Butelki i jeszcze raz butelki, ale też inne opakowania, części odzieży – szeroką gamę gatunkową stanowią przedmioty, a w praktyce śmieci, jakie turyści pozostawiają w górach. Temat nie jest nowy, ale co gorsza nie jest też zanikający.
Śmieci od jakiegoś czasu stały się istotnym problemem otaczającego nas świata. Problemem miedzy innymi organizacyjnym i finansowym. Pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego poinformowali niedawno, że TPN na utylizację odpadów, pozostawionych przy szlakach górskich wydaje rocznie blisko milion złotych. Tatry to oczywiście obszar nieporównywalny z naszą częścią Beskidów, jednak w górskich rejonach powiatu cieszyńskiego problem śmieci także od jakiegoś czasu istnieje. Zapytaliśmy w nadleśnictwach Śląska Cieszyńskiego, czy to zjawisko cechuje się jakąś dynamiką.
– Ten problem wciąż istnieje, niestety nie widać w jego przypadku większych zmian. Jako Nadleśnictwo Ustroń co roku zbieramy znaczną ilość śmieci, zarówno ze zwykłych lasów gospodarczych, jak i z terenów rezerwatów przyrody. W ubiegłym roku z terenu nadleśnictwa zebraliśmy 240 m3 – czyli ponad 2 tysiące worków śmieci i kosztowało to nas ponad 23 tys. złotych. Natomiast w całych Lasach Państwowych problem śmieci, które ludzie wywożą do lasów, jest ogromny! W roku 2024 Lasy Państwowe zebrały i wywiozły prawie 82 tysiące m3 śmieci (ponad 4,5 tysiąca dużych śmieciarek) i zapłaciły za to ponad 34 miliony złotych! Czyli jak widać problem śmieci w lasach cały czas jest, nie znika. W naszym rejonie jest to głównie efekt zachowania turystów, ale zdarzają się też sytuacje, kiedy najprawdopodobniej okoliczni mieszkańcy wyrzucają odpady, których nie można wywieźć do PSZOK, na przykład po remontach. Dużym problemem jest również wyrzucanie odpadów zielonych z posesji, na przykład na teren rezerwatów. Takie sytuacje miewamy w Lasku Miejskim nad Olzą w Cieszynie. To jest trawa, siano, pozostałości po koszeniu, bądź odpady zielone z ogródków, zawierające m.in. nasiona gatunków obcych – mówi Wiktor Naturski, specjalista ds. edukacji leśnej w Nadleśnictwie Ustroń.
Na obszarach podległych temu nadleśnictwu (w przypadku terenów górskich to okolice Ustronia, Brennej i Goleszowa), najgorzej jest w pobliżu popularnych szlaków i ścieżek turystycznych.
– Jeśli chodzi o tereny górskie, najwięcej śmieci jest oczywiście tam, gdzie jest najwięcej turystów, czyli między innymi na szlaku z Polany Stokłosicy na szczyt Czantorii. Ogólnie masyw Czantorii jest bardzo popularnym miejscem śmiecenia, a wynika to z tego, że turyści, którzy tam bywają, to tzw. turyści niekwalifikowani. Nie są to osoby, które idą czerwonym szlakiem przez całe Beskidy, tylko po prostu wjeżdżają i zjeżdżają kolejką linową, traktując pobyt na szlaku jako kolejną z atrakcji, przez co ich zachowania są bardzo różne. Czasami dostajemy pytania od ludzi: »dlaczego nie ma koszy na śmieci w górach, w lesie? Gdzie mamy wyrzucić śmieci będąc w lesie?« W czasie, kiedy jesteśmy w górach, obowiązuje przecież zasada, że to, co wnieśliśmy do góry, znosimy na dół. To nas obowiązuje i nikogo nie powinno dziwić, że nie ma koszy na śmieci w lesie. Jeżeli turysta jest w stanie wnieść na Czantorię pełną butelkę z wodą, to tym bardziej może znieść pustą – dodaje Wiktor Naturski.
