Wydarzenia Czechowice-Dziedzice

Czechowice-Dziedzice: Bomba, która tyka od lat

Fot: Juba Jarosz n/z: za murem przy ulicy Barlickiego kryje się bomba ekologiczna

Zajrzeliśmy za wysoki, zwieńczony drutem kolczastym mur ciągnący się wzdłuż ulicy Barlickiego niemal w centrum Czechowic-Dziedzic. Skrywa on skażony na powierzchni dwóch hektarów teren, tzw. dół kwasowy i magazyn odpadów niebezpiecznych. Obszar dołu kwasowego powinien być już dawno zlikwidowany. Ale istnieje i wszyscy się do niego przyzwyczaili. Beskidzka24 dotarła do kanadyjskiego właściciela terenu.

– Dla mnie jest rzeczą nie do zrozumienia, że nikt z tym nic nie robi – mówi Mikołaj Siemaszko, lokalny działacz na rzecz ochrony przyrody. – To w ogóle jest dziwne zjawisko, bo ludzie jakby przywykli do faktu, że w środku ich miasta tkwi niczym rak takie paskudztwo. Obok jest park, w pobliżu działki, zabudowa jednorodzinna, a ludzie martwią się smogiem…

Doły kwasowe powstały w latach 30. ubiegłego wieku. Do 1984 roku składowano w nich kwaśne smoły porafinacyjne. Dwa z nich zlikwidowała była rafineria pod koniec lat 90. Ostatnim powinna się zająć spółka Lotos Czechowice S.A., prawny następca rafinerii. W 2009 roku Lotos przekazał jednak teren firmie PREH z Krakowa, która miała zneutralizować całość do 2015 roku. Tak się jednak nie stało i kolejnym właścicielem dołu kwasowego została – jako użytkownik wieczysty – w 2013 roku spółka Ekonafta z Katowic, polska odnoga kanadyjskiej firmy o tej samej nazwie.

Na podstawie decyzji nr 666/OS/2016 wydanej przez Marszałka Województwa Śląskiego w kwietniu 2016 roku miała ona za zadanie neutralizację skażonego miejsca. Miało się to stać za pomocą budowy instalacji, która korzystając z zasobów dołów kwasowych odzyskałaby tzw. ciężką ropę, neutralizując resztę zanieczyszczeń. Spółka otrzymała na to pozwolenie, które jednak… zdążyło już wygasnąć. A doły kwasowe istnieją nadal i nic nie wskazuje na to, aby miało się to szybko zmienić.

– Jako gmina mamy związane ręce – tłumaczy Marian Błachut, burmistrz Czechowic-Dziedzic. – Nasze monity nic nie dają, a sami nie mamy tyle pieniędzy, aby pozbyć się tego miejsca, które zresztą, po rekultywacji, mogłoby przynosić wszystkim korzyści. To problem nie do rozwiązania przez nas samych.

Szumne zapowiedzi

Słowa burmistrza to nie wymówka. Już wiele lat temu doły kwasowe znalazły się w różnego rodzaju rejestrach instytucji państwowych jako obszar, którego gmina nie jest w stanie samodzielnie się pozbyć. W 2013 roku Janusz Zaleski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Ochrony Środowiska, odpowiadając na interpelację ówczesnego posła Jerzego Borkowskiego, wymienił obszar skażonej ziemi w Czechowicach-Dziedzicach obok kilkudziesięciu innych tego typu w Polsce, przeznaczonych do likwidacji przy pomocy instytucji państwowych, właśnie z uwagi na brak możliwości dokonania tego przez lokalny samorząd. Zaleski w odpowiedzi na interpelację posła pisał m.in.: „Na potrzeby realizowania ww. zadania (likwidacji terenów skażonych – przyp. red.) główny inspektor ochrony środowiska wraz z prezesem NFOŚiGW przyjęli nazwę bomb ekologicznych na określenie obiektów (obszarów) stwarzających poważne zagrożenie dla środowiska, przewidzianych do likwidacji w ramach zaproponowanego programu.(…) Według stanu na koniec 2012 r. ogółem do programu zakwalifikowano 43 zadania. Programem objęte są przede wszystkim zanieczyszczenia sprzed 30 kwietnia 2007 r., tzw. stare, gdzie właścicielem jest Skarb Państwa oraz takie, gdzie skala zanieczyszczenia „starych” przekracza możliwości finansowe zakładów obecnie działających na zanieczyszczonym terenie”.

Był więc rządowy program i szumne zapowiedzi, a tymczasem doły kwasowe w Czechowicach-Dziedzicach nadal istnieją. Trudno dzisiaj oprzeć się wrażeniu, że sprawa ich likwidacji została po prostu zaniechana.

