Staranował rowerzystę i zostawił go na poboczu na pastwę losu. Gdy dopadli go policjanci, winę zrzucał… na swojego kolegę.
Kilka dni zajęło policjantom wyjaśnienie wypadku, do którego doszło 30 czerwca w Soli. Wszystko przez to, że sprawca kombinował jak mógł, by się wyłgać. Rzecz się działa około 10.00. Jak wstępnie ustalili policjanci, kierowca osobówki po pokonaniu łuku drogi zjechał na przeciwległy pas ruchu, gdzie uderzył w prawidłowo jadącego rowerem 44-latka, po czym uciekł z miejsca zdarzenia. Cyklista sam powiadomił o tym zdarzeniu policjantów, choć miał tak poważne obrażenia, że trzeba go było przewieźć do szpitala.
Policjanci rozpoczęli poszukiwania kierowcy. Na jednej z posesji dostrzegli uszkodzony samochód. Jego 31-letni właściciel poinformował mundurowych, że w dniu wypadku pojazd pożyczył 29-letniemu znajomemu. Była to zwykła bujda, co 29-latek szybko udowodnił.
Zaraz potem właściciel samochodu wylądował w policyjnej celi. Przed sądem odpowie za spowodowanie wypadku oraz za próbę wprowadzenia w błąd policjantów. Tymczasem prokurator objął go policyjnym dozorem oraz zastosował wobec niego poręczenie majątkowe.
Ameba nie człowiek!