W niedzielę krótko po północy oficer dyżurny makowskiego komisariatu otrzymał zgłoszenie o pożarze samochodu stojącego na przyzakładowym parkingu. Dziś okazało się, że był to początek grubszej sprawy.
Na początku ustalono, że pojazd stał na parkingu dwa dni. Ogień zdołał wedrzeć się do jego wnętrza. W pobliżu auta widziany był młody mężczyzna. Nie minęło 40 minut, a policjanci zostali powiadomieni, że w jednym z domów w Białce nieznana osoba wybiła kamieniem szybę okienną, a po kolejnych niespełna 30 minutach dyżurny otrzymał od właściciela sklepu znajdującego się w rejonie skrzyżowania na Żarnówkę sygnał, że właśnie spłoszył włamywacza.
– Ponieważ policjanci wykonywali czynności w Białce przy wcześniejszych zgłoszeniach, to w krótkim czasie zatrzymali mężczyznę, który odpowiadał rysopisowi podanemu przez zgłaszającego. Młody mieszkaniec Makowa Podhalańskiego przyznał się, że chwilę wcześniej za pomocą wyłamanego przez siebie betonowego słupka drogowego, rozbił szybę wystawową, a następnie ze sklepu wyniósł kilka wiader i worków paszy dla gołębi – informuje Anna Gąsiorek-Rezler, rzecznik prasowy suskiej policji.
Dodaje, że kiedy włamywacz był już przed sklepem został zauważony przez właściciela mieszkającego na piętrze, zaalarmowanego hałasem rozbitej szyby. Dlatego porzucił łup i zaczął uciekać. Przyznał również, że to on odpowiada za rozbitą szybę oraz podpalenie samochodu. W trakcie czynności policjanci ustalili, że w trakcie swojego „nocnego spaceru” po Białce mężczyzna jeszcze w jednym domu wybił szybę. Ogólne straty jakie wyrządził wyniosły ponad 10 tys. złotych. Po wytrzeźwieniu mężczyźnie przedstawiono zarzuty. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.