej mszy roratnej. W Łodygowicach Górnych mamy zwyczaj dzielić się opłatkiem już w świątyni. Zaraz po mszy odwiedzamy cmentarze i groby bliskich, zapalając symboliczne znicze. Tego dnia staramy się pościć i około południa zaczynamy przygotowania do wieczerzy. W Wigilię zwykle ubieramy choinkę, choć czasami, ze względu na natłok pracy, robimy to dzień wcześniej. Około szesnastej, kiedy robi się ciemno, zasiadamy do wigilii, którą rozpoczynamy od dzielenia się opłatkiem i modlitwy. Na stole wśród potraw pojawiają się zupa z suszonych owoców z ziemniakami, żurek, kwaśnica, zupa fasolowa słodko-kwaśna, zupa rybna, smażony karp, sałatka jarzynowa i strucla z miodem. Zwyczajem tego dnia jest też nakreślenie poświęconą kredą znaku krzyża na drzwiach wejściowych. Potem kredę kładzie się na wigilijnym stole. Dawniej, kiedy były jeszcze obory czy stodoły, znak krzyża kreśliło się również tam. O północy obowiązkowo idziemy na pasterkę. Mieszkam w domu wielopokoleniowym, więc pierwszy dzień świąt spędzamy w domowych pieleszach, śpiewając kolędy. W Szczepana zaczynamy chodzenie po kolędzie. Jej ważnym elementem jest połaźnica, czyli gałązka choinki przystrojona paskami bibuły, sztucznymi kwiatami czy orzechami. Kiedyś wierzono, że jeśli z winszowaniami bożonarodzeniowymi jako pierwsi pojawią się chłopcy, przyniesie to szczęście. Jeżeli dziewczyny, przeciwnie. Dlatego – kiedy byłem chłopcem – babcia zawsze wysyłała mnie i brata jako pierwszych. Ciekawym łodygowickim zwyczajem związanym z drugim dniem świąt jest święcenie owsa w kościele, które ma zapewnić urodzaj w nowym roku. W bielskiej Straconce, z której pochodzę, zwyczaj ten nie był znany.

Krzysztof Fiołek, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Czernichowie: – Święta spędzę w gronie rodzinnym, między innymi w towarzystwie nestorki rodu, mojej 94-letniej babci, co jest dla mnie zaszczytem. Wigilijnych potraw mamy bardzo dużo, wśród nich barszcz z uszkami, zupę rybną, karpia w trzech rodzajach i kompot z suszu, za którym nie przepadam, ale który piję (śmiech). Jest siano pod obrusem, dzielenie się opłatkiem, życzenia oraz pasterka. Mamy rodzinną kapelę – akordeon, puzon, tenor (rodzaj instrumentu dętego) – więc często zdarza się, że podczas pasterki gramy. Z tego samego powodu reszta świąt upływa nam głównie na wspólnym muzykowaniu.

Sylwia Zyzańska, mistrzyni Polski w łucznictwie: – W Wigilię mam około trzy-, czterogodzinny trening. Potem całą rodziną jedziemy do jednej babci, u której modlimy się, dzielimy opłatkiem i jemy wieczerzę. Następnie przenosimy się do drugiej babci, gdzie znów dzielimy się opłatkiem i jest podawana kawa. O północy wszyscy idziemy na pasterkę. Wigilijne potrawy w moim domu to karp, barszcz z uszkami, kiszona kapusta z grzybami, pierogi, czasem żurek. Mamy dodatkowe nakrycie dla zbłąkanego wędrowca i siano po obrusem. W mojej rodzinie tradycją jest, że pod obrus – oprócz siana – trafiają też pieniądze. Resztę świąt również staramy się spędzić w rodzinnym gronie.

google_news