W czyjej gestii leży zbieranie i zwożenie śmieci? To zależy od tego, gdzie są złożone – ogólnie odpowiada za nie właściciel czy zarządzający danym terenem. Jeżeli śmieci są na terenie Lasów Państwowych, zbiera i utylizuje je nadleśnictwo. Jeżeli są wyrzucone w lesie prywatnym, czy na terenie gminy, to gmina lub osoba prywatna musi sobie z nimi radzić.
– Oczywiście jeżeli mówimy o śmieciach pozostawianych na terenie Lasów Państwowych, to za każdym razem staramy się ustalić i ukarać sprawców takiego czynu – w wielu miejscach są zakładana fotopułapki i zaśmiecanie lasów nie uchodzi bezkarnie – uprzedza pracownik Nadleśnictwa Ustroń.
Nieco inaczej to zjawisko przebiega w okolicy Wisły i Istebnej, czyli na terenach leśnych administrowanych przez Nadleśnictwo Wisła. Prawdopodobnie bowiem dociera tam nieco inny typ turysty.
– Nie ma dużej różnicy, ale gdyby się bliżej i dokładniej przyjrzeć tematowi, można powiedzieć, że jest nieznacznie lepiej. Są oczywiście śmieci przy szlakach górskich. Najwięcej jest ich po zimie, najwięcej plastikowych butelek, puszek i innych opakowań po produktach spożywczych. Ciekawą i znamienną sytuacją było, gdy kilka lat temu postawiliśmy kosze na śmieci wzdłuż ścieżki przyrodniczej na Baranią Górę. Zostały usunięte, bo okazało się, że turyści zostawiali śmieci dużo więcej. Nie tylko były pełne kosze, ale i obok nich leżały co chwile sterty odpadów. Gdy kosze usunęliśmy, turyści te śmieci najczęściej zabierali ze sobą na dół. Jedyne problematyczne miejsca, które mogę wymienić obecnie, to wiaty turystyczne. Mamy trzy. Są usytuowane na pętli na Baraniej Górze. Jeśli tam tylko pojawi się jeden śmieć, to zaraz robi się cała kupka, bo ludzie dokładają. Generalnie sprzątamy śmieci na bieżąco, czy to własnymi siłami, czy to za pośrednictwem zakładu usług leśnych – mówi nam dr Magdalena Mijal, starszy specjalista służby leśnej ds. ochrony lasu w Nadleśnictwie Wisła.
Z lasów Nadleśnictwa Wisła, w ubiegłym roku wywieziono ogółem 44 metry sześcienne śmieci. W tym roku, do października, było ich 26 metrów sześciennych, a więc można prognozować znacznie mniejszą ilość w skali roku.
– Ten problem jednak nie ma trendu stałego, rządzi nim sinusoida, co rok jest inaczej. W tym roku jesień była deszczowa, więc turystów było mniej. Generalnie jest spadek ilości śmieci. Pamiętam takie czasy, że było i 80 kubików rocznie – dodaje dr Magdalena Mijal.
W okolicach Ustronia śmieci częściej pozostawiane są na szlakach, w rejonie Wisły raczej są zabierane. Może to właśnie świadczyć o innym typie turysty docierającego w te miejsca. O trzymanie się zasady „co wyniosłeś na górę, znieś na dół”, apelują od dawna pracownicy wielu schronisk w całej Polsce, dla których pełne kosze są notorycznym problemem, szczególnie jeśli to obiekty położone w wyższych partiach gór, z trudniejszym dojazdem. Zasady tej warto się trzymać, zwłaszcza że w Beskidach mniejszym wysiłkiem jest schodzenie niż wychodzenie, a puste opakowania mniej ważą niż pełne. Skoro daliśmy radę wynieść, zniesiemy tym łatwiej.




