Sport Cieszyn Oświęcim

„Sukces wymaga pracy”. Bartosz Loter przed następną prostą w karierze

Fot. z arch. Bartosza Lotera

Jest młody, inteligentny i uzdolniony w swojej dyscyplinie. Ma też realne sportowe sukcesy na koncie, a jednak wygląda na to, że pochodzący z Cieszyna pływak, poza ruchami „żabki”, nie odrywa się od ziemi i twardo po niej stąpa.

Bartosz Loter za kilka miesięcy uda się do Stanów Zjednoczonych, a wcześniej czekają go mistrzostwa Polski. O swoich planach na przyszłość, ale także o przeszłości, rozmawia z red. Michałem Cichym.

– Jaka jest Twoja obecna lokalizacja i etap edukacji?

– Pochodzę z Cieszyna. Od kilku lat moje życie toczy się wokół nauki i sportu. Uczę się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Oświęcimiu. To właśnie tutaj, każdego dnia, oddaję się treningom pływackim, które są moją pasją i sensem życia. Aktualnie skupiam się również na przygotowaniach do matury, która już niedługo mnie czeka. Mimo intensywnego tempa życia, staram się znaleźć balans między nauką a sportem, aby osiągnąć swoje cele zarówno akademickie, jak i sportowe.

– Zatrzymajmy się przy celach akademickich. Niedawno pojawiła się informacja o Twoim wyjeździe za ocean, w celu nauki i trenowania.

– Moim celem od dłuższego czasu było studiowanie za granicą, a szczególnie w USA. Zacząłem podejmować pierwsze kroki w tej kwestii już na początku ubiegłego roku. Od września zacząłem aktywnie kontaktować się z różnymi uczelniami, przede wszystkim tymi, które mają silne drużyny pływackie. Te rozmowy pozwoliły mi lepiej poznać kulturę uczelni i atmosferę panującą w drużynach. Dostałem kilka ofert od prestiżowych uczelni z różnych stanów w USA. Po długich rozważaniach i konsultacjach z rodziną oraz trenerem, postanowiłem wybrać Drexel University w Filadelfii. Udało mi się podpisać kontrakt pod koniec stycznia tego roku, co było dla mnie ogromnym osiągnięciem. W Stanach Zjednoczonych system sportów akademickich działa na zasadzie podziału na dywizje. Wybrana przeze mnie uczelnia należy do najwyższej dywizji wśród wszystkich sportów. Jest to miejsce o bardzo wysokim poziomie sportowym i akademickim, znajdujące się w czołówce najlepszych uczelni na świecie.

– To będzie odpowiednik polskiego AWF-u?

– Planuję podjąć studia na kierunku Inżynieria Materiałowa – Nanotechnologia, który w Drexel University cieszy się najwyższym prestiżem. Szukałem więc uczelni, która spełniłaby moje oczekiwania zarówno pod względem naukowym, jak i sportowym. Chociaż stawiam na karierę sportową po maturze, zdaję sobie sprawę, że zawodowa kariera nie trwa wiecznie. Dlatego ważne jest, aby mieć solidne podstawy akademickie, które pozwolą mi kontynuować rozwój nawet po zakończeniu kariery sportowej.

– Jakie były warunki przyjęcia?

– Oficjalnie jestem już zapisany na uczelnię, a warunkiem rozpoczęcia nauki w niej jest ukończenie szkoły średniej i zdanie matury. Wszystko jest już na tym etapie zatwierdzone przez Uniwersytet w Filadelfii.

– To najlepsza ścieżka rozwoju dla młodego pływaka z Polski? Pamiętam, że już tak postępowano w latach 80. czy 90. ubiegłego wieku.

– Na pewno, by się rozwijać pod względem naukowym i sportowym. W Polsce nie ma takich możliwości dla tych dwóch aspektów. Chociaż polski pływacki poziom jest solidny, niestety brakuje dedykowanych miejsc, które skoncentrowałyby się na wysokim poziomie treningowym dla zawodników preferujących styl klasyczny.

– USA to obecnie hegemon w pływaniu?

– Pod względem pływania Stany Zjednoczone są w pierwszej trójce na świecie. Pod względem żabki również bardzo dobrze stoją, mają świetnych zawodników. Stany mają bardzo duże zaplecze zarówno dla pływaków międzynarodowych, jak i samych Amerykanów, a to wszystko dzięki warunkom, w jakich można trenować i dzięki doświadczonym trenerom.

