Wydarzenia Wadowice

Do sprzedaży się nie palą

Na wpół zrujnowany budynek, scheda po Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” nie jest najlepszą wizytówką terenu sąsiadującego z pięknym spytkowickim zamkiem. Można go wyburzyć, ale to dla gminy zbędny koszt, bo wąska działka, która po nim pozostanie, nie przyda się pod żadną inwestycję. Można też sprzedać, tym bardziej, że potencjalny nabywca już jest. Trzeba tylko przekonać radnych…

Tuż za ogrodzeniem szesnastowiecznego, przebudowanego w stylu wczesnobarokowym zamku w Spytkowicach, na terenie wykupionym niegdyś od Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” działają zakłady drobiarskie „Ko-Bo”. Oprócz swoich gruntów firma od początku działalności użytkuje dwie gminne działki, które chętnie przejęłaby na własność. Ponadto jest zainteresowana zakupem trzeciej, zabudowanej popadającym w ruinę budynkiem, który także należał kiedyś do geesu i przylega do zabudowań „Ko-Bo”. Spytkowiccy radni nie mają nic przeciwko temu, aby się pozbyć tych trzech parcel, pod warunkiem jednak, że zostaną one wymienione na inne, a nie sprzedane. Po części byłoby to możliwe, bowiem zakłady mają kawałek ziemi, który jest przedmiotem pożądania gminy. Ale bardzo niewielki, gdyż potrzebny jedynie w tym celu, by wybudować na nim drogę dojazdową do terenu za zamkiem, gdzie w przyszłości ma powstać miejsce rekreacji i wypoczynku z basenem, ogrodem kwiatowym i mobilna sceną.

Firma „Ko-Bo” pozyskała przez zasiedzenie część wiodącego tam traktu, którym można obecnie dojechać jedynie do zamkniętej bramy w betonowym ogrodzeniu otaczającym zakłady. Nowa droga byłaby równoległa do starej, lecz położona bliżej zamku. – Umiejscowienie ubojni drobiu w tamtej okolicy nie jest zbyt szczęśliwe, na to jednak nie mamy żadnego wpływu. Jeśli natomiast nie będziemy rozmawiać z jej właścicielami, nie osiągniemy swojego celu, jakim jest uzyskanie dostępu do terenu rekreacyjnego za zamkiem – mówi wójt gminy Spytkowice Mariusz Krystian – Ale gruntów, które możemy od „Ko-Bo” pozyskać jest za mało, by wszystko odbyło się na zasadzie wymiany. Wyobrażam to sobie w ten sposób, że teren, który firma już użytkuje, mógłby zostać jej sprzedany, a ten, który ewentualnie chciałaby nabyć na prowadzenie działalności, można by było wymienić na pas gruntu potrzebny nam pod drogę dojazdową.

W gminie od lat panuje zwyczaj, że w sprawie zbycia nieruchomości w danej wiosce decydujący głos mają mieszkający w niej radni. Jeśli samorządowcy ze Spytkowic zmienią swoją wcześniejszą decyzję, że w grę wchodzi tylko wymiana gruntów przylegających do terenu zakładów drobiarskich, pozostali przychylą się do ich stanowiska. Jeśli zaś pozostaną przy swoim pierwotnym zdaniu, do sprzedaży nie dojdzie. 

google_news