Czym są rajdy pojedynczych quadów po górach i lasach w porównaniu z tym, co po sobie pozostawiają drwale? To się ma jak piernik do wiatraka – twierdzą mieszkańcy Kóz, gdzie trwa właśnie spora zrywka drzew.
Opublikowany przez nas nie tak dawno tekst o rozjeżdżanych szlakach górskich i leśnych przez quady i samochody terenowe wywołał lawinę komentarzy i oburzenie obrońców przyrody. Wśród nich byli też przedstawiciele Lasów Państwowych, czyli leśnicy. Nie popieramy oczywiście nielegalnych rajdów tam, gdzie przyroda ma mieć zapewniony spokój, ale czy nie jest tak, że właśnie Lasy Państwowe widzą źdźbło w oku bliźniego, a we własnym belki nie dostrzegają? Aby nie być gołosłownym pojechaliśmy do Kóz Małych, gdzie w tamtejszym kompleksie leśnym trwa od kilku tygodni tzw. planowe pozyskanie drewna. Codzienność dla leśników i drwali. Dla nas, laików jeśli chodzi o gospodarkę leśną, obraz, który ujrzeliśmy, był przerażający – istna masakra piłą i siekierami. Takie też odczucia mają mieszkańcy, którzy od lat spacerowali po lesie, a teraz aby to zrobić, musieliby się przesiąść chyba na amfibie.
Płakać się chce
– To jest po prostu dramat – mówi pani Karolina, mieszkanka ulicy Południowej w Kozach Małych. – Las znika w oczach, przyroda jest dewastowana, a szlak na Chrobaczą Łąkę to teraz w sporej części rzeka błota.
Skręcając w ulicę Południową z ulicy Krakowskiej i dojeżdżając do jej końca trafia się w efekcie na szlaban zagradzający wjazdu na teren leśny. Dalej pozostają już tylko własne nogi. I one niosą nas do miejsca, gdzie trwają prace leśne. Nie jest to jednak spacerek, a brodzenie w błocie i pokonywanie przeszkód.
– A przedtem można tu było po prostu spacerować – tłumaczy pani Karolina. – Teraz wszystko jest zrujnowane.
I nie chodzi wyłącznie o sam trakt leśny rozjechany przez ciężki transport. Widoczne gołym okiem są szkody poczynione poprzez zrywkę ściętych drzew w samym lesie i ich transport na wyznaczone miejsce, skąd wielkie bale drewna są już wywożone z lasu. Połamane młode drzewka, okaleczone te, które pozostały, przeorana gleba, zerwane siatki okalające młodnik.
– Płakać się chce – nie ukrywa nasza rozmówczyni.
I o co tyle hałasu?
To, co dla nas wygląda jak obraz leśnej rozpaczy, dla leśników nie jest jednak, jak się okazuje, powodem do rwania włosów z głowy.
– Najprościej krytykować i oburzać się – mówi Tomasz Gawęda z bielskiego nadleśnictwa. – I z reguły robią to ci, którzy nie rozumieją na czym polega praca leśników i drwali.
Gawęda tłumaczy więc i usiłuje przekonać, że po pierwsze wszelkie leśne prace polegające na wycince drzew połączone są zawsze z planem pielęgnacji leśnej danego miejsca.
– Nigdy nie są to prace mające wyłącznie na celu pozyskanie drewna – zapewnia leśnik. – Nie ma też mowy o jakiejś rabunkowej gospodarce. Pozyskujemy drewno w sposób planowy. Również w lasach w Kozach.
A że przy okazji cierpi otoczenie, cóż – gdzie drwa rąbią…
Trakt to nie spacerniak
– Nie da się bez szkody dla gleby, czy sąsiedniej roślinności transportować ściętych drzew w miejsce ich magazynowania – tłumaczy Tomasz Gawęda. – Ale zawsze staramy się to robić z jak najmniejszą szkodą dla otoczenia.
Między innymi dlatego, jak słyszymy, większość podobnych prac jak te w Kozach, wykonywanych jest zimą.
– Bo gleba jest zmarznięta, korony drzew bez liści – wylicza leśnik. – To prawda, że teraz, tuż po zimie, kiedy nie ma tyle zieleni nie wygląda to sielankowo, ale przyroda ma to do siebie, że potrafi zabliźniać rany.