– Jakie jeszcze kraje są w tej trójce?

– Przede wszystkim Chiny, a wysoko stoi również Holandia. W zeszłym roku byłem w Holandii, gdzie miałem okazję trenować z Arno Kammingą, srebrnym medalistą olimpijskim z Tokio 2020. Przez kilka dni miałem także przyjemność trenować z innymi światowej klasy pływakami. To doświadczenie pozwoliło mi zauważyć znaczną różnicę w technice pływania między Polską a Holandią. Dzięki temu wyjazdowi miałem okazję doskonalić wiele aspektów technicznych, co przełożyło się na poprawę moich osiągnięć i szybsze tempo pływania.

– Polacy coś znaczą w tym sporcie obecnie?

– Mamy wielu zawodników, którzy błyszczą w światowym środowisku pływackim, ale w żabce jeszcze trochę nam brakuje.

– Co jest powodem takiego stanu rzeczy? Warunki, obiekty, szkolenie, brak talentów?

– Różnice w technice pływania między krajami często wynikają z odmiennych systemów szkolenia, które są stosowane od wczesnych lat rozwoju zawodników. W Stanach Zjednoczonych istnieje jeden spójny system szkolenia, który jest prowadzony od najmłodszych lat. Choć nie każdy pasuje do tego systemu, przy tak dużej liczbie zawodników zawsze wyróżnia się kilku wybitnych, takich jak Michael Phelps. Jego osiągnięcia są naprawdę fenomenalne i stanowią wzór dla wielu pływaków. Jednak nie każdy jest zdolny do wykonania takiej ilości treningów, jakie Phelps wykonywał, zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Każdy zawodnik musi znaleźć własną drogę do sukcesu, dostosowując się do swoich możliwości i ograniczeń.

– Phelps to Twój idol, wzór sportowy?

– Nie mam jednej osoby, której karierą byłbym zafascynowany jako idolem. Ale z perspektywy sportowych osiągnięć, Michael Phelps na pewno jest kimś, kogo podziwiam i chciałbym naśladować. Jednak jako pływak specjalizujący się w stylu żabki, zwracam uwagę na zawodników tego samego stylu, zwłaszcza tych, których miałem okazję poznać osobiście, jak – co już mówiłem – Arno Kamminga, wicemistrz olimpijski z Holandii. Od niego wiele się nauczyłem, co przyczyniło się do moich dobrych wyników w 2023 roku, zwłaszcza podczas Mistrzostw Europy Juniorów w Belgradzie.

– Te wyniki na ME to było dotychczasowe apogeum? Co uważasz za swoje największe osiągnięcia w pływaniu?

– Uczestnictwo w ME juniorów i korona żabki w grudniu 2023 na MP juniorów w Olsztynie, czyli trzy złote medale na różnych dystansach. Zawsze chciałem taką koronę stylu klasycznego zdobyć. Rzadko się zdarza, że zawodnik jest najlepszy na 50, 100 i na 200 metrów. Dzięki ciężkiej pracy na treningach oraz wsparciu mojego trenera, Piotra Woźnickiego, udało mi się zrealizować wszystkie cele, które sobie wyznaczyłem na tamten rok.

– Wielu sportowców, na pytanie o najważniejsze przyszłe zawody odpowiada, że to te najbliższe. Jakie ważne starty Ciebie czekają?

– Teraz przygotowuję się do mistrzostw Polski seniorów i młodzieżowców, które się odbędą pod koniec kwietnia w Lublinie. Głównym celem będzie zrobić „życiówki” i powalczyć o medal seniorski. Jest on w moim zasięgu na dystansie 100 m i 200 m. Chodzi o trzecie miejsca, bo faworytami do dwóch pierwszych miejsc są starsi i nasi najlepsi „żabkarze” w kraju, którym trudno dorównać, czyli Jan Kałusowski i Dawid Wiekiera. Potem rozwój w USA i w następnym roku w maju walka o kwalifikacje na imprezy międzynarodowe.

– Czym dla Ciebie jest pływanie?

