Wydarzenia Bielsko-Biała

Ta para ma parę! Tanecznym krokiem po zwycięstwa

Są najstarszą – i zarazem najlepszą w swojej kategorii wiekowej – parą taneczną w Polsce. Tańczą – i wygrywają – nawet z kontuzjami i bólem. Zwyciężyli nawet wtedy, gdy Agata po zgubieniu bransoletki zgubiła też… wątek w tańcu. – Po raz pierwszy dała mi się wówczas prowadzić – śmieje się Kazimierz.

Bielszczanie Agata Nowak i Kazimierz Korczyk od około pięciu lat tańczą tańce narodowe w wykonaniu salonowym – głównie kujawiaka i mazura. Od „zwykłych” tańców różnią się one techniką i strojem. – Ja występują w sukni balowej, a Kazik we fraku – opowiada Agata. – Nasze ciała muszą „płynąć” na jednym poziomie. Biodra nie mogą schodzić nisko, jak w tańcach ludowych, głowa musi być wyciągnięta, nasze kroki muszą być równe, a ruchy zsynchronizowane i płynne. Na twarzy oczywiście obowiązkowo uśmiech.

W ciągu roku występują na około dwunastu, czternastu turniejach w ramach CIOFF-u, czyli Międzynarodowej Rady Stowarzyszeń Folklorystycznych, Festiwali i Sztuki Ludowej – w kategorii VIII, czyli powyżej 55 lat. Agata ma 59 lat, a Kazimierz 67. – Między nami jest ogromna różnica wieku, bo ja jestem po pięćdziesiątce, a Kazik przed siedemdziesiątką – śmieje się Agata.

Beskid jak rodzina

Przygodę z tańcem zaczęli już w dzieciństwie. – Ja trafiłem do działającej w Domu Kultury Włókniarzy grupy Stokrotek w wieku 7 lat. Zachęciła mnie sąsiadka – Ewa Małysz, która tańczyła w Zespole Pieśni i Tańca Beskid. Stokrotki, prowadzone wówczas przez Barbarę Wyrozębską, były zapleczem przyszłych tancerzy dla Beskidu – wspomina Kazimierz.

– Ja zaczęłam przygodę w Stokrotkach w wieku 10 lat. Rekrutowała mnie Stanisława Grzybowska, czołowa tancerka Beskidu – mówi Agata.

Ze względu na różnicę wieku, Agata i Kazimierz nie zetknęli się ze sobą w Stokrotkach, lecz dopiero w Beskidzie. Lata spędzone w zespole były całym ich życiem. – Próby mieliśmy trzy razy w tygodniu po trzy godziny. Zespół tańczył na bardzo wysokim poziomie – opowiada Kazimierz. – Byliśmy jak wielka rodzina, tworzyły się więzi i przyjaźnie, to był nasz styl życia, pasja przez duże „P”. Po próbach wychodziliśmy jeszcze razem na imprezy. Często wyjeżdżaliśmy za granicę na festiwale – a wyjazdy poza kraj nie były wtedy tak dostępne jak dziś. W autokarze oczywiście śpiewaliśmy, a żartom nie było końca. Jedna z naszych koleżanek – Jadwiga Jędrysek – wyszła za mąż za Belga i często wyjeżdżaliśmy do tego kraju – do miasta Schoten – w ramach umowy partnerskiej między miastami. W trudnych dla Polski czasach otrzymaliśmy od Belgów ogromną pomoc, przywozili dla zespołu całe ciężarówki żywności.

Z powodu wyjazdów i nieobecności, członkowie zespołu nieraz „podpadali” nauczycielom w szkole, mimo że starali się nadrabiać wszelkie zaległości w nauce. – Jedna z nauczycielek w szkole średniej była dla mnie wyjątkowo wymagająca i niesympatyczna. Ale raz po lekcji dałem jej zaproszenie na koncert zespołu. Przyszła, zobaczyła i potem byłem już jej „pupilem” – śmieje się Kazimierz.

