Wydarzenia Żywiec

Szpital w stanie agonii

To już nie dramat, to katastrofa. Tak w wielkim skrócie określić można coraz gorszą sytuację finansową Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Żywcu, któremu podlega żywiecki Szpital Powiatowy. Strata placówki za 2018 rok to ponad 3,6 mln zł. W tym roku po czterech miesiącach „minus” wynosi już ponad 2,3 mln zł! A ma być jeszcze gorzej!

Starosta Andrzej Kalata nie ukrywa, że olbrzymie straty Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Żywcu mogą nawet doprowadzić do tego, że firma InterHealth Canada wycofa się z projektu prowadzenia nowego szpitala i zażąda od Starostwa Powiatowego w Żywcu nawet do 220 mln zł odszkodowania! Dla powiatu, którego budżet na 2019 roku wynosi ponad 168 mln zł, byłby to gwóźdź do trumny…

Jak wynika z danych za 2018 rok, przychody żywieckiego ZZOZ-u wyniosły ponad 67,8 mln zł, a koszty ponad 73,9 mln zł.

Ostatecznie strata za 2018 rok wyniosła ponad 3,6 miliona złotych – mówi dyrektor ZZOZ-u Antoni Juraszek. Dodaje, że dane za pierwsze cztery miesiące tego roku są jeszcze bardziej niepokojące. – Od stycznia do końca kwietnia notujemy co miesiąc stratę średnio w granicach 700-800 tysięcy złotych. Po czterech miesiącach wynosi ona już ponad 2,3 miliona. Planujemy, że do końca tego roku może wzrosnąć nawet do ponad 8,5 miliona złotych! – wylicza dyrektor Antoni Juraszek.

Starosta Andrzej Kalata zaznacza, że nie jest to absolutnie wina złego zarządzania szpitalem.

To efekt tragicznego finansowania szpitali powiatowych z Ministerstwa Zdrowia. Osobiście podziwiam dyrektora Antoniego Juraszka, że nie rzucił tego wszystkiego i jeszcze daje radę ogarnąć całość – podkreśla starosta.

Zdaniem dyrektora Antoniego Juraszka, główne przyczyny dramatycznie pogarszającej się sytuacji finansowej szpitala to ryczałt, który nie jest przeliczany na faktyczne wykonania, brak zapłaty za nadwykonane świadczenia ponadryczałtowe, narzucanie pułapu wynagrodzeń dla określonych grup bez wystarczającej ilości pieniędzy z budżetu państwa, niska wycena świadczeń oraz kosztochłonna baza i słaba pozycja konkurencyjna na rynku. Podkreśla, że w okresie od października 2017 do grudnia 2018 roku szpital miał wykonanych, ale niezapłaconych świadczeń na ponad 4 mln zł.

I niestety kwota ta stale rośnie, bo na koniec kwietnia tego roku wzrosła już do 5 milionów. Te pieniądze ratowałyby sytuację. Mocno dołuje nas to, co otrzymujemy z Narodowego Funduszu Zdrowia na izbę przyjęć. To stały ryczałt wynoszący około 7 tysięcy złotych na dobę. Tymczasem same wynagrodzenia dla pracowników na dobę w izbie przyjęć wynoszą ponad 8 tysięcy! A do tego trzeba jeszcze doliczyć koszty materiałów opatrunkowych, leków, zużycia sprzętu, opłat za prąd czy wodę. Co prawda po przeliczeniu ryczałtu otrzymaliśmy na szpital więcej o 102 tysięcy złotych, ale to mała kropelka w ogromnym morzu potrzeb, która rodzi pytanie, na co to przeznaczyć? Perspektywa nie jest ciekawa, bo zapowiadane są dalsze podwyżki płac, a o swoje upominają się i inne grupy zawodowe pracujące w ZZOZ-ie. Pojawiają się nowe normy i wymogi dla pielęgniarek. Wszystko to może prowadzić do załamania płynności finansowej placówek, zamykania oddziałów i tym samym ograniczenia dostępności do świadczeń zdrowotnych! – mówi dyrektor Antoni Juraszek.

Sprawa zadłużenia szpitala jest od kilku miesięcy jednym z głównych tematów sesji Rady Powiatu czy wspólnych komisji radnych, bo to właśnie powiat jest organem prowadzącym dla ZZOZ-u i tym samym szpitala. Niestety, sesje czy wspólne komisje odbywają się średnio co dwa miesiące, a i tak większość radnych sprawia wrażenie, jakby nie była tematem zainteresowana, często ziewając czy spoglądając w telefony. Najczęściej pytania o szpital i problem zadłużenia zadają radni Franciszek Dybek, Jacek Jarco i Jacek Kulec. To właśnie oni kilka miesięcy temu rozpoczęli dość ożywioną dyskusję.