– Przede wszystkim pływanie uczy systematyczności i ciężkiej pracy, ponieważ nie jest to łatwy sport. Wymaga on mocnego charakteru i ogromnej determinacji, ponieważ treningi potrafią wyczerpać człowieka z sił. Przygotowania do mistrzostw Polski obejmują przepłynięcie 60-70 kilometrów tygodniowo, co stanowi intensywny okres, ale jednocześnie najważniejszy, aby dobrze i dokładnie przepracować treningi. Dla mnie pływanie to także ogromna radość i spełnienie marzeń. Cieszę się, że mogę zdobywać medale i reprezentować swój kraj na międzynarodowych zawodach. To możliwość podróży i odkrywania świata poprzez swój ulubiony sport.

– Przeskoczmy na start. Jak się zaczęła Twoja przygoda z trenowaniem pływania?

– Chyba zwyczajnie. Rodzice wysyłali mnie na naukę pływania, a tam trenerzy zobaczyli we mnie potencjał. W VI klasie podstawówki nastawiłem się już na wyczynowy sport, tylko pływanie.

– Na początku był Delfin Cieszyn?

– Tak, Delfin. Moją pierwszą trenerką była Katarzyna Widzik- Kopiec, a potem Łukasz Widzik. W klubie Delfin rozwijałem się od młodych lat. To właśnie tam udało mi się osiągnąć wiele znaczących sukcesów, w tym zdobyć pierwsze medale na Mistrzostwach Polski Juniorów.

– Czym żyje Bartosz Loter poza pływaniem?

– Zawsze, gdy wracam z intensywnych treningów w Oświęcimiu, lubię spędzać czas na działce mojego dziadka w Dzięgielowie. To moje ulubione miejsce do relaksu, gdzie mogę oderwać się od codzienności i odpocząć. Tam moja głowa naprawdę się uspokaja, co pozwala mi podejść do kolejnych treningów z nową energią i determinacją.

– Czyli ciągle wokół wody?

– Tak, wszystko związane z wodą.

– A cieszyńska woda, baseny? Oczywiście w Oświęcimiu lepsze, ale w Cieszynie da się złapać wstępnego bakcyla?

– Myślę, że cieszyńska baza pływacka jest wystarczająca. Zarówno w Szkole Podstawowej nr 4, jak i na Uniwersytecie Śląskim po remoncie, warunki są naprawdę dobre. Cieszy mnie, że zarówno jako zawodnik, jak i osoba, która lubi pływać rekreacyjnie, czy też korzystać z relaksu w saunie, czuję się tam komfortowo. Można śmiało popływać i cieszyć się czasem spędzonym na basenie.

– Znasz dobrze Cieszyn i Oświęcim. To drugie miasto jest trochę większe, ale ogólnie oba są z tej samej „półki”, tej samej rangi. Któreś Ci się wydaje fajniejsze czy bardziej rozwinięte?

– Oświęcim przyciąga więcej turystów niż nasz Cieszyn, przede wszystkim ze względu na swoją historię związaną z byłym obozem koncentracyjnym. Dodatkowo, miasto zachwyca piękną zielenią. Jednak Cieszyn również posiada swój unikalny urok, dzięki wyremontowanemu rynkowi, nowemu tramwajowi oraz malowniczemu Wzgórzu Zamkowemu. W obu miastach czuję się bardzo dobrze, ale zawsze i wszędzie towarzyszy mi duma z naszego Cieszyna.

– Masz poczucie, że jesteś cieszyniakiem, lokalnym patriotą?

– Oczywiście, czuję to na co dzień, tęsknotę za domem. Wiele osób zawsze mnie pyta, skąd pochodzę, i ku zdziwieniu, większość ludzi wie, gdzie leży Cieszyn, ze względu na granicę z Czechami.

– Na koniec zostawiam sobie pytanie, które lubię zadawać. Czytasz książki?

– Tak. Większość książek sportowych to niemal wyłącznie biografie sportowców, w tym już omawianego tu Michaela Phelpsa czy Roberta Lewandowskiego. Wszyscy oni, nawet na najwyższym szczeblu kariery, mieli momenty, gdy zastanawiali się, jakie kroki podjąć dalej lub jak radzić sobie z nadmiarem presji. To, jak radzili sobie z tymi wyzwaniami i jak wspinali się na szczyty kariery, stanowi bardzo cenne wskazówki i inspirację dla młodych sportowców. Ich historie motywują do walki i pokazują, że sukces wymaga nie tylko talentu, ale także ogromnej determinacji i pracy.

google_news