Dwie wyprawy i jedną akcję ratunkową przeprowadzili w ostatnich dniach ratownicy z Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Najpierw pomocy potrzebował turysta, który przy silnym wietrze, ograniczonej widoczność i dużej ilość śniegu, zasłabł podczas wycieczki w rejonie Malinowskiej Skały.
– Na polecenie ratownika dyżurnego schronił się za skałami przed wiatrem. Z Centralnej Stacji Ratunkowej w Szczyrku wyruszyły dwa zespoły: jeden na skuterze przez Skrzyczne, a drugi samochodem terenowym i potem od Przełęczy Salmopolskiej na nartach skiturowych. Po około godzinie ratownicy poruszający się skuterem, i w dalszej części trasy na nartach skiturowych, dotarli do wyczerpanego turysty. Po przeprowadzeniu wywiadu rozpoczęli wspólne zejście i dalszą ewakuację skuterem na Przełęcz Salmopolską. Turysta nie wymagał pomocy medycznej – relacjonują goprowcy.
Kolejna interwencja dotyczyła mężczyzny, któy nagle upadł i leżał na śniegu na szlaku pomiędzy Szyndzielnią a Klimczokiem. O zdarzeniu poinformowała turystyka, która akurat szła za mężczyzną.
– Kobieta podkreśliła też, że z mężczyzną nie ma logicznego kontaktu. Na miejsce wypadku wyruszył ratownik dyżurny ze Stacji Ratunkowej Klimczok z pracownikiem schroniska z Szyndzielni, który dysponował skuterem. Ze stacji centralnej wyjechał zespół samochodem terenowym, który przesiadł się na quada na gąsienicach. Turysta z podejrzeniem udaru został ewakuowany na Szyndzielnię, a następnie koleją gondolową do karetki oczekującej przy dolnej stacji. Przejęcie przez zespół ratownictwa medycznego nastąpiło po 40 minutach od zgłoszenia, co w przypadku udaru jest bardzo istotne – podkreślają ratownicy.
Tego samego dnia w godzinach wieczornych narciarka skiturowa zjeżdżając samotnie ze szczytu Pilska straciła orientację w terenie. Za pośrednictwem aplikacji “Ratunek” poprosiła o pomoc.
– Ze stacji na Hali Miziowej w rejon kopuły szczytowej wyruszył skuterem zespół i ratownicy na nartach skiturowych trawersujący zbocza Pilska od strony Tanecznika. W Korbielowie ustalono zbiórkę dla pozostałych ratowników Sekcji Żywiec, których następnie przetransportowano w rejon działań. Po około półtorej godziny od zgłoszenia ratownicy na nartach skiturowych odnaleźli poszkodowaną. Po ogrzaniu i udzieleniu pomocy kobieta, w asyście ratowników, przeszła na Halę Miziową, skąd została ewakuowana do Korbielowa skuterem. Działania zakończono po ponad 4 godzinach, a brało w nich udział 14 ratowników – wyliczają goprowcy.
To powinno być zakazane Niech fanatycy takich przygód korzystają z nich u siebie pod blokiem Syndrom staropanieństwa.
dokladnie, nich porzadnie riki tiki w luzko nie zrobi, to im sie po gurach chce chodzic!
Pisz ze zrozumieniem bo nie wiadomo czy wyjścia w góry powinny być zakazane czy też przypadki zasłabnięcia, upadku, zabłądzenia. Lepiej korzystać z przygód w ogóle nie wychodząc z bloku. Skąd się wziął syndrom staropanieństwa?
Ciekawa jestem jak kształtują się koszty takich działań , ile Państwo płaci za taką akcje jest ktoś może zorientowany
Ty też możesz wywinąć orła ,wtedy nie będziesz się pytała ile kosztuje akcja
Droga ewo, jest drogo, życie ludzkie jest najdroższe.
A ty taki ideal ze nigdy nic sie nie dzieje?? Ciekawe … I wtedy napewno nie ma pytan o pieniadze…