Trudno powiedzieć czy 35-letni pracownik jednego z andrychowskich zakładów nie był zadowolony ze swojej pensji, czy też po prostu połasił się na cudzą własność. Pewne jest, że zaczął okradać swojego szefa, ale szydło szybko wyszło z worka i teraz mężczyzna ma spore kłopoty.
Jakiś czas temu właściciel jednego z zakładów produkcyjnych działających w mieście nad Wieprzówką zauważył, że choć ilość wytwarzanych przez jego pracowników wyrobów nie wzrosła to nagle do ich zrobienia zużywają więcej materiałów. Nabrał podejrzeń, że jego podwładni lub ich część są nielojalni i po prostu go okradają. Swoimi spostrzeżeniami podzielił się z zaufanymi pracownikami i ci zaczęli skrupulatnie sprawdzać firmową dokumentację. Analizując ją odkryli, że jeden z ich kolegów pobiera dużą ilość materiałów eksploatacyjnych (między innymi tarcze do cięcia i szlifowania).
Inny z pracowników, wertując ogłoszenia internetowe, natrafił na przedmioty oferowane do sprzedaży, które wydawały się być własnością andrychowskiej firmy, w której jest zatrudniony. – Podany w ogłoszeniu numer telefonu kontaktowego doprowadził do podejrzewanego mężczyzny. Tym okazał się pracownik firmy – mówi Agnieszka Petek, rzecznik wadowickiej Komendy Powiatowej Policji.
Na początku września pokrzywdzony właściciel andrychowskiej firmy złożył w miejscowym komisariacie oficjalne zawiadomienie o tym, że został okradziony. Poniesione straty oszacował na niemal 1,5 tys. zł. Kryminalni jeszcze tego samego dnia „odwiedzili” podejrzewanego andrychowianina. Podczas przeszukania miejsca zamieszkania mężczyzny znaleźli i zabezpieczyli znaczną ilość przedmiotów (tarcze do cięcia i szlifowania, dysze gazowe). – Odzyskane przedmioty wrócą do właściciela firmy. Policjanci ustalają czy pozostałe rzeczy na jakie natrafili zostały zdobyte przez andrychowianina w drodze przestępstwa – mówi Agnieszka Petek. Dodaje, że już teraz 33-latek usłyszał zarzut kradzieży i grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności.