Nyska Stal, która do tej pory w rozgrywkach I Ligi straciła zaledwie jednego seta okazała się zbyt mocna dla BBTS-u, choć ten zdołał urwać gościom seta.
Marne to jednak pocieszenie, gdyż przez praktycznie całe spotkanie BBTS był jedynie tłem dla dobrze zorganizowanych i świetnie dysponowanych podopiecznych Krzysztofa Stelmacha. Już po czterech pierwszych piłkach Paweł Gradowski zmuszony był zaprosić swoich siatkarzy na przerwę. Ta podziałała i bielszczanie trzymali się blisko remisu.
W drugiej połowie seta Stal odjechała na trzy punkty i choć BBTS zdołał stratę zniwelować, to chwilę później popełnił błędy, które kosztowały przegranie pierwszej partii. Wydawało się, że druga odsłona będzie mieć niemal identyczny przebieg jak pierwsza. Goście prowadzili już 17:12, ale to gospodarze zwyciężyli na przewagi do 26.
Trzeciea i czwarta partia to sety bez historii. Stal grała swoje, szybko odskakiwała i spokojnie wygrywała do 16 i 18. Cały mecz zza band reklamowych oglądał były szkoleniowiec BBTS-u Rostilav Chudik. Wszystko wskazuje jednak na to, że była to jedynie kurtuazyjna wizyta.
BBTS Bielsko-Biała – Stal Nysa 1:3 (21:25, 28:26, 16:25, 18:25)
Autorem fotoreportażu jest Artur Grabski
