Wydarzenia Wadowice

Ruiny barwałdzkiego zamku: Odgrzebać choćby trochę…

Ruiny zamku w Barwałdzie mogłyby być turystyczną atrakcją, ale nie są. Jak na razie mają zdecydowanie mniej szczęścia niż oddalony o kilka kilometrów podobny obiekt w Lanckoronie, który krok po kroku wychodzi spod ziemi. Ale jest grupa osób upominająca się o choćby częściowe wyeksponowanie barwałdzkiego zabytku i gotowa podjąć się drobnych prac.

Nie wszystko na razie idzie po myśli pasjonatów regionalnej historii, lecz widać już niewielkie światełko w tunelu. Zamek w Barwałdzie był budowlą średniowieczną, powstałą w połowie XIII wieku, jako twierdza chroniąca wschodnie granice Księstwa Oświęcimskiego. Narosło wokół niej wiele historii i legend. Na pewno mieli tu swoją siedzibę rycerze rabusie, w tym słynna Włodkowa, czyli Katarzyna Skrzyńska. No i co z tego, skoro obecnie – gdyby nie wyraźne oznaczenia wykonane przez PTTK oraz Stowarzyszenie Niezależni z Kalwarii – to turyści nawet nie wiedzieliby, że kroczą po zabytkowych ruinach albo, że przechodzą obok nich. Dochodzi się tutaj lasem i zamkowe wzgórze też jest w dużej części pokryte drzewami, zaroślami, czy nawet pokrzywami i roślinnością zielną. A widoki nie wszędzie są ciekawe, gdyż nie brakuje tu powalonych drzew. Stowarzyszenie Niezależni z Kalwarii Zebrzydowskiej, pod kierownictwem prezesa Zbigniewa Kochana, chce to zmienić. – Od około trzech lat staramy się powstrzymać niszczenie zabytków, resztek murów, które są pozostałością po zamku – mówi sekretarz zarządu stowarzyszenia Andrzej Bucki. – Mury te zarastają pokrzywami i chwastami. To nie wpływa na urok tego miejsca, a wprost przeciwnie niszczy je. Zdaniem zarządu stowarzyszenia potrzebne są choćby drobne prace do wykonania, pozwalające – nawet poprzez wyplewienie zbędnej roślinności – na ekspozycję fragmentów muru. Szkopuł w tym, że stowarzyszenie nie jest gospodarzem terenu. Należy on do Nadleśnictwa Andrychów, które może wydawać wszelkie pozwolenia. – Mamy wstępne zgody od wojewódzkiego konserwatora zabytków w Krakowie, że jeśli Lasy Państwowe i ich przedstawiciel, czyli Nadleśnictwo Andrychów wydadzą zgodę, to my możemy te wszystkie chwasty usunąć, głównie pokrzywy, ale też dziki bez i dziką leszczynę. One swoimi korzeniami niszczą strukturę murów. Oczywiście zachowamy roślinność prawnie chronioną. Niezależni mają sojuszników. To uczniowie klas mundurowych kalwaryjskiego Zespołu Szkół i Placówek Oświatowych, którzy gotowi są pomóc przy plewieniu. Swoją cegiełkę do inicjatywy dołącza także Lokalna Grupa Działania Gościniec 4 Żywiołów z siedzibą w Zakrzowie Bugajskim. Wydaje właśnie mapkę z opisem trasy do ruin. Tymczasem – jak twierdzą członkowie stowarzyszenia Niezależni – Nadleśnictwo Andrychów patrzy na nich trochę z ukosa i nie wydaje na razie żadnych zgód. Postanowiliśmy zatem sprawdzić – dlaczego? Okazuje się, że służby w zielonych mundurach mają na to swoje argumenty. Przede wszystkich dotarły do nadleśnictwa informacje, iż inicjatywa związana z barwałdzkimi ruinami obejmuje większy zakres – z planami budowy pomostu oraz innych, różnych budowli oraz maksymalnego odsłonięcia nie tylko murów. – Na wycinkę dla takich celów nie ma zgody – stwierdził Marian Wilk z Nadleśnictwa Andrychów. Naszemu rozmówcy wyjaśniliśmy, iż stowarzyszeniu z Kalwarii chodzi jedynie o ekspozycję niewielkich fragmentów murów poprzez likwidację chwastów. Na to przedstawiciel nadleśnictwa zareagował pozytywnie. – Z usunięciem roślinności zielnej, która nie podlega ochronie szczegółowej, nie będzie problemu – ocenia. – Niech ci ludzie wyślą tylko do nas pismo i określą w nim, jakie mają zamiary, że chodzi im tylko o wycięcie niechronionej roślinności zielnej. I jeśli złożą taką deklarację, to bez problemu otrzymają zgodę.

Jest jeszcze problem z połamanymi drzewami wokół ruin. I na to nadleśnictwo ma radę. – Jesteśmy rozliczani z liczby drzew pozostających do naturalnego rozkładu. Jeśli jest taka wola stowarzyszenia, to możemy wydać zgodę na przesunięcie połamanych drzew w inne miejsce – wyjaśnia Marian Wilk.

google_news