Przeraża nas, w jak zastraszającym tempie rośnie obecne zadłużenie, które, gdy prowadzenie szpitala przejmie prywatna firma InterHealth Canada, przejdzie na starostwo, co może zablokować jakikolwiek rozwój tego powiatu i nieść opłakane skutki na przykład dla oświaty. Już teraz są to spore miliony, a do tego trzeba dodać jeszcze długi z poprzednich lat, w tym wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, gdzie na koniec lutego zaległości wynosiły aż 16 milionów złotych! Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji i dlatego od początku tej kadencji bijemy na alarm. W zamian słyszymy od niektórych radnych uwagi, że pytamy o stary szpital jakbyśmy chcieli, by nowy nie powstał. Ręce opadają – podkreślają radni.

Starosta Andrzej Kalata przyznaje, że stary szpital spędza mu sen z powiek. Zaznacza, że już kilkakrotnie spotykał się w NFZ w Katowicach i Warszawie oraz w Ministerstwie Zdrowia w sprawie dramatycznego systemu finansowania szpitali powiatowych.

Już niewiele brakuje, abym stał się jednym z największych wrogów w ministerstwie – dodaje.

W ubiegłym tygodniu przyznał, że tragiczna sytuacja finansowa ZZOZ-u może nawet doprowadzić do upadku projektu partnerstwa publiczno-prywatnego, które powiat zawarł z firmą InterHealth Canada. W jego ramach firma buduje nową siedzibę dla szpitala i będzie go prowadzić przez 30 lat.

Tak tragiczne finansowanie szpitali powiatowych może spowodować, że firma InterHealth Canada wycofa się z projektu i wtedy powiat będzie musiał jej zapłacić odszkodowanie nawet do 220 milionów złotych! W konsekwencji może to doprowadzić do upadku powiatu żywieckiego! – alarmuje starosta.

Co dalej? Starosta mówi, że oczekuje, iż ktoś w Warszawie w końcu dostrzeże problem i zmieni na lepsze dofinansowanie powiatowych placówek. Tymczasem 17 czerwca radni powiatowi będą najprawdopodobniej decydować o sprawie pokrycia straty ZZOZ-u za 2018 rok. Na razie nie wiadomo, czy będzie to pełna kwota, czy jedynie jej część. Jeśli wyrażą zgodę, powiat będzie miał do 9 miesięcy czasu na pokrycie straty placówki.

Starosta podkreśla, że nie boi się głośno powiedzieć, iż Ministerstwo Zdrowia robi kłamliwy przekaz o przekazaniu pieniędzy na podwyżki dla pracowników szpitala, w tym dla fizjoterapeutów.

Tylko gdzie te pieniądze są? Wiem, że jestem starostą dzięki ustaleniu partyjnemu PiS, do którego należę od osiemnastu lat. Zdaję sobie sprawę, że w walce o finanse dla naszego szpitala mogę zostać usunięty z tego stanowiska przez matkę-partię – powiedział starosta podczas spotkania z lekarzami w czwartek, 30 maja.

Na tym samym spotkaniu radny powiatowy Roman Rokita, który również zasiada w Radzie Społecznej ZZOZ-u Żywiec, poinformował, że rada ta wystosowała wniosek z zaproszeniem do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, aby przyjechał na rozmowy do Żywca.

google_news
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
zbulwersowany
zbulwersowany
5 lat temu

To znaczy że żyjemy w bardzo ubogim państwie . Na odmulenie byłego morza żywickiego , nie ma pieniędzy , na wymianę starych płyt koślawych i popękanych w centrum miasta , też nie ma pieniędzy , na szpital też niema , o budowie prostego otwartego na powietrzu basenu już nie wspomnę , bo nawet 4 pokolenie tego się nie doczeka .

don pedro carramba
don pedro carramba
5 lat temu

A ja jako nauczyciel powiatowy dlaczego mam wegetować bo PiS nie umie liczyć pieniędzy ? Co do szkoły nie chodzili ?

Jest na to rada
Jest na to rada
5 lat temu

…weź kredyt i wyjedź za granicę

SramNapis
SramNapis
5 lat temu

Zrównać z ziemią i postawić pomnik prezydenta tysiąclecia !

Hermenegilda
Hermenegilda
5 lat temu

Nie ma obawy aby starosta z nadania PiS mógł być wrogiem w ministerstwie walcząc o pieniądze. Owszem, może być wrogiem w partii jeśli będzie mówił publicznie o kłamliwych informacjach z organu rządu. Reguły gry nie są nowe, zadłużenie wzrosło gwałtownie według tych reguł. Umowa z Canadyjczykami i grożące kary musiała być znana. Radni pokryją straty ale to niewiele da w rosnącym zadłużeniu. Czy rzeczywiście nie ma winy i złego zarządzania szpitalem?