Najpopularniejszy deptak w Czechowicach-Dziedzicach został… dzikim parkingiem i skrótem. A radni mają niezwykły pomysł, jak zmienić ten stan rzeczy. Proponują obdarzyć jeszcze większymi przywilejami kierowców.
Słowo „deptak” w tym przypadku zakrawa o żart. Bo ostatni fragment ulicy Słowackiego, pomiędzy ulicami Niepodległości a Kolejową, zupełnie stracił taki charakter. Jak przypomina radny Karol Bielas, przed laty zadbano o to, aby urokliwa uliczka między kamienicami, wypełniona punktami usługowymi i handlowymi, była miejscem bezpiecznym dla pieszych. Kierowców, którzy z tej części ulicy Słowackiego robili sobie skrót albo parking, karali strażnicy miejscy. W ostatnim czasie nastąpił zwrot o 180 stopni.
Zaczęło się od ustępstw dla mieszkańców i dostawców, więc na deptaku zaczęły się pojawiać samochody. Później ruszyła lawina. Dzisiaj obowiązuje tam zakaz ruchu tylko między 17.00 a 9.00, choć nie dotyczy mieszkańców, zaopatrzenia, straży miejskiej i dostawców. Zezwala się tu ponadto na parkowanie przez godzinę. Ale i to dla kierowców zbyt mało. Jak wskazuje radny Kazimierz Urbański, deptak jest traktowany jako zwykły parking. Irytuje się, że niektórzy zostawiają tu swoje samochody na cały dzień, bo do pracy jadą… koleją. – To kpina, a nie deptak. Boję się tu chodzić, szczególnie z dziećmi. Kierowcy jeżdżą i parkują jak chcą. O potrącenie nietrudno. Nawet nie przestrzegają ograniczenia prędkości do 20 kilometrów na godzinę. Niegdyś mogłam tu przysiąść na ławeczce, ale w tym gąszczu pojazdów i kłębach spalin to bezsensowne. Nie rozumiem, jak można było zezwolić na taki stan rzeczy, skoro wszędzie wokół są normalne parkingi – denerwuje się czytelniczka „beskidzkiej24”.
Radny Karol Bielas nie rozumie, czemu za egzekwowanie przepisów nie weźmie się straż miejska, która ma tu kompleksowy monitoring, a ponadto wysyła patrole.
Przedstawiciele Rady Miejskiej mają pomysły na rozwiązanie problemów na deptaku, ale idą one w kierunku dobra kierowców, a nie pieszych. Radny Krzysztof Jarczok, skądinąd doświadczony strażnik miejski, proponuje, by całkowicie otworzyć przejazd deptakiem, ale parkowanie umożliwić tylko po lewej stronie jezdni. Jednocześnie przypomina w którym momencie deptak zamienił się w ruchliwą drogę. Uważa, że tym przełomem było staranowanie znaku drogowego przez kierowcę ciężarówki. I zanim go wymieniono na nowy, to w ciągu miesiąca kierowcy zdążyli się przyzwyczaić do korzystania z deptaka jak z drogi i parkingu.
Jeszcze więcej samochodów w tym miejscu widzi się Bartłomiejowi Fajferowi, wiceprzewodniczącemu Rady Miejskiej. Uważa, że oznakowanie jest wadliwe, ponieważ krzywdzące dla handlowców i klientów. Bo na przykład klient piekarni ze stuletnią tradycją nie może się zatrzymać tu o 6.00, by kupić pieczywo. Radny więc proponuje złagodzić ograniczenia.