W koszu wylądował projekt uchwały przygotowany przez mieszkańców Czechowic-Dziedzic, którzy nie życzyli sobie gigantycznych inwestycji tuż za pałacem Kotulińskich.
„Beskidzka24” ze szczegółami relacjonowała protesty mieszkańców Czechowic-Dziedzic związane z uchwaleniem 29 stycznia planu zagospodarowania przestrzennego między innymi dla terenu pomiędzy drogą krajową nr 1 a ulicami Cichą i Kotulińskiego. 25 lutego mieszkańcy złożyli, z 557 podpisami, obywatelski projekt uchwały, który zakłada uchylenie styczniowej decyzji Rady Miejskiej.
Rada nie zgodziła się na głosowanie nad obywatelskim projektem już podczas lutowej sesji. Zrobiła to 26 marca. I projekt mieszkańców odrzuciła. Czternastu radnych było za odrzuceniem, czterech za jego przyjęciem, a dwóch wstrzymało się od głosu. Jak radni usłyszeli od prawników urzędu, przyjęcie takiej uchwały byłoby niezgodne z prawem, bowiem uchylić tego typu uchwałę może ograniczona liczba podmiotów, w tym wojewoda.
Reprezentujący mieszkańców Wacław Górecki miał żal do Rady Miejskiej, że skupiła się tylko na kwestiach prawnych dotyczących projektu, a nie na sednie problemu – czyli braku zgody części mieszkańców na nowe inwestycje w rejonie pałacu. Uważa, że jeśliby władze chciały naprawdę poprzeć mieszkańców, to mogłyby choćby wyjść z inicjatywą zmiany poprzedniej uchwały.
Tymczasem bombę odpalił przewodniczący Rady Miejskiej Damian Żelazny. Jak się okazuje, społeczeństwo Czechowic-Dziedzic w sprawie inwestycji jest podzielone. Przytoczył apel mieszkańców dotyczących uchwały Rady Miejskiej, którzy uważają, że inwestycja w rejonie pałacu będzie kluczowa dla rozwoju miasta i wspierają stanowisko Rady dotyczące styczniowej uchwały. Pod tym apelem zebrano aż 1260 podpisów.
Jako że Rada dała zielone światło dla dużych inwestycji pomiędzy pałacem Kotulińskich a drogą krajową nr 1, zniknęła kolejna przeszkoda stojąca na drodze do realizacji inwestycji Valeo-Siemens. Jak już informowaliśmy, w tym miejscu ma – od początku 2021 roku – odbywać się produkcja samochodowych silników elektrycznych.
Podczas sesji 26 marca Mariusz Piazza, prezes spółki Inwestycje CL, długo wyliczał kolejne kroki inwestora, poczynione w kierunku zmniejszenia potencjalnych uciążliwości dla okolicznych mieszkańców. Cała inwestycja ma być „otwarta” tylko na drogę krajową nr 1, gdzie powstanie nowy węzeł drogowy, a nie na tereny zabudowane. Od strony DK1 powstaną też parkingi. Rampy i doki już na etapie projektu oddalono od strefy zabudowy. W istniejącym lesie nie wytnie się żadnego drzewa. Co więcej, inwestor usypie wał o wysokości 6-9 metrów i szerokości 20-50 metrów, gęsto obsadzony roślinnością. Na dodatek, w porozumieniu z Generalną Dróg Krajowych i Autostrad, planuje się budowę kładki dla pieszych. Inwestor zamierza też porozumieć się w kwestii doprowadzenia do terenu inwestycji komunikacji miejskiej. Burmistrz Marian Błachut dodał do tego, że chciałby w rejonie inwestycji utworzyć jeszcze jeden teren zielony.
Te i inne ustępstwa spowodowały, że przeciwnikom inwestycji zabrakło argumentów podczas marcowej sesji. Prócz tego, że gigantyczne hale w sąsiedztwie najstarszej części miasta, pełnej najcenniejszych zabytków, są niemile widziane. Radny Krzysztof Szczypka stwierdził nawet, że szkoda, iż takie informacje o inwestycji nie pojawiły się wcześniej.
Ostatnio na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Sami łysi w tych Czechiwicach