Wydarzenia Bielsko-Biała

Niezależni największymi przegranymi tych wyborów? Zarębska zachęca, by chodzić do urn

Małgorzata Zarębska zdobyła trzeci wynik w I turze wyborów na urząd prezydenta miasta. Ostatecznie jej stowarzyszenie nie weszło do Rady Miejskiej. Z kandydatką Niezależnych.BB w studiu Beskidzkiej TV niejako podsumowujemy kampanię prezydencką w stolicy Podbeskidzia. Czy Zarębska jest zadowolona ze swojego wyniku? Jakie ma plany i czy to koniec stowarzyszenia? Dlaczego społeczeństwo nie pojmuje wagi wyborów samorządowych i w nich nie partycypuje?

11,4 proc i trzecie miejsce w wyścigu o fotel prezydenta Bielska-Białej, jest pani zadowolona z tego wyniku?

Małgorzata Zarębska: – I tak i nie. To jest bardzo dużo głosów, ponad 7 tys. głosów. Nie jest łatwo zdobyć doprowadzić do tego, że wyborca idzie z długopisem i robi krzyżyk przy ostatnim nazwisku na liście osoby, która nie jest związana z żadną partią polityczną. To jest bardzo dobry wynik, niby podium, gdyby takie podium było. Mógł być wynik lepszy bo tak naprawdę nic nie wprowadza nowego do aktualnego stanu rzeczy, bo liczą się tylko dwie kandydatury, które przechodzą do następnej tury.

Co będzie pani robić przez najbliższe pięć lat?

– Jestem bardzo czynna zawodowo. Bycie radną i działaczem społecznym to nie była moja jedyna aktywność. Jestem wykładowcą akademickim, od lat 23 nadal to robię. Jestem właścicielem firmy marketingowo-PR. To jest bardzo ciężka branżą wymagająca zaangażowania i takiej aktywności przez 20 godzin na dobę, szczególnie jak się zarządza sytuacjami kryzysowymi w sieci, które wybuchają wieczorami, w weekendy czy święta. Ja tych aktywności mam dużo. Poza tym jestem mamą trójki dzieci, więc aktywności mi nie brakuje. Ale to nie oznacza, że nie będę się zajmowała również aktywnością społeczną. Zobaczymy w jakim wymiarze, na jakim polu. My nie działaliśmy na użytek wyborów.

Co teraz z niezależnymi? Stanie pani na czele stowarzyszenia?

– Na ten moment nie ma takiej decyzji. Prezesem jest Jarosław Zięba i on kieruje stowarzyszeniem. Będziemy podsumowywać, rozmawiać planować. Stawiać sobie jakieś cele. Czas pokaże, w którym kierunku to pójdzie. Zebrało się koło nas bardzo dużo ciekawych, mądrych, wspaniałych ludzi – działaczy społecznych, przedsiębiorców, ludzi, którzy chcieli coś zmienić w mieście, którzy widzieli możliwości rozwoju. Nie chcielibyśmy tego potencjału zmarnować.

Złośliwi mówią, że Niezależni.BB są największymi przegranymi tych wyborów.

– Tak, dla mnie to jest bardzo duży kłopot i trud, żeby pogodzić się z tym, że nie będziemy mieli radnych w Radzie Miejskiej. Zupełnie osobiście powiem, że bardzo się zżyłam z tą działalnością samorządową. Zżyłam się z osobami, które tę radę tworzą, z opcji innych również. To są ciekawi ludzie, działacze. Zresztą samorząd na tym polega, żeby opinie się ścierały ale na samym końcu był konsensus, cel i realizacja tego celu. Będzie mi tego bardzo brakowało, na pewno. Jest to dla mnie trudne, żeby się pogodzić, że Niezależni nie mają radnych. Niestety, premiowane są duże organizacje i partie. Ja otrzymałam bardzo dużą ilość głosów, jednak lista nie zebrała w skali miasta takiej ilości, która umożliwiłaby podział mandatów również dla nas.

Spełnił się najczarniejszy scenariusz?

– Jako kobieta i marketingowiec zawsze mam kilka scenariuszy, które mogą się wydarzyć. Na stole leżał również ten czarny. Trzeba się pogodzić z decyzją wyborców. Tak wybrali, tak będzie. Mam nadzieję, że to będzie dobre dla miasta.

Rozumiem że jest pani za tym, żeby w drugiej turze była jak największa frekwencja?

– Jestem za tym, żeby ludzie czuli potrzebę funkcjonowania samorządu wszędzie, w Bielsku-Białej też. Myślę, że przed nami jako społeczeństwem jest dużo pracy do wykonania. Pracy u podstaw. Nie przesadzę, jeśli powiem, że już od przedszkola. Nasze dzieci muszą wiedzieć, że to co dzieje się w samorządzie, to co dzieje się w parlamencie, to są rzeczy, które bezpośrednio nas dotyczą. To nie jest coś co jest obok nas, co przechodzi mimochodem. Jestem za tym, żeby ludzie brali udział w wyborach samorządowych.

– Zastanawiam się co byłoby u mnie w domu, gdybym nie była działaczką społeczną. Czy moje dzieci szłyby do wyborów? Myślę, że jako pokolenie „Z” nie poszliby. Ale z racji tego, że są wychowani w duchu obywatelskości to nie ma tematu. Ja potem sprawdzam. Byliście? Głosowaliście? Nie pytam na kogo, tylko czy to zrobili bo to jest związane z kulturą organizacyjną mojej rodziny.

Rozmawiał Adam Kanik.

google_news