Sport Cieszyn

Im zimniej, tym lepiej!

Niedziela, 9.00 rano, wał Wisły w Skoczowie przy moście kolejowym. Sypie śnieg i wieje mroźny wiatr, a oni biegają w strojach sportowych tam i z powrotem. Robią przysiady, pompki, pajacyki, podskakują. Za chwilę pójdą o krok dalej – rozbiorą się do kąpielówek i zanurzą w lodowatej wodzie… Dla jednych to szaleństwo, dla nich – rytuał, bez którego nie mogą żyć! Czują się potem jak nowonarodzeni.

Skoczowskie morsy wyznają zasadę, że im zimniej, tym przyjemniej, i najlepiej wspominają kąpiele w rzece przy temperaturze powietrza przekraczającej -20 stopni Celsjusza, kiedy Wisła była skuta lodem. To prawdziwa gratka! – Morsowanie jest niesamowitą przygodą z zimnem oraz własnymi przekonaniami i ograniczeniami. W tym wszystkim tak naprawdę nie chodzi o niskie temperatury, ale o bariery psychiczne zakotwiczone w głowie i zwykły strach przed nieznanym. Pierwsze wejście to zawsze walka myśli, uprzedzeń i przekonań. Ważne, by robić to dla siebie, nie na siłę, bo w przeciwnym razie kąpiel nie będzie udana – mówi Małgorzata Smyczek-Tryka, szefowa skoczowskich morsów, która pałeczkę przejęła po Arturze Walczuku, policjancie spod Kaplicówki wyjeżdżającym na misje pokojowe do Liberii w Afryce Zachodniej. Udało jej się rozruszać grupę i zwiększyć jej liczebność. Co tydzień ze swoistej krioterapii korzysta kilkanaście osób. Niektórzy przyjeżdżają z Bielska-Białej, by wykąpać się w Skoczowie, bo twierdzą, że panuje tam niezwykła atmosfera i grupę tworzą wyjątkowi ludzie. Morsy stanowią ponadto nie lada atrakcję dla spacerowiczów i pasażerów pociągów przejeżdżających obok, których maszyniści za każdym razem pozdrawiają ich gwizdaniem.

– Cieszymy się, że morsowanie zyskuje coraz szersze grono sympatyków i zaczyna być promowane. To forma aktywności, która może być doskonałym uzupełnieniem różnego rodzaju treningów i dobrze wpisuje się w trend bycia „fit” panujący w dzisiejszym społeczeństwie. Przy okazji można zrobić dla siebie wiele dobrego. Zimna woda dodaje zdrowia – przekonuje Małgorzata Smyczek-Tryka. Zalet morsowania jest całe mnóstwo. Ludzie kąpiący się w zimnej wodzie cieszą się o wiele lepszym zdrowiem niż pozostali i praktycznie nie chorują. Dla nich to najtańszy lek na odporność. Skrajne warunki hartują układ immunologiczny i wzmacniają go. Dzięki uderzeniom zimna organizm zaczyna lepiej funkcjonować. Nagła zmiana temperatury przyspiesza bowiem krążenie i sprawia, że komórki całego organizmu są lepiej odżywiane. Wzmacnia się serce i inne organy ciała, a skóra jest lepiej ukrwiona, pozbawiona zmarszczek i cellulitu. Poza tym zanurzanie się w lodowatej wodzie wyzwala ogromne ilości endorfin, czyli hormonów szczęścia i poprawia samopoczucie. Zwolennicy morsowych kąpieli twierdzą, że hartują one nie tylko organizm, ale i… charakter. Ich zdaniem morsowanie dodaje odwagi i determinacji w życiu. Człowiek czuje w sobie moc i przełamuje się w innych aspektach życia. Ma siłę do działania i nie w głowie mu depresja.

Morsować może każdy, niezależnie od wieku. Najmłodsza skoczowska „foczka” liczy… osiem lat. Przeciwwskazaniami mogą być choroby serca czy nerek, dlatego przed pierwszym wejściem do wody warto skonsultować się z lekarzem. Istotne jest to, by morsować w towarzystwie doświadczonych osób, które krok po kroku wskażą, jak zachować się przed, w trakcie i po kąpieli. Najbardziej istotna jest odpowiednia rozgrzewka – nie za słaba i nie za silna. Taka, aby się nie spocić, ale jedynie rozruszać się, rozciągnąć i zrelaksować ścięgna oraz mięśnie. To wstęp do dobrej zabawy. Wchodząc do wody warto mieć ze sobą rękawice i obuwie neoprenowe czy innego typu, na początek nawet zwykłe, ponieważ zapobiega to odmrożeniom.

– Po rozgrzewce rozbieramy się i wchodzimy do wody na 3-5 minut. Początkowo wystarczy kilka czy kilkanaście sekund. Potem wychodzimy i znowu się rozgrzewamy, by jeszcze raz wejść do wody. Sezon zamierzamy zakończyć w kwietniu, także zapraszamy wszystkich chętnych do spróbowania swoich sił – dodaje Małgorzata Smyczek-Tryka.

 

google_news