Władze Bielska-Białej wygospodarowały w budżecie pół miliona złotych na rozbudowę górskich ścieżek rowerowych enduro. Uchwałę, wprowadzającą zmiany w tegorocznym gminnym budżecie, podjęła pod koniec marca Rada Miejska. Oznacza to, że inwestycja powinna rozpocząć się już niebawem. Sprawa jest o tyle ciekawa, że Urząd Miejski postanowił w ten sposób dokończyć – już we własnym zakresie – dzieło, które dwa lata temu zapoczątkowała jedna z obywatelskich inicjatyw.
Udany początek
Przypomnijmy, że w roku 2015 na stoku Koziej Góry powstała sieć kilku ścieżek rowerowych. Przedsięwzięcie to było jedną z inwestycji, jakie zrealizowano w tym czasie na terenie miasta w ramach budżetu obywatelskiego. Pomysłodawcy z góry zakładali, że będzie to tylko część większego projektu, który z przyczyn finansowych (projekty obywatelskie mają budżet ograniczony do pół miliona złotych) został rozłożony w czasie na trzy etapy. Stąd też w ubiegłym roku – dzięki przychylności bielszczan – udało się zrealizować kolejną część. Tym razem ścieżki rowerowe powstały nie tylko na zboczach Koziej Góry. Dwie wytyczono na stokach Szyndzielni. Są to bardzo atrakcyjne dla miłośników rowerowych zjazdowców trasy. Zaczynają się przy górnej stacji kolejki linowej. Jedna prowadzi na Dębowiec, druga (w górnej partii obie trasy się pokrywają) wiedzie do Olszówki, pod dolną stację kolejki linowej. W tym przypadku realizacja projektu była o tyle trudniejsza, że w przeciwieństwie do tras wytyczonych na Koziej Górze, te na Szyndzielni nie biegną po terenach należących do gminy, lecz do Lasów Państwowych. Dlatego przedsięwzięcie wymagało wielu uzgodnień i zgody leśników. Trochę to trwało, ale ścieżki udało się wytyczyć i przygotować dosłownie w ostatniej chwili. Prace trwały do końca grudnia.
Spinający element
W tym roku miał być realizowany trzeci, ostatni etap przedsięwzięcia. Miał, bo stanął pod wielkim znakiem zapytania. Otóż projekt ten – zgłoszony jako jedna z propozycji do realizacji w ramach budżetu obywatelskiego na rok 2017 – nie zdobył dostatecznej liczby głosów. Pisząc prosto – przepadł w głosowaniu, które odbyło się pod koniec ubiegłego roku. W tej sytuacji Urząd Miejski postanowił dokończyć to zadanie w ramach własnych planów inwestycyjnych. A to dlatego, że – jak wyjaśnia Adam Grzywacz, szef ratuszowego Wydziału Gospodarki Miejskiej – chodzi o bardzo ważny, spinający w całość element zrealizowanego do tej pory przedsięwzięcia. Za pół miliona ma bowiem zostać zbudowana ścieżka rowerowa prowadząca z Szyndzielni przez Kołowrót na Kozią Górę. Połączy ona w logiczny sposób powstałe wcześniej dwa oddzielne kompleksy endurowe – na Koziej Górze oraz Szyndzielni. Bez niej całe przedsięwzięcie byłoby po prostu nieukończone.
Na decyzję władz miasta miało z pewnością wpływ także to, iż pomysł budowy w Bielsku-Białej kompleksu rowerowo-endurowego był – jak się okazało – strzałem w dziesiątkę. Stolica Podbeskidzia staje się powoli mekką polskich – i nie tyko – endurowców, przyciągającą tłumy miłośników tego sportu. Poza tym otwarcie tras na Szyndzielni zbiegło się z modernizacją kolejki linowej, której wagoniki są obecnie przystosowane do transportu rowerów. Szyndzielnia ma więc szansę stać się jednym z najatrakcyjniejszych miejsc na górsko-rowerowej mapie Polski, a nawet Europy. Urozmaicona i wymagająca trasa prowadząca na Kozią Górę jeszcze bardziej podniesie tę atrakcyjność.
Nowy szlak
Pół miliona złotych na budowę bądź co bądź górskiej ścieżki, może wydawać się sporym wydatkiem, lecz – jak tłumaczy Adam Grzywacz – chodzi o długi, liczący kilka kilometrów odcinek, poprowadzonej na dodatek nie po już istniejących traktach, lecz po szlaku wytyczonym w terenie całkiem od nowa. Trzeba go będzie odpowiednio wyprofilować, a następnie tak powstały trakt utwardzić specjalnym tłuczniem zapobiegającym erozji, a jednocześnie poprawiającym warunki jazdy. Wszystko to w trudnych górskich warunkach. Przedsięwzięcie jest na etapie przygotowywania procedury przetargowej w celu wyłonienia wykonawcy. W ratuszu mają nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i już niebawem uda się rozpocząć prace tak, aby jeszcze w tym sezonie z trasy na Kozią Górę mogli korzystać górscy kolarze.