Wydarzenia Bielsko-Biała Czechowice-Dziedzice

Czechowice: Pałac na sprzedaż i hrabiowskie zapędy radnych

Jeszcze w kwietniu pod młotek pójdzie odrestaurowany pałac Kotulińskich w Czechowicach-Dziedzicach. Cena wywoławcza wynosi ponad pięć milionów złotych. Władze gminy nie zamierzają, mimo sugestii części radnych, starać się o przejęcie tego zabytku.

Syndyk spółki „Polplast W. Zych” w upadłości likwidacyjnej wystawił na aukcję zespół pałacowo-parkowy przy ulicy Zamkowej 2 w Czechowicach-Dziedzicach. Licytacja odbędzie się 18 kwietnia w Sądzie Rejonowym w Bielsku-Białej. Cena wywoławcza została określona na nieco ponad 5,2 miliona złotych netto. Podczas poprzedniej próby sprzedaży startowano od ceny prawie 7 milionów złotych.

Jeśli aukcja przyniesie spodziewany skutek, nowy nabywca otrzyma grunt o łącznej powierzchni niespełna 1,5 hektara, pałac Kotulińskich oraz budynki: oficyny mieszkalnej z łącznikiem, oficyny gospodarczej i starej kręgielni.

Podczas sesji Rady Miejskiej 27 marca radni dopytywali burmistrza, czy na taki zakup nie mogłaby się zdecydować… gmina. Te hrabiowskie zapędy Marian Błachut szybko ostudził. Przypomniał, że w latach dziewięćdziesiątych gmina była właścicielem pałacu, który był wtedy w fatalnym stanie. I w 2001 roku sprzedała go za 600 tysięcy złotych. – Dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki – stwierdził filozoficznie, dodając długą listę przyziemnych argumentów. Wskazał na gigantyczny koszt zakupu i na fakt, że zakup musiałby wiązać się z rezygnacją z już zaplanowanych miejskich inwestycji, które w dużej mierze otrzymały unijne dotacje. – Co musielibyśmy usunąć z budżetu? – pytał retorycznie radnych. Oznajmił, że zakup przez gminę pałacu byłby niemożliwy ze względów formalnych i nieuzasadniony pod kątem finansowym. Zwrócił uwagę radnych na to, że skoro w pałacu prowadzi się działalność gospodarczą, a pieniędzy nie wystarcza nawet na utrzymanie obiektu, to tym bardziej gmina musiałaby tylko do niego dokładać. Podkreślił też, że ewentualny zakup musiałby mieć określony cel. Radni pytający o taką możliwość ze wskazanym przez siebie celem trafili jak kulą w płot. Bo proponowali głównie utworzenie tam muzeum miejskiego, zapominając albo nie wiedząc o tym, że burmistrz już publicznie zadeklarował utworzenie muzeum na terenie dworca kolejowego, gdy ten zostanie wyremontowany ze środków państwa.

Pałac Kotulińskich powstał za czasów hrabiego Franciszka Karola Kottulinsky’ego prawdopodobnie w latach trzydziestych osiemnastego wieku. W 1765 roku majątek przejął hrabia Andrzej Renard. W 1945 pałac został upaństwowiony i działała tam szkoła rolnicza. W 1960 roku wpisano go do rejestru zabytków. Po zmianie systemu politycznego pałac przeszedł we władanie miasta, które w 2001 roku sprzedało go francuskiej firmie Pascal. Ta miała wybudować w nim hotel, ale okazało się, że ją na to nie stać. Pałac popadał w ruinę. W 2006 roku pojawił się zbawca jednego z najpiękniejszych zabytków Czechowic-Dziedzic – Wiesław Zych i jego spółka Polplast. Firma stała się właścicielem obiektu po zakupie go od syndyka. W 2008 roku zakończono prace dokumentacyjno-projektowe i kosztorysowe, a później ruszyła budowa. Pałac odzyskał dawny blask i stał się wizytówką miasta. W lipcu 2011 roku otwarto w nim hotel „Pałac Kotulińskich”.

Teraz przyszłość pałacu stanęła pod znakiem zapytania. – Należy do naszego dziedzictwa kulturowego i ma dużą wartość. Mam nadzieję, że trafi w godne ręce i dalej będzie naszą chlubą. On musi „żyć” – komentuje burmistrz.

google_news