Dla Lasów Państwowych ważna jest też, jak się okazuje, jeszcze jedna okoliczność.
– Ludzie zapominają o podstawowej rzeczy – mówi Tomasz Gawęda. – Te wszystkie trakty leśne, które nazywane są drogami, czy szlakami, to jest własność Lasów Państwowych, najczęściej wykonanych przez leśników po to właśnie, aby móc nimi zwozić m.in. drewno. Po przejechaniu takim traktem ciężkim sprzętem trakt nie może wyglądać, jak popularny spacerniak. To chyba zrozumiałe.
Niby tak, ale łza się jednak w oku kręci, widząc efekty tych planowanych prac.
– Leśnicy zapominają przy tym, że las jest nie tylko dla nich – oburza się pani Karolina.
Lesnik i Gall – wlasciwy trop. Spoleczenstwo, my jako mieszkancy regionow Polski, jestesmy wlascicielami lasow, nie jakas birokratyczno-pasozytnicza i w wielu wypadkach przestepcza struktura trudniaca sie geszeftem i szarogeszaca sie na majatku narodowym. Jezeli sie nie zorganizujemy i nie obronimy naszego majatku – bedziemy komornikami i niewolnikami na naszym wlasnym terenie.
To jest dramat co się dzieje z lasami w Polsce ale jak to się mówi “JAK NIE WIESZ O CO CHODZI TO CHODZI O PIENIĄDZE”
Chyba sprawdza sie przepowiednia królowej Szeby ” przyjdzie taki czas że nie pozostanie kamień na kamieniu “
Ci co chodzą po Beskidach to widzą że lasy są wycinane na potęge, a leśnicy wciskają nam kit i propagande że to dla dobra drzewostanu. Potrzebna jest kasa więc się wycina bez opamiętania bo rządzący przecież obiecali kiedyś “Polskę w ruinie” i to spełniają
i tak jest tu elegancko. Warto się wybrać w rejon gminy węgierska górka, czy ujsoły. tam sie dopiero dzieje !
Zapraszam na spacer po francuskich puszczach
francuskie pieski czy może koty?
Komentarze są żałosne, takie dowcipkowanie, dogadywanie i przekomarzanie się, a problem jest poważny. Trzeba się mu przyjrzeć merytorycznie. Nie tylko mieszkańcy, ale i przyrodnicy PAN, w tym znawcy tematyki leśnej, wskazują, że w górach wycina się za dużo, niszcząc przy tym glebę i podcinając stoki. Lasy górskie pełnią więcej funkcji (dużo byłoby czasu na wymienianie) niż lasy typowo gospodarcze, które z zasady przeznaczone są do eksploatowania. Natomiast obecna polityka leśna zmierza w kierunku uczynienia z Beskidów obszaru plantacji drzew. Lasy eksploatowane są intensywnie dla zysku. Dotyczy to zresztą obszaru całych Karpat. Tak być nie może. Problem ten zimą podjął też… Czytaj więcej »
Wierzyć w ministra cały czas trzeba. Co poważnego zamierzasz? Z gadania, że jest źle, tak być nie może – nic nie ma.
Obietnicami ministra każdego można uczynić bogaczem.
Kto jeszcze pamięta o pewnej notatce przechwyconej z netu , która zresztą jest wciąż jeszcze dostępna na stronie Wikileaks.Jak wynikło z notatki wysłanej przez ambasadora Ashe, w styczniu 2009 r. podczas jednego ze spotkań z amerykańskim ambasadorem ówczesny marszałek Bronisław Komorowski obiecał mu, że sprawa restytucji mienia pożydowskiego zostanie rychło rozwiązana. A pieniądze na pokrycie kosztów restytucji ówczesny rząd zamierzał zdobyć sprzedając „państwowe nieruchomości oraz lasy”.Jak niewiele brakowało, by miłośnicy przyrody mogliby oglądać lasy tylko z daleka, a o wchodzeniu do prywatnych lasów mogliby sobie tylko pomarzyć..
To jest ta kupa kamieni w lesie.