Pożar w garderobie

Kazimierz miał przerwę w tańcu tylko w czasie studiów i służby wojskowej. A mógł być nawet członkiem słynnego Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk, bo jeszcze przed maturą zdał tzw. audycję do tego zespołu. Postawił jednak na studia – rehabilitację leczniczą na AWF-ie. Rehabilitantem jest do dziś.

Agata studiowała bibliotekoznawstwo i informację naukową na Uniwersytecie Śląskim. Przez pierwsze dwa lata studiów trzy razy w tygodniu dojeżdżała z Katowic do Bielska na próby. – Po próbie oczywiście była impreza, więc nocowałam u rodziców i następnego dnia wstawałam o piątej rano, by wrócić do Katowic na zajęcia. Dziś nie wiem, jak miałam na to wszystko siły – wspomina.

Agata Nowak i Kazimierz Korczyk zaczęli działać w samorządzie zespołu. – Raz doszło do pożaru w garderobie. Remontowaliśmy ją później, a ja przez kilka dni prałam owędzone stroje. Ale na koncercie, gdy kurtyna się podniosła, ludzie w pierwszym rzędzie i tak zatykali nosy, bo stroje miały jeszcze zapach spalenizny – wspomina bielszczanka.

Potem nastał czas pracy zawodowej (Agata prowadzi sklep papierniczy) i życia rodzinnego, ale nie rozbratu z Beskidem.

Nauka i turnieje

Osiem lat temu, przed jubileuszem 60-lecia Beskidu, z inicjatywy byłych tancerzy Kazimierza Korczyka, Mariana Kozłowskiego oraz choreografki ZPiT Beskid Romany Polok powołano grupę seniorów. Po jubileuszu Romana Polok ściągnęła na warsztaty taneczne Jana Łosakiewicza – aktualnie przewodniczącego Polskiej Sekcji CIOFF, niekwestionowany autorytet w dziedzinie tańców polskich.

– Od tego zaczęła się nasza przygoda z tańcami salonowymi. Po latach wykonywania tańców ludowych musieliśmy całkiem „przestawić” nasze ciała na inną formę ruchu. Z Janem Łosakiewiczem mieliśmy tylko warsztaty, potem naszą instruktorką była Romana Polok. Wciągnęliśmy się i zaczęliśmy brać udział w turniejach organizowanych przez CIOFF – opowiada Agata i pokazuje książeczkę startową, w której pod poszczególnymi datami widnieją wpisy o udziale w turniejach i zajętych miejscach.

Brali udział między innymi w Konkursie Tańców Polskich „O Muszlę Bałtyku” w Malborku, Turnieju Tańców Polskich „Śląski Diament” w Katowicach, „O Dobczycką Kozę” w Dobczycach, „O Wielkopolski Bat” we Wronkach, „O Bursztynowy Żagiel” w Sopocie, „O Złoty Kłos Lisiecki” w Liszkach obok Krakowa, „O Podlaską Szyszkę” w Siemiatyczach, „O Pierścień Księżnej Izabeli” w Puławach czy „O Serce Beskidów” w Bielsku-Białej.

– Pierwszy raz wystąpiliśmy w 2017 roku w Wilanowie i zajęliśmy ostatnie miejsce. Gdy w którymś z kolejnych turniejów uplasowaliśmy się na drugim miejscu, szaleliśmy ze szczęścia. Pierwszy raz zwyciężyliśmy w 2019 roku w Liszkach. Po podliczeniu punktów rankingowych za wszystkie turnieje, zostaliśmy II Parą Roku. A startowaliśmy wówczas w kategorii VII, powyżej 35 lat, bo nasza kategoria VIII została utworzona dopiero w 2021 roku – opowiada Agata.

Sukcesy i zaszczyty

Potem przyszła pandemia. – Ćwiczyliśmy wtedy sami, bez instruktorki. Gdzie się dało, na przykład na sali mieszczącej się w Zborze Zielonoświątkowym. Kazik zaliczył tam bolesną wywrotkę na betonowej posadzce. Ale właśnie w czasie pandemii zrobiliśmy największy postęp – opowiada Agata.