To nie my, to oni

Kto tak naprawdę powinien zadbać o to, aby doły kwasowe wreszcie zniknęły? „Zgodnie ze stanowiskiem Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Katowicach organem odpowiedzialnym do egzekwowania obowiązków dotyczących likwidacji dołów kwasowych jest Marszałek Województwa Śląskiego” – napisał w maju tego roku burmistrz Błachut do przewodniczącego Rady Miejskiej w Czechowicach-Dziedzicach Damiana Żelaznego, w odpowiedzi na pytanie skierowane do niego przez ekologów.

„Kronika” zapytała więc marszałka. „Aktualnie nie występują w obiegu prawnym decyzje Marszałka Województwa Śląskiego w zakresie likwidacji dołów kwasowych zlokalizowanych na terenie miasta Czechowice-Dziedzice” – przeczytaliśmy w odpowiedzi.

W tej sytuacji skontaktowaliśmy się z właścicielem Ekonafty. Jest nim Kanadyjczyk Nestor Woychyshyn, który przekonuje, że instalacja w końcu powstanie. „Projekt został opóźniony z powodu problemów ze zbieraniem milionów dolarów bez żadnej pomocy lub gwarancji ze strony polskiego rządu” – oświadczył nam właściciel Ekonafty. „W związku z tym żaden polski bank nie pożyczyłby nam środków i żaden program rządowy nie zaoferował nam środków. Niemniej jednak przez dwa lata wydaliśmy poważną sumę środków, aby uzyskać wszystkie licencje potrzebne do budowy zakładu, oczekując znalezienia środków niezbędnych do budowy zakładu. Znaleźliśmy teraz fundusze niezbędne do budowy fabryki, opłacenia podatków i rachunków i mamy nadzieję, że finansowanie zostanie ukończone w mniej niż 60 dni”.

Skażenie niekontrolowane

Zdaniem Mikołaja Siemaszko doły kwasowe narażają mieszkańców na wdychanie toksycznych oparów i pora najwyższa, aby ktoś wreszcie zrobił z tym porządek. – Przecież nie możemy takiego kukułczego jaja zostawić naszym dzieciom! – irytuje się Siemaszko.

Burmistrz Błachut uważa jednak, że ekolodzy niepotrzebnie podgrzewają atmosferę. – Zamiast narzekać, niech zrobią coś, co przyczyni się do rozwiązania problemu – mówi włodarz miasta. – Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie cieszy się z tego, że mamy takie miejsce pod nosem.

Takie, czyli właściwie jakie? Trujące? Toksyczne? Skoro zostało  umieszczone na rządowej liście ekologicznych bomb, to nie bez powodu. Niemniej na chwilę obecną nie ma rzetelnych badań dotyczących wpływu skażonego terenu na otoczenie, jak również tego, jakie są szkody dla środowiska naturalnego. Jednak w wielu oficjalnych dokumentach instytucji państwowych i samorządowych dotyczących problemu dołu kwasowego w Czechowicach-Dziedzicach używa się określenia, iż „stanowi on poważne zagrożenie dla środowiska”.

W piśmie WIOŚ do starostwa bielskiego z maja 2018 roku znaleźliśmy taki oto fragment: W trakcie kontroli przeprowadzonej przez WIOŚ na przełomie listopada i grudnia 2015r. dokonano poboru prób wód podziemnych z trzech piezometrów zlokalizowanych wokół ww. składowiska. Wyniki analiz laboratoryjnych prób wody w dwóch piezometrach wskazywały na niezadowalającą jakość wody w odniesieniu do substancji ropopochodnych (IV klasa jakości wód podziemnych), a w jednym z piezometrów występował praktycznie sam produkt ropopochodny. Otrzymane wyniki stężeń substancji ropopochodnych w wodach podziemnych wskazywać mogą na zanieczyszczenie gleby pod warstwą zdeponowanych odpadów oraz w bezpośrednim sąsiedztwie składowiska.”

Fot: Google n/z: obszar dołów kwasowych widziany z lotu ptaka

google_news
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Hermenegilda
Hermenegilda
3 lat temu

Jeśli premier oferował, że stadion Skry wyremontuje tylko trzeba przekazać rządowi – tak samo trzeba zrobić w Czechowicach z dołami.

Aaa
Aaa
3 lat temu

Mieszkam jakieś 300 metrów od tego miejsca. w latach 70-tych sąsiad musiał zasypać studnie bo mu ropa się zbierała, pewnie do tej pory jest syf w ziemi.

Nestor
Nestor
2 miesięcy temu
Reply to  Aaa

Nie dało rady tego przefiltrować i zalać jakiego starego poloneza?