Wydarzenia Bielsko-Biała

Skoczkowie na Szyndzielni

Przed wojną, tuż obok schroniska na Szyndzielni, istniała skocznia narciarska. Jedna z kilku, jakie można było zobaczyć w tamtym czasie w okolicach Bielska i Białej.

Dzisiaj – z wyjątkiem jednej – nie ma już po nich śladu, a większość bielszczan nawet nie ma pojęcia o ich istnieniu… Schronisko na Szyndzielni już na początku XX wieku było tak popularne, że rocznie – jak podają źródła – odwiedzało go nawet 7 tysięcy osób. Na owe czasy była to imponująca liczba, bo turystyka górska nie była wtedy tak popularna jak dzisiaj, a – bez kolejki – na Szyndzielnię tak łatwo dostać się nie było. Schronisko oprócz turystów gościło zimą także liczne grono skoczków narciarskich.

A to za sprawą pobudowanej w 1923 roku obok schroniska, na tak zwanej Kamitzer Platte (Kamienickiej Płycie), skoczni narciarskiej. Obiekt powstał dzięki staraniom działaczy niemieckiego Towarzystwa Sportowego Wintersportclub z Bielska, a jego projektantem był inżynier o nazwisku Schorsch (dość szybko skocznię przebudowano, a nowy projekt przygotował inżynier Sepp Bildstein). Umożliwiała „loty” na odległość od 20 do 30 metrów, a na ówczesne czasy były to imponujące osiągi (za rekord Polski przed I wojną światową uznaje się 15-metrowy skok Jana Jarzyny na skoczni na Kalatówkach w Zakopanem w 1914 roku).

Na Szyndzielni rywalizowało w tamtym okresie wielu utalentowanych i znanych ówczesnych skoczków, nie tylko z Bielska i okolicznych miejscowości (warto pamiętać, że skoki narciarskie uprawiono w Beskidach wcześniej niż pod Tatrami), lecz także spoza beskidzkich klubów.

W 1927 roku na Szyndzielni rozegrano zawody narciarskie o mistrzostwo Śląska. Zorganizowali je członkowie „Wintersportclub des Beskidenwv-Vereins” oraz sekcja narciarska klubu sportowego 3. Pułku Strzelców Podhalańskich. Trzy pierwsze miejsca zajęli zawodnicy z Bielska, a zawody utrudniał padający śnieg.
Do dzisiaj nie zachowało się wiele informacji na temat samej skoczni. Zostały nieliczne fotografie. Nie wiadomo też kiedy oddano na niej ostatnie skoki. Pewne jest tylko to, że po wojnie skocznia już nie działała, rozebrano ją najpewniej w latach 50. XX wieku. Do dzisiaj nie pozostał po niej żaden ślad i właściwie tylko dzięki fotografiom można umiejscowić ją w terenie.

Identyczny los spotkał pozostałe skocznie narciarskie z tego okresu istniejące niegdyś w okolicach Bielska i Białej. Najwcześniej, bo już w 1909 roku skakano na nartach na Magurce Wilkowickiej, będącej w owych czasach centrum sportów zimowych w Beskidach. Pierwszą „prawdziwą”, stosunkowo niewielką skocznię oddano tam do użytku w 1921 roku (wcześniej skakano na tak zwanych skoczniach terenowych usypywanych co sezon ze śniegu, z wykorzystaniem wyłącznie naturalnego ukształtowania terenu). Obiekt położony był pod szczytem góry (w pobliżu schroniska) od strony Wilkowic. Służył głównie zawodnikom klubu „Wintersportclub”, lecz rywalizowali na nim także reprezentanci innych okolicznych klubów narciarskich, a nawet zakopiańczycy czy zawodnicy z klubów krakowskich. Wyniki osiągane na Magurce nie były imponujące. Rozmiar skoczni umożliwiał co prawda wykonywanie nawet 20-metrowych skoków, lecz zawodnicy – jak wynika ze znanych nam relacji z zawodów – zaliczali znacznie krótsze, dwunastometrowe odległości. Z tamtej skoczni nic nie pozostało do naszych czasów i mało kto jest nawet w stanie wskazać dokładne miejsce, w którym się znajdowała.

