Cmentarz wojskowy przy ulicy Saperów w Bielsku-Białej przechodzi rewitalizację. Pieniędzy na ten cel nie ma zbyt wiele i zbyt dużo zrobić się jeszcze nie udało, ale widać już efekty tych działań.
żołnierska nekropolia do niedawna wygląda na mocno zaniedbaną. Zarośnięte żołnierskie mogiły, zdziczałych tuj, popękane nagrobne płyty i tablice, to obraz jaki można było zobaczyć odwiedzając to miejsce. O tym, że trzeba coś z tym zrobić, wiadomo było już od dłuższego czasu. Wyglądem cmentarza zainteresowali się radni.
Wojewoda finansuje
Był jednak – i jest – problem, bo za stan i wygląd nekropolii przy ulicy Saperów odpowiada nie miasto, lecz wojewoda śląski (podobnie jak i za inne żołnierskie groby w całym województwie). Ochrona miejsc pamięci jest bowiem zadaniem realizowanym przez państwo, a nie przez lokalne samorządy. Bielski ratusz sprawuje co prawda rzeczywistą opiekę nad tym cmentarzem, lecz robi to wyłącznie na zalecenie wojewody. To on dysponuje funduszami potrzebnymi na realizację tego typu zadań, pochodzącymi z centralnego budżetu. Gmina nawet gdyby chciała, nie może finansować prac w obiektach do niej nienależących. Tymczasem to, co daje wojewoda wystarcza – jak twierdzili zawsze bielscy włodarze – jedynie na bieżące utrzymanie miejsc pamięci w stolicy Podbeskidzia. Na większe inwestycje – jak choćby kompleksową rewitalizację cmentarza wojskowego – pieniędzy już nie wystarcza. Natomiast na wszystkie prośby o dodatkowe środki, jakie władze miasta słały do tej pory do wojewody, odzewu nie było.
Kwota, na jaką rocznie może liczyć bielski ratusz, oscyluje wokół 40 tysięcy złotych, choć bywa z tym różnie. W ubiegłym – jak przyznał Adam Grzywacz, szef wydziału gospodarki miejskiej – było tego tylko 33 tysięcy. A za te pieniądze trzeba utrzymać nie tylko cmentarz przy Saperów. Musi wystarczyć także na ogromną pod względem obszaru nekropolię żołnierzy radzieckich przy ulicy Lwowskiej (spoczywa tam około 12 tysięcy czerwonoarmistów poległych w walkach o wyzwolenie Bielska, Białej i okolic), a także na kwatery żołnierskie żydowskiego kirkutu i na kilku innych bielskich cmentarzach, gdzie także są wojskowe groby. Koszenie, sprzątanie, prace konserwatorskie pochłaniały co roku co do złotówki to, co trafiało z od wojewody na konto Urzędu Miejskiego. Skąd więc fundusz na renowację zieleni na cmentarzu wojskowym?
Chaszcze wycięte
Z wypowiedzi Adama Grzywacza wynika, że co prawda wojewoda nie dołożył nic ekstra, lecz udało się jakoś wygospodarować z otrzymanej kwoty trochę grosza na jej konserwację i odtworzenie. Cmentarz zaczynał bowiem przypominać dżunglę. Porastające go chaszcze zostały wycięte, a w ich miejsce wykonano nowe nasadzenia. Co prawda na efekty tych działań przyjdzie poczekać do czasu aż nowe krzewy nieco się rozwiną, lecz już widać, że warto było to zrobić. Tym bardziej, że przy okazji uporządkowano i częściowo odnowiono nagrobki, zadbano też o otoczenie znajdujących się na cmentarzu pomników. Oczywiście do zrobienia jest jeszcze sporo. Przydałoby się na przykład nowe ogrodzenie w miejscach, gdzie nekropolię otacza zwykły płot z siatki. A także renowacja betonowego ogrodzenia od frontu, w tym prowadzącej na teren cmentarza bramy. – Wiemy dobrze co trzeba tam zrobić, lecz wszystko zależy od tego czy dostaniemy na to jakieś dodatkowe fundusze – przyznaje Adam Grzywacz, dając do zrozumienia, że na razie jakieś większe działania nie są tam planowane.
Cmentarz wojskowy przy ulicy Saperów utworzono w 1921 roku na potrzeby ówczesnego bielskiego garnizonu. Spoczywają tam – w oznaczonych i bezimiennych mogiłach – zarówno żołnierze zmarli w okresie dwudziestolecia międzywojennego, jak i polegli w wojnie obronnej w 1939 oraz w czasie walk w roku 1945. Pochowano tam również harcerzy, którzy zginęli podczas II wojny światowej. W ostatnich latach umieszczono tam także pomniki upamiętniające między innymi poległych w boju żołnierzy Armii Krajowej oraz ofiary zbrodni katyńskiej. Ostatnio odsłonięto na nim pomnik ofiar Rzezi Wołyńskiej.