Wydarzenia Bielsko-Biała

Kasowanie szlaków

O wielkich narciarskich inwestycjach, jakie w ostatnim czasie zrealizowano, lub mają być jeszcze zrealizowane na terenie Szczyrku, informuje się bardzo szeroko. Mało kto jednak zwrócił uwagę na pewien niepokojący aspekt tych działań. Otóż rozwój infrastruktury narciarskiej może uderzyć rykoszetem w miłośników pieszych górskich wędrówek.

Większość pieszych szlaków w rejonie Skrzycznego czy Malinowa koliduje bowiem z trasami zjazdowymi. To problem, bo także zimą trakty te są uczęszczane. Cieszą się sporym zainteresowaniem turystów. Zwłaszcza że ostatnimi laty zimy w Beskidach nie są zbyt śnieżne i piesza wędrówka nie nastręcza większych trudności nawet mało wprawnym piechurom. Jednocześnie jest jasno zdefiniowane (Ustawa o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich) kto po trasach narciarskich może się poruszać. Na liście tej nie ma pieszych turystów. Gdy dojdzie do wypadku z udziałem narciarza i „nieproszonego gościa”, ktoś taki może mieć kłopoty.

Gdzie jest zielony do Malinowa?

Pierwsza ofiara tego inwestycyjnego boomu już jest. Chodzi o zielony szlak turystyczny wiodący z Soliska (z przystanku autobusowego) na szczyt Malinowa i dalej w kierunku Skrzycznego lub Baraniej Góry. W ubiegłym roku został on czasowo zamknięty z powodu prowadzonych wtedy prac ziemnych związanych z budową trasy narciarskiej. Dolny odcinek szlaku biegł bowiem leśnym duktem, który obecnie został przekształcony (przy użyciu buldożerów) w szeroki stok zjazdowy. Trasa do szusowania jest już gotowa, lecz szlak nie został udostępniony turystom. Co prawda na Malinów można z Soliska dotrzeć innym (żółtym) szlakiem, lecz trzeba iść naokoło przez przełęcz Salmopolską i na dodatek spory kawałek ruchliwą, pozbawioną poboczy szosą. Dlatego większość osób wybierało krótszy – wiodący lasami i polanami – szlak zielony. Co z nim? – Został już na dobre skasowany, a jego oznaczenia w terenie zatarte – mówi Andrzej Kucia z bielskiego PTTK-u opiekującego się szlakami turystycznymi w rejonie Szczyrku. Wyjaśnia, że stało się tak z uwagi na rozbudowę ośrodka narciarskiego. Zaznaczył przy tym, że PTTK planuje wytyczenie w tym rejonie nowego traktu, który nie kolidowałby ze stokami zjazdowymi, lecz stanie się to dopiero wtedy, gdy inwestor zakończy wszystkie prace związane z przebudową tychże stoków. Czyli najwcześniej w przyszłym roku.

Jak dojść na Skrzyczne?

To jednak nie wszystko. Jeszcze bardziej skomplikowana sytuacja panuje na stokach Skrzycznego. Wszystkie szlaki prowadzące ze Szczyrku na ten wierzchołek przecinają, czy wręcz prowadzą odcinkami tras zjazdowych. W tym także tymi najtrudniejszymi, jak chociażby FIS, na których narciarze są w stanie rozpędzić się do naprawdę ogromnych prędkości. – Na razie nikt nie zwrócił nam uwagi na konieczność ograniczenia zimą ruchu pieszego na tych szlakach – tłumaczy Andrzej Kucia dodając, że turyści, którzy korzystają z tych traktów, powinni zachować szczególną ostrożność i na przykład poruszać się wyłącznie skrajem tras narciarskich (w miejscach, gdzie pokrywają się one ze szklakami pieszymi) Co jednak, gdy trzeba taką trasę pokonać w poprzek? – Zamierzamy w najbliższym czasie spotkać się z gospodarzem ośrodka, aby omówić wszystkie te kwestie – przyznał dodając, że problem polega na tym, że szlaki na Skrzyczne zostały wytyczone już dawno temu (znacznie wcześniej nim pojawili się tam narciarze). Zrobiono to w sposób przemyślany i logiczny, tak aby bezpiecznie można było wejść (i zejść) na górę. Byłoby teraz bardzo trudno (właściwie jest to niemożliwe) poprowadzić je na nowo tak, aby nie kolidowały z trasami zjazdowymi. Zwłaszcza że tras tych na północnych stokach Skrzycznego jest bardzo dużo. Teoretycznie można okresowo zamykać zimą piesze trakty, lecz chyba nie tędy droga. Wszak w Beskidy ściągają w tym czasie tłumnie nie tylko narciarze, a jazda po śniegu nie jest jedyną formą aktywności fizycznej w górach…

google_news