Skocznia narciarska istniała także na Klimczoku. Przy czym i tu początkowo rywalizację prowadzono w oparciu o skocznie terenowe. Na takich obiektach zawody rozgrywano już od 1923 roku. Pierwsza skocznia o stałej konstrukcji powstała najpewniej dwa lata później, również staraniem bielskiego Wintersportclub. W 1928 roku rozegrano na niej narciarskie mistrzostwa Śląska. Musiał być to obiekt sporych jak na tamte czasy gabarytów, bo zwycięzca oddał skoki na odległość 28,5 m, 29,5 m i 29 metrów (w tamtych czasach zawodnicy oddawali trzy punktowane skoki). W roku 1932 skocznia została rozbudowana i otrzymała oficjalną licencję Polskiego Związku Narciarskiego. W tamtym okresie skakano na Klimczoku nawet powyżej 30 metrów. Zawody rozgrywano tam jeszcze w połowie lat 30. ubiegłego wieku. Trudno ustalić, kiedy i w jakich okolicznościach obiekt porzucono i rozebrano. Nie wiadomo też jak wyglądała skocznia, bo nie jest znana żadna jej fotografia, co właściwie uniemożliwia dokładną lokalizację obiektu w terenie.

Na nartach skakano w okolicach Bielska nie tylko wysoko w górach. Skocznia istniała także w Cygańskim Lesie. Trudno określić, kiedy powstał tam pierwszy taki obiekt sportowy (z pewnością terenowy). Na pewno w okresie powojennym istniała tam skocznia o punkcie konstrukcyjnym 15 metrów i była intensywnie wykorzystywana. Swoje kariery sportowe rozpoczynało na niej wielu utalentowanych zawodników, w tym Zdzisław Hryniewiecki. Podczas swoich pierwszych zawodów rozegranych w 1948 roku zajął drugie miejsce, uzyskując dwukrotnie odległość 16 metrów. W latach 60. skocznia przeszła modernizację i została powiększona (punkt konstrukcyjny wynosił wtedy 25 metrów).

Ostatnia ze skoczni w Cygańskim Lesie została oddana do użytku pod koniec lat 70. ubiegłego wieku. Była jednak konstrukcyjną porażką. Na obiekcie – o stalowej konstrukcji – rozegrano zaledwie kilka zawodów, bo okazał się niebezpieczny dla skoczków. Rozbieg był zbyt długi w stosunku do zeskoku i – mówiąc w uproszczeniu – co lepsi zawodnicy lądowali już na „płaskim”. Podjęte w latach 80. próby modernizacji na niewiele się zdąły. Skocznia została porzucona przez sportowców, a na początku nowego tysiąclecia rozebrana. Do dzisiaj są widoczne jej ślady w postaci specyficznie ukształtowanego stromego zbocza. Także w świadomości bielszczan wciąż funkcjonują pojęcia „skocznia” czy „pod skocznią” dla określenia tego fragment „Cygańskiego Lasu”.

Ostatnia z podbielskich skoczni to wciąż funkcjonujący obiekt w Bystrej, na którym trenują zawodnicy tamtejszego klubu Klimczok. Obecnie istniejący został oddany do użytku całkiem niedawno, bo – po przebudowie – w 2010 r. W jego skład wchodzą dwie skocznie igielitowe o punktach konstrukcyjnych 29 i 18 metrów. Co ciekawe skocznia znajduje się zarówno na terenie Bystrej, jak i Bielska-Białej. Leży bowiem na granicy obu miejscowości tak, że rozbieg jest w Bystrej, a zeskok już w Bielsku-Białej.

google_news
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Iwa
Iwa
2 lat temu

?

kubciński
kubciński
2 lat temu

Mam nieodparte wrażenie że to jest kopiuj/wklej z pewnego Bielskiego portalu – panie Płużek nie popełniłeś pan czasem plagiatu?!?

Aleksander
Aleksander
2 lat temu

To jest TO piękna historia tak samo był jeden z najtrudniejszych w Europie torów saneczkowych męczyli się tu Austriacy Niemcy Czesi itp były to inne piękne czasy masa ludzi koło toru i pełne tramwaje aby dojechać do lasy cygańskiego.

Narciarz
Narciarz
2 lat temu

Materiał rewelacja:) wreszcie coś normalnego: historia, region, sport..
Można nie o szczypionkach, pisach i pszy-łbicach? Można!