Wydarzenia Bielsko-Biała Żywiec

„Wilk” uratował wilka. Myśliwi chcieli go dobić

To wręcz szalona historia. – Za nami 36 godzina bez snu i 1200 kilometrów podróży – mówią działacze stowarzyszenia „Wilk”. Mieszkańcy naszego regionu pojechali na drugi koniec Polski, by ratować wilka. Najpierw musieli stoczyć batalię z myśliwymi, którzy chcieli zwierzę jak najszybciej… dobić.

W sobotę, 3 lutego, członków działającego w naszym regionie Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” zaalarmowano, że na drodze krajowej koło Ciechocinka leży wilk potrącony przez samochód i jeszcze żyje. Miłośnicy zwierząt błyskawicznie się spakowali i udali w podróż. Sabinie Nowak, Michałowi Figurze i Robertowi Mysłajkowi towarzyszyła bielska weterynarz Izabela Całus. Wszyscy oni są doskonale znani czytelnikom „beskidzkiej24” z rozmaitych akcji badania czy ratowania zwierząt.

– Byliśmy w ciągłym kontakcie z Marcinem Kostrzyńskim, który stał nad poturbowanym wilkiem i bronił go z ogromną determinacją przed myśliwymi, próbującymi wilka dobić. W międzyczasie dziewczyny z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Głuszynku dały nam znać, że jadą na miejsce, by pomóc. Po dotarciu relacjonowały stan wilka i postępowały zgodnie z instrukcjami lekarz weterynarii. Pełniły przy nim wartę aż do naszego przyjazdu o 3.30 rano. Wilk, który ze względu na sąsiedztwo Torunia otrzymał imię Mikołaj, w skrócie Miko, został starannie przebadany przez Izę. Nic nie wskazywało na poważniejsze obrażenia, potrzebne było jednak miejsce, gdzie mógłby w spokoju wydobrzeć – relacjonują całą akcję członkowie stowarzyszenia.

Jak się okazuje, wilk ma się całkiem dobrze. Dochodzi do siebie w ośrodku Lasów Państwowych. Całe szczęście, że nie zgodzono się na „pomoc” proponowaną przez myśliwych…

google_news