3 maja na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej rozegrano mecz 31. kolejki Fortuna 1 Ligi, w którym miejscowe Podbeskidzie podejmowało Arkę Gdynia. Niestety zakończył się on remisem, który nie cieszy ani bielszczan, ani gdynian.
Już w 1. minucie w dobrej sytuacji znalazł się Karol Czubak, ale zawodnik Arki główkował zbyt anemicznie, żeby zaskoczyć stojącego w bramce gospodarzy Patryka Procka. Na kolejną groźną akcję kibice zgromadzeni na stadionie czekali do 16. minuty i była to kolejna szansa dla gdynian. Tym razem groźnie strzelał głową Martin Dobrotka, ale minimalnie chybił celu. Trzy minuty później znów było niebezpiecznie pod bramką bielszczan. Tym razem na indywidualną szarżę, zakończoną uderzeniem w długi róg zdecydował się Olaf Kobacki, ale z tą próbą znakomicie poradził sobie Patryk Procek.
Natarcia zespołu z Gdyni nieco pobudziły zawodników Podbeskidzia, którzy w 20. minucie byli bliscy otwarcia wyniku spotkania. Michał Willmann spróbował strzału zza pola karnego a piłka, odbijając się po drodze od dwóch graczy Arki, minimalnie minęła prawy słupek bramki wicelidera tabeli. Ten sam zawodnik oddał kolejny strzał z dystansu w 29. minucie gry, ale tym razem futbolówka poszybowała obok bramki. Z kolei w 34. minucie dobrą okazję dla gości zmarnował Olaf Kobacki, który szukając krótkiego rogu uderzył niecelnie. Jeszcze przed przerwą po rzucie rożnym golkipera “Górali” starał się zaskoczyć Michał Marcjanik, ale po jego główce piłka przeleciała nad poprzeczką.
Pierwsza, bezbramkowa odsłona piątkowego pojedynku, zwiastowała emocje po przerwie, bo wiadomo było, że żadnej z drużyn podział punktów nie urządzał. Jako pierwsi groźniej zaatakowali gospodarze. W 51. minucie Bartosz Bernard przejął piłkę w środku boiska, popędził z nią w kierunku bramki gdynian a następnie oddał ją do Tomasza Jodłowca, który mocnym strzałem z dystansu o mało nie pokonał skutecznie interweniującego golkipera Arki Pawła Lenarcika. W 60. minucie gry publiczność się ponownie ożywiła, gdy w polu karnym padł zawodnik miejscowej ekipy Maksymilian Sitek, ale sędzia główny Piotr Idzik ani myślał wskazać w tej sytuacji na “wapno”.
Niestety w dalszej części rywalizacji tych emocji, na jakie zapewne liczyli kibice, było jak na lekarstwo. Przez kolejny kwadrans oba zespoły w dość nieudolny sposób konstruowały swoje akcje, z których niewiele wynikało. W 80. minucie pojawiła się jednak nadzieja dla “Górali”, bowiem arbiter pokazał dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartką zawodnikowi Arki Sebastianowi Milewskiemu. Grającym w przewadze liczebnej gospodarzom ten fakt specjalnie nie pomógł. Bielszczanie w 84. minucie mogli wręcz stracić bramkę, ale po strzale Alassane Sidibe w sukurs golkiperowi TSP przyszła poprzeczka. Z kolei w doliczonym czasie gry kolejną dobrą obroną popisał się Patryk Procek, gdy na jego bramkę uderzał rezerwowy ekipy z Gdyni Tornike Gaprindaszwili. Choć w końcówce zawodów miejscowi próbowali jeszcze odmienić losy meczu to ostatecznie zakończył się on remisem 0:0. Niestety wynik ten jest kolejnym krokiem Podbeskidzia w kierunku 2. ligi.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Arka Gdynia 0:0 (0:0)
Jarosław Skrobacz, trener Podbeskidzia: W zespole widać było zaangażowanie. Przeciwstawiliśmy się Arce walecznością, plusem jest też fakt, że nie straciliśmy bramki. Brakowało nam jednak spokojnego rozegrania w ofensywie, przez co nie kreowaliśmy sytuacji podbramkowych i nie kończyliśmy naszych akcji strzałami. Brakowało nam umiejętności tego ostatniego podania. To była przyczyna tego, że nie przechyliliśmy szali zwycięstwa na swoją korzyść.
Wojciech Łobodziński, trener Arki: Był to mecz, w którym dużo się działo, pomimo braku bramek. Ambitni gospodarze rzucili na to spotkanie wszystkie siły, ale szans stuprocentowych sobie nie stworzyli. My z kolei mieliśmy ich kilka, ale nie wykorzystaliśmy ani jednej. Mam pretensje do swojego zawodnika o czerwoną kartkę, ale też muszę powiedzieć, że postawa sędziego w tym meczu była fatalna. Nas oceniają kibice, oni też oceniają pracę arbitrów, więc i my jako trenerzy i piłkarze mamy do tego prawo. Sędzia był po prostu słaby.
Zdjęcia: Artur Grabski