Sport Sucha Beskidzka Wadowice Oświęcim

Niewykorzystane okazje zemściły się

W najciekawiej zapowiadającym się starciu III rundy Pucharu Polski na szczeblu podokręgu wadowickiego piątoligowe białczańskie Tempo podejmowało czwartoligowy andrychowski Beskid. Toczący się w iście afrykańskich warunkach mecz mógł się podobać, choć niestety nie dostarczył wielu bramek.  A szkoda, bo były ku temu okazje.

Gospodarze meczu w ostatnich miesiącach kilkukrotnie rozgrywali sparingi z andrychowianami i zawsze wychodzili z nich zwycięsko. Dziś, gdy przyszło już grać o „punkty”, Beskid okazał się lepszy. Podopieczni Krzysztofa Wądrzyka mogą jednak mieć pretensje tylko do siebie. O ile po Adrian Ostrowski może mówić o pechu. Po jego strzale piłka trafiła w poprzeczkę to Mateusz Balcer nie tylko może, ale musi pluć sobie w brodę. Najpierw po długim podaniu od Krzysztofa Bryły znalazł się w sytuacji sam na sam z Maciejem Penkalą, ale nieczysto trafił w piłkę i bramkarz gości nie miał kłopotów z jej złapaniem. Chwilę później Balcer wpadł z piłką z drugiej flanki. Ponownie miał wyborną sytuację do zdobycia gola. Tym razem chybił. Po zmianie stron nie stu, nie dwustu, ale co najmniej 300-procentowej nie wykorzystał Michał Gruca i chyba tylko ona sam wie jak to się mogło stać. Nie popisał się również Łukasz Rupa, a po strzale zza pola karnego w wykonaniu Bartłomieja Pająka piłka otarła się o słupek.

Niewykorzystane okazje zemściły się w 60 min. Do długiej piłki doszedł Tomasz Moskała i lewą nogą oddał pewny strzał w długi róg. – W pierwszej połowie goście jeszcze strzelali, ale w drugiej to był chyba jedyny strzał jaki oddali. O naszej porażce zdecydował brak skuteczności. Taki zimny prysznic przed startem ligi dobrze chłopcom zrobi. Muszą pamiętać, by w pojedynkach ligowych wychodzić na boisko w pełni skoncentrowanym. Szkoda, że nie udało nam się awansować, ale nie ma powodu do dramatu. Po pierwsze nie odpadliśmy jak przed rokiem z Tarnawianką, ale wyżej notowanym rywalem, a po drugie będziemy mieli teraz luz i możemy skupić się tylko na lidze – mówi kierownik drużyny Mariusz Sałaciak.

Na koniec słów kilka o andrychowskich kibicach, których pojawienia się w Białce wiele osób się obawiało. tymczasem zachowali się nienagannie, choć zarazem dość osobliwie. Na trybuny weszli w 20 minucie meczu, wznieśli kilka okrzyków, skosztowali kiełbaski z grilla, by w przerwie odebrać podziękowania od piłkarzy i… zniknąć.  – Przyszli, zapłacili za wstęp, jak i za kiełbaski. A, że pojechali tak wcześnie. To już ich sprawa – mówi Mariusz Sałaciak.

Tempo Białka – Beskid Andrychów 0:1 (0:0)    

Tempo: Koper, Gruca, Mentel, Wróblewski, Bryła, Puzik, Rupa, Pająk, M. Balcer, Ostrowski (60′ Bisaga), Ł. Balcer

Beskid: Penkala, Marczak, Łożniak, Kapera, Stuglik, Wandzel (75′ Targosz), Kasiński, Koim, Węglarz, Motyka, Moskała (90′ Kuźma)

Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski

 

google_news