Wydarzenia Żywiec

Schroniskowy cud

Święta to czas, który otwiera ludzkie serca. Przy tej okazji Monika Piskozub, kierowniczka Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Żywcu podzieliła się z nami historią, która być może otworzy je jeszcze szerzej – zwłaszcza na los psiaków czekających na adopcję w kierowanej przez nią placówce.

Brenda i Gastor to dwa pieski, które przyjęto do żywieckiego azylu w 2015 roku. Brenda była czarną, niepozorną suczką, która – przebywając w azylowym boksie – wykazywała ogromną agresję w stosunku do każdego człowieka, który pojawił się na horyzoncie. Z kolei kiedy znalazła się poza boksem, była niezwykle lękliwa, uciekała przed każdym nowym bodźcem czy dotykiem. Kiedy trzeba było Brendę wyprowadzić na spacer, można to było zrobić jedynie w asyście jej „kumpla” z boksu – Gastora. Tylko w jego obecności czuła się bowiem bezpieczna.

Gastor był średniej wielkości, czarnym, podpalanym mieszańcem. – Uwielbiał chodzić na spacery, ale przedkładał ponad nie głaskanie, przytulanie i uwagę człowieka – opisują go w schronisku. Oba psiaki nie tylko trafiły do azylu w tym samym czasie, ale też – niemal od samego początku – dzieliły jedno pomieszczenie. Czas mijał, aż obu zwierzakom stuknęły trzy lata wspólnego pobytu. Chętnych do adopcji jednak nie było, a szansa na nią maleje z każdym rokiem pobytu psa w azylu.

Jednak pewnego dnia w przytulisku pojawiła się kobieta, która od razu zakochała się w Brendzie. Niestety, kiedy powiedziano jej, że suczka powinna zostać przygarnięta – dla jej dobra – wraz ze swoim towarzyszem, zapał potencjalnej właścicielki wyraźnie osłabł. Skończyło się na tym, że pieski zostały w schronisku.

Na szczęście to nie koniec tej historii. Po mniej więcej tygodniu ta sama kobieta wróciła do azylu i wypowiedziała magiczne słowa: – Biorę oba! Dzisiaj pieski mają się świetnie, a Brenda jest wręcz zapatrzona w swoją właścicielkę i nie odstępuje jej na krok. Suczka jest żywym dowodem na to, że miłość, troska i uwaga potrafią przełamać nawet długo pielęgnowane lęki. – Fakt, że dwa niemłode już psiaki, przebywające w azylu od lat i o tak odmiennych charakterach znalazły wspólny dom, to nasz mały schroniskowy cud – uśmiecha się kierowniczka.

Niewiele potrzeba, aby ta historia się powtórzyła i cudów przybyło. Wystarczy odwiedzić przytulisko. A nuż któremuś z piesków uda się równie skutecznie skraść czyjeś serce…

 

google_news