Cieszyn Kultura i rozrywka

Kaplica legendą owiana…

Fot. Monika Foltyn-Kubera

Kilka kroków od pałacu hrabiny Gabrieli Thun und Hohenstein w Kończycach Wielkich stoi Kaplica Opatrzności Bożej. Niedawno przeszła gruntowny remont i znowu zapełnia się wiernymi podczas mszy odprawianych przy większych parafialnych wydarzeniach. Przy tej okazji warto więc przypomnieć historię jej powstania, owianą wieloma legendami…

Kaplica zbudowana została przez miejscowego barona – Jerzego Fryderyka Wilczka jako obiekt drewniany – około 1686 roku. Wokół wybudowania drewnianej kapliczki narosło wiele legend. Najprawdopodobniej dlatego, że okoliczni mieszkańcy nie potrafili się pogodzić z tym, że tak bogata osoba jak baron Wilczek postawiła tylko skromną drewnianą kapliczkę. Jedna z legend mówi, że z okna pałacu wypadło dziecko i nie doznało żadnych obrażeń. Uznano to wówczas za cud. Ojciec dziecka, wyjeżdżając z Kończyc, ofiarował w ramach wdzięczności sporą sumę za wybudowanie murowanej kaplicy. Odwiedzając po pewnym czasie Kończyce Wielkie srodze się jednak zawiódł, gdy zobaczył drewniany budynek. Zawód był tak wielki, że z żalu miało mu pęknąć serce… Kolejna głosi, że w lesie obok zamku znajdowało się cudowne źródełko. Jego wodą miał się leczyć jeden z bogatych gości przyjeżdżający w odwiedziny do rodziny Wilczków. Był tak wdzięczny za odzyskane zdrowie, że pozostawił sporo pieniędzy na wybudowanie murowanej kaplicy. Jerzy Fryderyk wybudował jednak drewnianą. Gdy po jakimś czasie zobaczył to ofiarodawca, z żalu umarł…

Kaplica z obrazem Opatrzności Bożej stała się popularnym celem pielgrzymek wiernych z różnych stron. W dni odpustów (było ich pięć) przybywało do kaplicy nawet kilka tysięcy pielgrzymów. W 1759 roku dziekan frysztacki ks. Augustyn Fojcik stwierdził w swoim protokole, że kaplica jest bardzo zniszczona i za mała – w dniu odpustu może przyjąć tylko jedną trzecią pątników. Kaplicę wtedy rozebrano i w jej miejsce wybudowano nową, znacznie większą. Powstała dzięki staraniom ówczesnego proboszcza, ks. Szymona Świeżego. W ołtarzu umieszczono relikwie św. męczenników Benigny, Faustyna i Klementyny. Uroczyste poświęcenie miało miejsce 16 sierpnia 1767 roku przez biskupa Schaffengotscha. Kolejne stulecie było dla kończyckiej kaplicy czasem największej świetności w historii. Po odnowieniu budynku w 1859 roku, kaplica została ponownie poświęcona, a w 1893 zmodernizowana i wtedy też zyskała klasycystyczny wystrój.

Fot. Monika Foltyn-Kubera

Kaplica jest jednonawowa, prezbiterium zwrócona na północ. Na ambonie przedstawiona jest postać Jonasza w paszczy wieloryba. Przypuszczalnie istniejąca do dziś ambona została przeniesiona ze starej kaplicy. W 1774 roku Oko Boże nad ołtarzem wyzłocił dekorator Koenig z Frydku. Największą uwagę zwracają jednak witraże z wizją Opatrzności Bożej i Świętej Rodziny. Obrazy są niezwykłe, w kremowo-beżowej tonacji, przypominają nieco dzieła angielskich prerafaelitów z połowy XIX wieku. Te wyjątkowe witraże nie zostały jednak wykonane tradycyjną technologią, która polega na łączeniu różnokolorowych szklanych płytek w kompozycje. Tajemnica kończyckich witraży wyszła na jaw w trakcie remontu kaplicy kilkanaście lat temu. Wtedy konserwatorzy zajmujący się renowacją natknęli się na trudności techniczne. Okazało się, że witraże… nie są witrażami! Zostały wykonane całkowicie inną, nieznaną przez konserwatorów techniką. Wyglądają raczej jak obrazy rzeźbione w masie i nałożone na szkło. Materiałem, z którego są wykonane witraże jest pleksiglas. Skąd wziął się w Kaplicy Opatrzności Bożej? Przez synową „Dobrej Pani” Gabrieli. Ferdynand Eugeniusz, syn Gabrieli i Feliksa Thunów, ożenił się z Marianną z domu Röhm, bogatą panną ze sfer przemysłowych. Ojciec dziewczyny jako pierwszy na świecie rozpoczął w Niemczech produkcję szkła organicznego, inaczej zwanego pleksiglasem. Teściowie Ferdynanda znali pobożność hrabiny Gabrieli i postanowili zrobić jej prezent. Ten niezwykły dar miał łączyć średniowieczną tradycję i nowoczesne tworzywo sztuczne. W niemieckiej fabryce Otto Röhma specjaliści pracowali więc nad stworzeniem dwóch niezwykłych okien. W kaplicy zainstalowano je w 1938 roku. Pleksiglasowe witraże przetrwały wojnę i okres powojenny, w trakcie którego kaplica popadała w ruinę. Na szczęście, dzięki remontom, które w ciągu ostatnich lat przeprowadził w kaplicy proboszcz Andrzej Wieliczka, witraże wciąż cieszą oko i pięknie rozświetlają jej wnętrze…

Fot. Monika Foltyn-Kubera

google_news