Dodaj do nicka “Anonim” zamiast, lepiej będzie brzmiało bo “historyk z Bożej łaski” od razu odstręcza (część).
Sprawdź jeszcze historyk… czy sprawa nie uległa przedawnieniu.
…do gołej ziemi ,ani kamień na kamieniu
Nie może być kamień na kamieniu bo powstaje wtedy kupa kamieni a to już było, platforma pozostawiła. Precz z kupami kamieni w lesie!
Czas wziąć sprawy w swoje ręce. Obrońcy drzew niech natychmiast robią zrzutkę i kupują hektary, by sadzić sobie na nich swoje ukochane drzewka. Będą wtedy właścicielami swojego lasu. Dopiero wtedy będą mogli skutecznie pozbyć się z lasu tych okropnych drwali.
Pani Karolina zapomniała zwrócić uwagę, że została grzybnia zniszczona. Na tych spacerach do lasu nie będzie po co się schylić.
Taa, uważaj jak się schylasz żeby Cię jaki dzik nie pokrył.
Na dzika (odyńca) mam sposób, podszywacz, do lasu wybieram się z szablą. Schylam się także aby zrobić kupkę, wtedy jestem bezpieczna, odstrasza woń poza muchami ale tutaj spoko.
Ty to lubisz te tematy, dużo ostatnio pisałaś o puszczaaniu zwieraczy ha ha.
Zgadza się, podszywacz pisał. Zwieracze muszą od czasu do czasu puścić każdemu.
Daj już spokój podszywaczu z defekowaniem, dziwne masz zainteresowania.
Moim zainteresowaniem jest defektowanie czyli ujawnianie komentarza podszywacza, że nie jest od Hermenegildy oryginału. Jeśli podszywacza interesuje wypróżnianie – nie mój biznes.
„Drogi to własność LP” chyba się komuś coś pomyliło. Właścicielem lasów jest skarb państwa a LP tylko tym terenem zarządza.
Inna była wypowiedź leśnika, o traktach mówił zrobionych przez leśników, ma rację.
Kocham stare spruchniałe lasy pełne kornika połamane z tego spalone itp aby wszystko się zniszczyło i zostały puste tereny takie jest myślenie idiotów zielonych.
Jak świat istnieje zawsze były i muszą być wycinki i nowe nasadzenia drewno do produkcji wszystkiego jest potrzebne ale nawiedzeni brudasy EKO wolą plastik aby jak najszybciej zniszczyć świat pokaż mi jednego normalnego z gaji czy tp odjechani .
Barbarzyństwo. A może by tak odebrać te tereny Lasom Państwowym i oddać w zarząd społeczny mieszkańcom? Zobaczymy kto lepiej będzie gospodarował.
I będziesz miał zakaz wstępu do lasu.
trzeba było sprzedać jak ustalili Bronek z Donkiem
czyli lewactwo, tęczowi.
A jaką gawędę opowiedzą nam LasyPaństwowe w sprawie podejrzanie ochoczego udostępniania leśnych gòrskich ostępòw masywu Szyndzielni prywatnemu podmiotowi na budowę sieci tras rowerowych?
I Panie Kubo, czekamy na artykuł o poświęceniu przez urzędników UMBB wielowiekowej przyrodniczej perły i skarbu miasta – LasuKomunalnego wokół KoziejGòry – na lunapark rowerowy głòwnie dla przyjezdych. Straty dla przyrody ogromne – taki wielki biznes region z tego rzeczywiście ma?? To ponoć otulina ParkuKrajobrazowego – a nawet trzy znane w świecie a rodzime EkoKlubyWzajemnejAdoracji milczą jak zaklęte – haha:) co z Wami?? możliwe ze przed wpływami ‘deweloper’S.A. gnie się w U.M. i L.P. kazde kolano??
Jest jedna nadzieja w tej calej rabunkowej gospodarce na stoku Hrobaczej Łaki. Już niewiele drzew nadających się do sprzedaży zostało i przez następne kilkadziesiąt lat nikt z piłą po lesie grasował nie będzie. Zostało trochę buka którego nikt nie kupi bo jest zakaz palenia drewnem i niestety masę nowych dróg dojazdowych szerokości autostrad.