Sport Cieszyn Żywiec Sucha Beskidzka Wadowice Oświęcim

Roman Ficek zrobił to! Pokonał Główny Szlak Beskidzki w niespełna 4,5 dnia!

Fot. Piotr Ordzowiały

On to zrobił! Ultramaratońcyk ze Skawicy Roman Ficek pobił absolutny rekord! Przemierzył liczący około 520 km Główny Szlak Beskidzki w nieco ponad 107 godzin (!), czyli nieco ponad 4 doby!

Do dziś Główny Szlak Beskidzki prowadzący z Wołosatego w Bieszczadach do Ustronia miał dwóch rekordzistów.  Najszybciej pokonał go trzy lata temu Rafał Bielawa, któremu przemierzenie najdłuższego szlaku w Polsce zajęło 108 godzin i 55 minut. Tyle tylko, że ultramaratończyk korzystał ze wsparcia.  Rok temu w formule self suport (lekkie wsparcie), czyli w możliwością korzystania z dostępnych na trasie schronisk, sklepów, itd. (bez zorganizowanej pomocy) GSB zaliczył Roberta Trebi Coraba, ale potrzebował na to 134 godzin i 34 minut.

Roman Ficek, choć korzystał tylko z lekkiego wsparcia, chciał od razu rozprawić się z dwoma rekordami i to w wielkim stylu. Planował przebiec SGB w 96 godzin, czyli cztery doby. Wystartował z Wołosatego w niedzielę o 9.00 i ostro parł przed siebie. W Beskidzkie Niskim błotnista trasa zrobiła jednak swoje. Pokonanie tego odcinka kosztowało skawiczanina masę sił. Przede wszystkim jednak przemoczył buty, których nie mógł zmienić. Rozmoczona skóra zaczęła palić z każdym krokiem. Ból łagodził między innymi chłodząc nogi w potoku Bystrzanka.

Krótki odpoczynek na chłodzenie rozpalonych nóg. (fot. Piotr Ordzowiały)

Pomimo przeciwności losu, Roman Ficek dążył do postawionego sobie celu. Wczoraj o 20.30 zameldował się w Schronisku na Markowych Szczawinach. Miała być krótka drzemka i wymarsz. Ostatecznie zdołał przespać się 1,5 godziny, a na szlak wyszedł krótko przed 24.00. Po pokonaniu niewielkiego odcinka dopadło go zmęczenie. – Musiałem się przespać.  Zdrzemnąłem się na prawie dwie godziny. Potem mnie dolało. Celem jest dobiegnięcie – mówił dziś (w czwartek, 2 lipca) o poranku w schronisku na Rysiance. Już wtedy było jasne, że nie przebiegnie SGB w 96 godzin, ani też nie zdoła złamać mitycznej bariery 100 godzin.  O 13.00, czyli po 100 godzinach walki na czerwonym szlaku od celu dzieliło go nieco ponad 40 km!

Pomimo potwornego zmęczenia, niewyspania i obdartych, palących niemal żywym ogniem palców pokonywał kolejne kilometry. Wszak rekord Rafała Bielawy wciąż był do pobicia. O 18.30 skawiczanin dotarł na Czantorię, z której widział już Ustroń. Niby tylko kilkaset metrów w dół. Ale w mieście czekała go jeszcze jedna wspinaczka. Na położoną 758 m n.p.m. Równicę, czyli 450 metrów ponad Ustroniem. Zagryzł zęby i zaczął ostatnią w ciągu czerech i pół dnia wspinaczkę. Potem był już tylko kilkukilometrowy bieg w dół i meta! Czas 107 godzin, 25 minut!

Ponad 500 km z Wołosatego do Ustronia Roman Ficek pokonał… pieszo w 4,5 dnia!

google_news
Subskrybuj
Powiadom o
guest
7 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
prawica
prawica
3 lat temu

BRAWO!!!

tez mi wycyn
tez mi wycyn
3 lat temu

A mioł on sie cas wysrać po drodze w ogóle ?

zenek
zenek
3 lat temu

Tak, jak napisał Krystian, kierunek w jakim zmierza bicie tych, pożal się Boże, rekordów, to absurd. W góry chodziło się, i chyba nadal chodzi, dla przyjemności, kontaktu z przyrodą, pięknych widoków i “złapania” atmosfery, a nie dla pędu z poparzonymi do krwi palcami. Kolejny rekord nonsensu do pobicia – może teraz, rzeczywiście, na czworakach albo tyłem ?

Jozin z Bazin
Jozin z Bazin
3 lat temu

Ja zaliczyłem tę trasę w zimie w czasie 91 godz.

Paweł
Paweł
3 lat temu
Reply to  Jozin z Bazin

Haha i do tego jeszcze z Bazin musiałeś przebiec do Wolosatego i z powrotem brawo ?

Krystian
Krystian
3 lat temu

Jeśli tak podchodzić to owej “turystyki”, to może teraz ktoś wpadnie na pomysł, by przejść ten szlak na czworakach, inny by iść tam tyłem, a jeszcze inny, by przebyć go niosąc koszyk na głowie. Lista pomysłów niewyczerpana.

Osioł
Osioł
3 lat temu

I co to za radość z turystyki ? Pamiętam jak kiedyś na Słowacji Słowacy się z nas śmiali, że nie jesteśmy turystami tylko “rychlikami” ( pociąg chyba ). I mieli k…wa rację.