Rok 2021 okazał się pasmem sukcesów. W czasie turniejów zajmowali pierwsze lub drugie miejsca i po podliczeniu punktów rankingowych za cały rok okazało się, że wygrali. W ten sposób zostali mistrzami Polski w swojej kategorii i otrzymali tytuł I Pary Roku. – Dodatkowo na Mistrzostwach Polski przyznano nam Nagrodę Specjalną Dyrektora Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk im. Stanisława Hadyny w postaci możliwości udziału w warsztatach artystycznych w siedzibie Śląska – Koszęcinie. Możemy wziąć ze sobą aż… 28 osób z zespołu Beskid – mówi zadowolony Kazimierz. – Dzięki zdobyciu mistrzostwa Polski, mieliśmy też przyjemność zatańczyć w marcu tego roku na otwarciu koncertu zespołu Śląsk w Bielsku-Białej.

Do 2021 roku występowali jako reprezentacja Zespołu Pieśni i Tańca Beskid i trenowali pod okiem Romany Polok. Od tego roku działają już jako Para Niezrzeszona „Aktywni Seniorzy” z Bielska-Białej i trenują indywidualnie. W tym roku między innymi zajęli pierwsze miejsce na Królewskim Turnieju Tańców Polskich w Wilanowie.

Oprócz treningów tanecznych dwa razy w tygodniu, Agata pływa, a Kazimierz gra w tenisa.

Emocje na parkietach

Udział w turnieju to dla nich zawsze wydarzenie ekscytujące. – Na początku odgrywane są hymn Polski i hymn danego miasta. Następnie wszyscy uczestnicy – a jest ich mnóstwo, od małych dzieci po dorosłych – tańczą poloneza. Gala jest zawsze bardzo uroczysta – opowiada Agata. – Uczestnicy zjeżdżają się w piątek wieczorem, w sobotę trwają prezentacje konkursowe, a w niedzielę przed południem są finały. Jeden taniec trwa około trzech minut. Przed występem robimy około czterdziestominutową rozgrzewkę. Mimo doświadczenia, zawsze czujemy stres i adrenalinę. I dobrze, bo one zawsze człowieka mobilizują.

Pary ocenia pięciu sędziów, z których każdy daje swoją notę, a w przypadku Mistrzostw Polski aż dziewięciu, podobnie jak w łyżwiarstwie figurowym. – W niedzielę trzeba być rozgrzanym i gotowym do ewentualnego występu finałowego, bo wyniki są ogłaszane dopiero przed występem laureatów – opisuje Agata. – Przy okazji turniejów można zwiedzić znane miasta. Dzięki temu zobaczyliśmy na przykład Malbork czy Wilanów. Zaprzyjaźniliśmy się też z wieloma przyjeżdżającymi na turnieje ludźmi, na przykład z Torunia czy Poznania.

Agata raz tańczyła na turnieju z ostrogą piętową (zapaleniem od strony podeszwy stopy), a Kazimierz z kontuzją kolana. – Innym razem w trakcie tańca nagle zsunęła mi się z ręki bransoletka. Tak wytrąciło mnie to z rytmu, że poczułam tak zwaną „czarną plamę” – kompletnie zapomniałam układu, nie wiedziałam, co mam dalej tańczyć. Na szczęście Kazik mnie poprowadził i nawet sędziowie nie zorientowali się, że coś poszło nie tak. Zdobyliśmy wówczas pierwsze miejsce… – wspomina tancerka.

– Agata to prawdziwa góralka z charakterem. Czasami się kłócimy, ale jak trzeba, to tańczy nawet mimo bólu – mówi Kazimierz. – Łatwo się nie poddajemy – dodaje Agata.

Fot. LENTIL.STUDIO

google_news
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
wpływa
wpływa
1 rok temu

Gratulaje, stan rodzinny (otoczenie) jest jakie?