Wydarzenia Bielsko-Biała

Jarosław Klimaszewski twierdzi, że ma najwyższe kwalifikacje, żeby rządzić. Prezydent przed drugą turą wyborów | WIDEO

Przed drugą turą wyborów samorządowych w Bielsku-Białej do studia Beskidzkiej TV zaprosiliśmy także obecnego prezydenta Jarosława Klimaszewskiego, który do dogrywki przystępuje z ponad 20-procentową przewagą głosów. Pytamy o kampanię, nastawienie po pierwszej turze i o to, dlaczego uważa, że byłby lepszym prezydentem niż jego kontrkandydat.


Czy spodziewał się pan takiego wyniku I tury, czy raczej miał pan przeczucie, że będzie wygrana?

Jarosław Klimaszewski: – Trzeba się było liczyć, że może być druga tura. Zawsze pycha kroczy przez upadkiem. Tak jak mówiłem wcześniej, przepis jest prosty, w pierwszej lub drugiej turze trzeba mieć więcej niż 50 proc. W pierwszej się to nie udało, myślę że wypłynęła na to ilość kandydatów. W zeszłych wyborach też była druga tura. To jest normalne, zwłaszcza tam, gdzie jest dużo kandydatów. A to dobrze, że oni byli, bo mieszkańcy mieli wybór.

Jak ocenia pan swojego konkurenta, Konrada Łosia?

– To jest porządny człowiek. Znamy się bardzo dobrze, znamy się na „Ty”, współpracujemy wiele lat. To mieszkańcy ocenią czy jego kwalifikacje są odpowiednie. Uważam, że moje przygotowanie jest o wiele lepsze.

Dlaczego, uważa pan, że byłby lepszym prezydentem niż Konrad Łoś?

– Gdybym uważał, że pan Konrad Łoś jest lepszym kandydatem, to bym nie kandydował. Kwestia doświadczenia. Myślę, że jeśli ktoś zarządza publicznymi pieniędzmi, zarządzał swoją firmą czy spółkami kapitałowymi, plus te pięć i pół roku doświadczenia na pewno stawia mnie wyżej. Przypomnijmy też, że to była najtrudniejsza w historii kadencja samorządów i nasze miasto przeszło przez nią z naprawdę minimalnym uszczerbkiem, co trzeba docenić. Na tej podstawie oceniam się, że jestem lepszym kandydatem, natomiast ostateczny głos należy do mieszkańców. Oni zdecydują i wszystko będzie jasne.

Czy ma pan sobie coś do zarzucenia, co nie poszło po pana myśli w tej kampanii?

– Pewnie są jakieś niedociągnięcia. W kampanii nigdy nie jest tak, że wszystko robi się dobrze. Można byłoby zawsze zrobić więcej, więcej się chwalić. Jako jedyny kandydat nie miałem tylko kandydowania na głowie tylko bieżące zarządzanie miastem i to jest istotne. Bardzo dużo spotykam się z mieszkańcami, to jest niezaprzeczalne. Wiele rzeczy, które się zrobiło powstaje na wniosek mieszkańców. Inni kandydaci mają większą dowolność w mówieniu, bo nie czują tej odpowiedzialności, którą czuje osoba, która przez 5 lat podpisywała dokumenty i podejmowała decyzje.

Czy z perspektywy czasu, żałuje pan wyłączania latarni nocą?

– Nie. Na pewno się z tego nie cieszę, bo to jest jakieś utrudnienie dla mieszkańców. Był taki czas, gdzie trzeba było to robić. W tej chwili nie jest to już koniecznie, ale był konkretny powód. Ja się w ogóle dziwię, że przedstawiciel PiSu w ogóle kandyduje w jakimkolwiek samorządzie, bo poprzedni rząd jasno dał do zrozumienia, że samorządy nie za bardzo im się podobają. Nie lubią autonomii, nie lubią jak mieszkańcy sami decydują o sobie. Był silny trend w kierunku centralnego zarządzania, doświadczyliśmy tego. Podejście do samorządu było niewłaściwe.

Konrad Łoś twierdzi, że w mieście wciąż jest za mało żłobków, mieszkań, jak się pan do tego odniesie?

– Na pewno by się jeszcze przydały, ale pan radny nie chce dostrzec tych osiągnięć, które już mamy. Po pierwsze ilość miejsc w żłobku w tej kadencji wzrosła o ¼, czyli jest postęp. Tylko po co na to zwracać uwagę. Jesteśmy w trakcie wyborów więc na niektóre rzeczy zamykamy oczy. Jeśli chodzi o sytuację mieszkaniową, to nigdy nie było takiego przyrostu jak w minionej kadencji. Mamy ponad 1000 wyremontowanych pustostanów, prawie 40 mieszkań wybudował TBS, kolejne 180 buduje. Za chwilę kończymy 203 mieszkania na osiedlu przy ul. Wapiennej. Pan radny raczy tego nie zauważać.

google_news